Cześć!
Na dzisiejszy poranek przygotowałam recenzję książki Aleksandra Lwowa. Egzemplarz wraz z autografem zdobyłam w lutym na Targach Turystycznych we Wrocławiu :)
Tytuł: ,,Zwyciężyć znaczy przeżyć. 20 lat później"
Autor: Aleksander Lwow
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 447
Rok wydania: 2014
W 2013 r. w mass mediach nadano wiadomość o tragedii na ścianie Broad Peak. Wówczas społeczeństwo polskie zaczęło nagminnie komentować śmierć himalaistów: Macieja Berbeki i Tomasza Kowalskiego. Niespodziewanie, wszyscy ogłosili się znawcami gór wysokich i wywiązało się mnóstwo dyskusji opatrzonych lawiną nieprzemyślanych komentarzy. Od tego momentu zainteresowanie tematem wspinaczki natychmiast wzrosło.
Aleksander Lwow urodził się w 1953 r. Od dzieciństwa interesował się sportem: pływaniem, judo, kolarstwem, konstruowaniem samolotów. Następnie postanowił być grotołazem, jednak przypadkowo zmienił swoją pasję na wspinanie się po ścianach gór. Autor dziękuje swoim rodzicom za to, że umożliwili mu rozwijanie oryginalnego hobby, szczególnie ciepło wspomina mamę, która podpisała dokument pozwalający synowi spełniać dalsze marzenia. Lwow był nastolatkiem, kiedy odnalazł swój cel życiowy, musiał pogodzić zajęcia szkolne we Wrocławiu z wyjazdami weekendowymi - najpierw w Karkonosze, później w Tatry, a potem już góry wysokie za granicą (warto pamiętać, że kilka dekad wcześniej w sobotę również uczęszczało się na lekcje). Młody chłopak zaczął odnosić wielkie sukcesy już w wieku 17 lat!
Sportowiec przedstawia czytelnikowi swoją ciekawą biografię. Autor analizuje początki trudnej kariery, koncentruje się na najważniejszych osiągnięciach aż do 2013 r. Lwow tłumaczy, że napisał książkę dla miłośników gór, aby przybliżyć im tematykę z tej dziedziny. Słusznie zminimalizował zakres pojęć technicznych, który czytelnikowi - laikowi zapewne mógłby wydać się zbyt trudny.
Alpinista wiele stron poświęca dzieciństwu - wtedy wspinał się w środowisku polskich gór, z rozrzewnieniem wspomina pierwsze przygody w Karkonoszach i Tatrach. Następnie, Lwow opisuje swoje doświadczenia z najważniejszych gór świata położonych w Azji. Należy wspomnieć, że znany łańcuch czternastu ośmiotysięczników nie jest usytuowany wyłącznie Himalajach, ale również w Karakorum! Autor wyjaśnia różnicę pomiędzy sławnymi górami. 10 szczytów pożądanych przez najambitniejszych wspinaczy zawierają Himalaje (najwyższy Mount Everest) - charakteryzuje je roślinność, łagodniejszy charakter. Karakorum cechują natomiast: dzikość terenu, surowe ściany, brak zieleni (ich królową jest K2) i 4 ważne wierzchołki.
Lwow ostatecznie zdobył cztery ośmiotysięczniki: Lhotse, Manaslu, Cho Oyu, Gaszerbrum II. Miał możliwość wdrapania się na więcej szczytów, ale intuicja kazała mu zrezygnować z niepewnych ataków na wierzchołki. Sportowiec mądrze porusza kwestie dotyczącą śmierci w górach. Jego zdaniem nie warto ryzykować, jeśli brak pewności, że dotknięcie szczytu zakończy się szczęśliwie. Wejście na najwyższy punkt to tylko połowa sukcesu, najbardziej niebezpieczne jest zejście spod nieba do bazy. Wielu wspinaczy zgubiła zbytnia śmiałość, nieszanowanie decyzji gór, które często nie pozwalają ochotnikom na egoistyczne rozgrywki. Trzeba uważnie obserwować warunki pogodowe, ale przede wszystkim własne siły, odpowiedzi organizmu. Zdaniem Lwowa (nawiązując do tytułu książki) zwyciężyć to nie znaczy stanąć na szczycie góry za wszelką cenę lecz przeżyć.
Autor wspomina wielu swoich przyjaciół, którzy zginęli w górach zazwyczaj popełniając pospolite błędy techniczne, ale często również w wyniku nieprzewidzianego przypadku, np. lawiny. Himalaista nie może uwierzyć, że jego znajomi zmarli tak szybko, często w młodym wieku. Nie krytykuje jednak kolegów za ich prowokujące decyzje. Według niego góry są jak narkotyk, uzależniają. Co ciekawe, mnóstwo osób dostało od losu drugą szansę - wspinacze przeżyli poważne wypadki na wysokościach, jednak najczęściej kontynuowali swoją pasję, ginąc kilka lat później. Nie mniej jednak, Lwow opisuje również przyjaciół, którzy pożegnali się z życiem nagle m.in. w kolizjach samochodowych, walcząc z nowotworem czy popełniając samobójstwa.
