Witajcie!
Chciałabym pokazać Wam moje prezenty jakie dostałam w tym tygodniu:) jestem w szoku, bo chyba nigdy nie otrzymałam tylu rzeczy w tak krótkim czasie. Co więcej, mieszkam na czwartym piętrze bez windy i listonosz wchodzi codziennie na górę ok. 10 minut - cały zasapany z miną maksymalnego zdenerwowania. Ale do rzeczy :D
Po pierwsze, moja cudowna nagroda, którą wygrałam na blogu http://tworczynielad.blogspot.com/ . To moja pierwsza blogowa wygrana i pewnie ostatnia. Odebrałam od zipiącego listonosza przesyłkę i z drżącymi rękami otworzyłam kopertę. Moim oczom ukazały się cuda ^^ Niesamowite kolczyki i bransoletka ręcznie robione!! Zapakowane w ślicznym pudełeczku, obwiązanym sznureczkiem. Prezenty na żywo prezentują się jeszcze lepiej niż na zdjęciu! Byłam bardzo zaskoczona i szczęśliwa. Myślę, że to fantastyczna nowość :) A kolczyki są dosyć duże, większe niż wyglądają na zdjęciu :) Wszystkim znajomym bardzo się podobały, dlatego też od dziś to moja ulubiona biżuteria :) Zainteresowanych zapraszam na powyższego bloga, bo jest rewelacyjny i są na nim ręcznie stworzone cuda. Polecam serdecznie, nawet na prezenty dla najbliższych. A oto i moje dobra ^^ Klikając na zdjęcie, można zobaczyć dokładniej. A Kasi jeszcze raz bardzo dziękuję <3
A to inne paczki jakie dostałam :) W poniedziałek otrzymałam pastę do zębów:)
We wtorek przemiły listonosz przyniósł mi kremiki w kosmetyczce wygrane na fejsie. A informacje o konkursie tam się odbywającym dostałam od http://cosmetics-my-live.blogspot.com/ .To mój ulubiony blog, z którego zawsze czerpię informacje o pewnych konkursach czy próbkach. I to nie byle jakich :))
Środa: moje 2 wygrane od Beaty Pawlikowskiej z konkursów które odbywały się na fejsie. Jestem również zachwycona. Napisałam w e-mailu prośbę o autografy i je otrzymałam :) Dodatkowo 2 zakładki :) Pierwsza wygrana to rozmówki hiszpańskie. Są rewelacyjne, dlatego, że najpierw są zdania hiszpańskie, a potem jak się je czyta - w nawiasie. Wolałabym rozmówki angielskie, ale po hiszpańskie na pewno też sięgnę za jakiś czas. Obecnie uczę się angielskiego z Blondynki na językach angielski - brytyjski. I powiem szczerze, że jestem zachwycona! Dlaczego? Mój ang kulał, w szkole nauczyciele nic nie wymagali, w szczególności miałam problemy z dogadaniem się. Kupowałam mnóstwo kursów w 3 miesiące, słowników, repetytoriów. I co? Nic, efektów żadnych. Leżą i zalegają szafkę. Zniechęcały mnie i nic nie uczyły. Nie wiem czemu, postanowiłam znowu zaryzykować i kupić książkę Pawlikowskiej. Od tej pory się z nie nie rozstaję. Do książki dołączona jest płyta. Najpierw czytam, a potem na głos powtarzam z płytą. Dużo słówek do tej pory czytałam źle. Widzę poprawę, mimo iż jestem równo na połowie książki. Uczę się z ,,Blondynki na językach" niecałe 2 miesiące i polecam każdemu, jeśli ktoś zastanawia się nad wyborem takiej książki. Mój kurs kosztował 29 zł, ale dziś w Rossmanie widziałam go za 14.99, więc myślę, że warto :) Tym bardziej uczy mi się z niego miło, ponieważ dostałam autograf we Wrocławiu, a w książeczce nie ma gramatyki, tylko przydatne zdania i charakterystyczne rysunki. Jak skończę angielski, na pewno kupię inne języki. I zacznę naukę hiszpańskiego z moimi nowymi rozmówkami:)
Druga książka wygrana to ,,Blondynka na Jawie". Cudna jest! Ogromna z mnóstwem obrazków, a jej cena to 60zł :O Dopiero, co została wydana, więc cieszy jeszcze bardziej :) Jak przeczytam zrecenzuję.
W czwartek wybrałam się do Rossmana - zakupy zrobione na pół roku dla całej rodziny. A o to jakie gratisy dostałam przy kasie ^^ Pojemnik na mydełko mnie rozwalił :D
W piątek koleżanka szła do Rossmana, więc jej towarzyszyłam. Kupiłam jeszcze 3 drobiazgi i znów dostałam przy kasie prezenty. To już druga bardzo pakowna kosmetyczka z Palmolive :D
Jestem niesamowicie szczęśliwa i co chwilę narcystycznie spoglądam w lusterko jak pięknie wyglądam w moich boskich kolczykach :D Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę miłego weekendu!