,,Światła września" to moja pierwsza przygoda z pisarzem Carlosem Ruiz Zafon'em, który stworzył to dzieło o tematyce fantastycznej w 1995 r. Zaczęłam od niej pomimo, że jest ostatnią częścią trylogii mgły (poprzednie: ,,Książę mgły", Pałac północy"), ale książki można czytać nie po kolei. Większość czytelników kojarzy jednak autora poprzez lektury: ,,Cień wiatru", ,,Gra anioła", ,,Więzień nieba". Ciekawa jestem, czy pisarz jest wam znany oraz które jego powieści czytaliście (i oczywiście, czy wam się podobały)? :) Muszę się przyznać, że ,,Światła września" musiały poczekać jakiś czas, zanim zdecydowałam się po nie sięgnąć. Skorzystałam z rad koleżanek, które bardzo zachwalały tę pozycję. O ostatecznym zapoznaniu się z lekturą przesądziła babcia. Kiedy ujrzała u mnie tę książkę na stosie innych, wskazała na nią palcem mówiąc ,,O!! Ta jest super, czytałam"!! Głowa rodziny zna się na tym, co dobre, bo zawsze jest na czasie z książkami, więc zrobiło mi się wstyd, że powieść do tej pory leżała nietknięta. Czym prędzej postanowiłam sięgnąć po tę pozycję.
Tytuł: Światła września
Autor: Carlos Ruiz Zafon
Rok wydania: 2013
Okładka: miękka
Ilość stron: 256
Fabuła:
Akcja rozpoczyna się w Paryżu w 1936 r. Poznajemy rodzinę Sauvelle - matkę Simone i dwójkę jej dzieci: czternastoletnią Irene i młodszego Doriana. Bohaterowie nie mają pieniędzy, aby godnie żyć. Mąż Simone zmarł, zostawiając ogromne długi. Kobieta dostaje kuszącą propozycję pracy daleko od stolicy - w Normandii, którą z zachwytem przyjmuje. Familia otrzymuje dodatkowo domek oraz obietnicę długiej współpracy z najbogatszym człowiekiem, zamieszkującym owy region - Lazarusem. Mężczyzna od razu zaskarbia sobie sympatię całej rodziny. Jest właścicielem fabryki zabawek, które znajdują się w każdym zakątku jego ogromnej posiadłości Cravenmoore.
Przyjezdni szybko pokochali spokojne miasteczko, gdzie czas płynie wolniej. Poznają Hannah, młodziutką dziewczynę pracującą u Lazarusa. Irene szybko się z nią zaprzyjaźnia, a do gustu przypada jej kuzyn nowej koleżanki - szesnastoletni Ismael. Chłopak kocha morze i zabiera Irene w podróż jego łódką do pobliskiej latarni. Dziewczyna odkrywa pamiętnik kobiety, która zginęła w tajemniczych okolicznościach dwadzieścia lat wcześniej. Dziennik zawiera mnóstwo tajemnic, które stają się początkiem kłopotów, mających dosięgnąć w niedługim czasie rodzinę Sauvelle. Niespodziewanie umiera Hannah. Mieszkańcy boją się, że w lesie może grasować nieznany zabójca. Kto nim jest? Czy bohaterowie wyjdą cało z opresji? Co z tym zamieszaniem ma wspólnego właściciel fabryki zabawek? Jaką skrywa przeszłość? Na te pytania odnajdziecie w książce ,,Światła września", którą wszystkim polecam :)
Powieść do ostatniej strony trzymała w napięciu. Jest to dobry thriller z fantastyką w tle. Motywem książki są cienie, które powodują strach. Na pewno nie raz będę spoglądać z trwogą w kierunku mojego zarysu w świetle latarni. Czy możliwe jest, aby cień mógł zniknąć? Lekturę przeczytałam z zainteresowaniem. Byłam ciekawa jak zakończy się znajomość dwójki młodych bohaterów. Jednoznacznej wskazówki nie poznajemy, chociaż w ostatnim rozdziale przytoczony został list Irene (napisany dziesięć lat później), z którego możemy wywnioskować, jaki będzie dalszy ciąg tej sprawy...Ode mnie 7/10 :)