Alpinista poświęca swoją książkę znajomym. Na kolejnych stronicach możemy przeczytać o przygodach sportowca wraz z kolegami. Autor przybliża czytelnikom wiele ciekawostek o Wandzie Rutkiewicz, Jerzym Kukuczce, Krzysztofie Wielickim, Piotrze Pusteniku oraz innych ważnych postaciach. Wspomina wspólną nieudaną wspinaczkę z Maciejem Berbeką na Broad Peak w 1998 r. Zmarły w ubiegłym roku himalaista był bardzo zdeterminowany, aby zdobyć wymarzony wierzchołek i tylko cudem przeżył niebezpieczną wędrówkę (okazało się jednak wówczas, że Berbeka doszedł jedynie blisko szczytu, a przyjaciele bali się powiedzieć mu prawdy).
Lwow narzeka na dzisiejszą atmosferę w górach. Oczywiście przykre jest coraz większe zanieczyszczenie środowiska. Ponadto fantastyczny klimat zakłóciła komercja. Kilkadziesiąt lat temu, wyprawy były bardziej ambitne - uczestnicy wspinali się bez tlenu, odkrywali nowe trasy, nosili ciężkie plecaki. W obecnych czasach wystarczy wynająć szerpów do noszenia bagaży, kupić nowoczesny sprzęt i ustawić się w kolejkę na Mount Everest (taka przyjemność jednak wiele kosztuje). Dodatkowo, ogromną rolę odgrywają mass media. Modna stała się śmierć on line, wspinacze mają szansę na rozmowę do ostatniej sekundy życia - z rodziną przez Internet czy telefon.
Himalaista opisuje wiele ciekawostek historycznych i geograficznych. Z książki możemy dowiedzieć się np. że pierwsze oficjalne zdobycie Mount Everest miało miejsce w 1953 r. Najstarszym mężczyzną, który wspiął się na świętą górę był 80 letni Japończyk, a kobietą 73 letnia Japonka. Codziennie ustanawiane są kolejne rekordy wejścia na Czomolungmę - najmłodszym uczestnikiem został 12 letni chłopiec, na wierzchołek wszedł także człowiek niewidomy. Obecnie, dzięki asekuracji, lekkim plecakom, butlom z tlenem i nowoczesnemu sprzętowi zdobycie szczytu jest dużo bezpieczniejsze. Warto jednak pamiętać, że powyżej 7500 m.n.p.m. znajduje się strefa śmierci - na tych wysokościach nie można zbyt długo przebywać, bowiem grozi to wyczerpaniem organizmu. Pomoc nie jest wówczas możliwa, więc jeśli wspinanie się po ścianie nie trwa krótko - należy jak najszybciej zrezygnować z marzenia o dotknięciu szczytu i zejść konkretną odległość.
Lwow jest zaskoczony, że jego kariera górska minęła tak szybko, ze wzruszeniem wspomina dziecięce lata, kiedy dopiero odkrywał swoją pasję. Obecnie nie chce kusić losu jak jego rówieśnicy, którzy nadal wdrapują się na wierzchołki. Uważa, że ryzyko śmierci w górach wysokich jest w jego wieku prędzej możliwe. Autor woli spotykać się z przyjaciółmi w Tatrach czy Karkonoszach (na niższych partiach gór) bądź spędzać z nimi czas na bankietach. Co więcej, odnalazł także nowe hobby - skok ze spadochronem. Życiorys himalaisty jest bogaty w wiele doświadczeń, zazdroszczę mu odwagi i determinacji od najmłodszych lat.
,,Zwyciężyć znaczy przeżyć. 20 lat później" obfituje w wiele tekstu, książkę czytałam prawie 2 tygodnie, więc nie jest to lektura na jeden wieczór, gdyż znajduje się w niej mnóstwo górskich ciekawostek oraz krótkich biografii bardziej lub mniej znanych alpinistów. Żałuję, że wszystkie zdjęcia dołączone do egzemplarza są czarno - białe, szkoda, że te najnowsze fotografie nie zostały przedstawione w kolorze. Książka na pewno spodoba się miłośnikom gór, którzy chcą poszerzyć swoją wiedzę z tego zakresu. Lektura polecana jest przez Krzysztofa Wielickiego i Martynę Wojciechowską. Moja ocena to 7/10.
,,Zwyciężyć znaczy przeżyć. 20 lat później" bierze udział w wyzwaniu: Polacy nie gęsi II oraz Odkrywamy białe plamy.
Nie czytam tego typu książek, ale ta wydaje się być ciekawa. Po górach zbytnio nie chodzę obecnie :). Jedynie po niewielkich.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że teraz jest moda na niebezpieczne pasje. A nie zawsze pasja to chęć narażania życia. Ludzie chcą być ciekawi za wszelką cenę i czasami niestety nie zdają sobie sprawy z konsekwencji gorszego przygotowania lub po prostu niedopatrzenia. A to się kończy tragicznie.
Chętnie bym przeczytała...wydaje się naprawdę ciekawa.
OdpowiedzUsuńja kocham góry, ta książka na pewno jest bardzo ciekawa i daje szerszy obraz wspinaczki
OdpowiedzUsuńTematem gór i wspinaczek zainteresowłam się dość mocno właśnie w zeszłym roku, kiedy Polacy zdobyli Broad Peak, z uwagą śledziłam także doniesienia o dwóch zaginionych, pogodzie. Do końca miałam nadzieję, że uda im się przeżyć. Niestety koniec tej historii był smutny. Przeczytałam wówczas bardzo dużo na tematy poruszane w książce Lwowa, dlatego myślę, że byłaby znakomitym dopełnieniem tamtych informacji i z zainteresowaniem ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to taka książka, do której jeszcze na pewno wrócę. Fakt, że nie czyta jej się szybko, ale w moim odczuciu jest świetna:)
OdpowiedzUsuńKiedyś góry były dla mnie katorgą i wręcz ich nie trawiłam. Dzisiaj jest z tym trochę lepiej, jednak i tak nie uważam, by książka zanadto mnie zaciekawiła. Myślę, że jest ona raczej dla pasjonatów.
OdpowiedzUsuńKsiążki Aleksandra Lwowa nigdy nie czytałam...
OdpowiedzUsuńUwielbiam góry - uwielbiam po nich chodzić i o nich czytać, więc książka od razu mnie zainteresowała :) Mam nadzieję, że znajdę ją kiedyś w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy dałabym radę przeczytać taką książkę, zawsze sceptycznie podchodzę do takiej literatury... może to i mój błąd.
OdpowiedzUsuńGeneralnie nie przepadam za tego typu książkami, natomiast dzięki Twojej recenzji nabrałam ochoty na tą lekturę. Jeśli czytałaś ja dwa tygodnie to można wyciągnąć wniosek, że jest to książka którą trzeba troszkę jakby "przepracować" :)
OdpowiedzUsuńCiekawa pozycja, nigdy nie czytałam.
OdpowiedzUsuńRzadko czytam takie książki, praktycznie prawie wcale, ale ta wygląda bardzo obiecująco. Egzemplarz z autografem to już coś :)
OdpowiedzUsuńSzczerze, to nie przepadam za biografiami. Zwłaszcza tymi obszernymi, więc nie wiem czy bym się na nią skusiła... Inna sprawa, że uwielbiam książki z dedykacjami, a dedykacja od samego autora to coś wspaniałego! Straszcie więc Ci tej książki zazdroszczę, pomimo, że jest biografią ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie czytałam tej książki, ale oglądałam film dokumentalny o zdobywaniu Mt Everestu i o tym, jak ludzie egoistycznie reagują, myśląc tylko o zdobyciu szczytu, co zresztą tłumaczono zmianami w mózgu na dużych wysokościach. Dla mnie straszne było zobaczyć, że idziesz, a wokół leżą zwłoki tych, którm się nie udało, ech...
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że chyba męczyłabym się z tą książką. Wolę nie ryzykować, mimo że wydaje się być ciekawa. Ja jednak czytam biografie osób, które naprawdę mnie intrygują, tutaj tak nie jest.
OdpowiedzUsuńKiedyś często wędrowałam po górach. Obecnie tylko o nich czytam ;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie jestem miłośniczką gór, nawet tam nie byłam, więc książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie znoszę gór, zatem nie dla mnie :] Ps. Ty to mol książkowy jesteś :)
OdpowiedzUsuńtematyka górska nie jest mi specjalnie bliska ale lubię czytać wszelkie wspomnienia i biografie, więc i tutaj chętnie bym zerknęła :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie ciekawią mnie takie książki
OdpowiedzUsuńCzytam książki o tematyce związanej z górami, tej jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńTo bardzo ważne, by mówić o pokorze wobec gór. Może dzięki takim słowom z ust doświadczonych górołazów w końcu niektórzy się trochę opamiętają.
OdpowiedzUsuńmuszę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńta pozycja raczej nie zainteresowała by mnie.
OdpowiedzUsuńRaczej nie będę szukała tej książki w bibliotekach i księgarniach, ale gdy wpadnie mi ona w ręce, oczywiście ją przeczytam. Alpinizm jest fascynujący.
OdpowiedzUsuń