Cześć!
Mam przyjemność zrecenzować Wam dzisiaj książkę pod moim patronatem. Zapraszam do zapoznania się z moimi wrażeniami ;)
Tytuł: ,,Imię Pani. Misja"
Autor: Krzysztof Koziołek
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 452
Gatunek: kryminał retro
Cykl: Imię pani
Fabuła:
Komisarz kryminalny Gustav Dewart zostaje poproszony przez swojego przyjaciela Felixa o rozwiązanie mrocznej zagadki w Liebau (Lubawce). Alfons Dermuth popełnił samobójstwo na Górze Wisielców. W tę śmierć nie wierzy jednak szef powiatowej żandarmerii, podejrzewa, że mężczyzna został zamordowany. Dewart zgadza się podjąć ryzyko śledztwa. Nie wie jednak jak bardzo niebezpieczna będzie to rozgrywka, bowiem wiele osób nie chce, aby prawda wyszła na jaw. Komisarz kryminalny musi działać rozważnie, gdyż naziści śledzą każdy jego ruch, a to oznacza kłopoty. Kto jest winien śmierci Dermutha? Czy Dewart będzie zadowolony z wyników śledztwa?
Pierwsza książka Koziołka (,,Imię pani"), którą miałam okazję przeczytać podbiła moje serce. Po lekturze czułam niedosyt, że powieść nie ma kontynuacji. Okazało się, że autor sprawił swoim fanom wielką niespodziankę i po ponad trzech latach po wydaniu przygód komisarza Dewarta, właśnie powstała kolejna część serii! Nie mogłam doczekać się premiery nowej książki.
,,Imię pani. Misja" to kryminał retro, który przenosi nas do lat 30 ubiegłego wieku. Główny bohater po raz kolejny zmaga się z mrocznymi sekretami. Zgon Dermutha okazuje się być nieprzypadkową śmiercią, a naziści coraz śmielej sobie poczynają, wychwalając Hitlera pod niebiosa.
Gustav Vewart ma w sobie ikrę, która nie pozwala mu się poddać, walczy więc do końca o sprawiedliwość. Komisarz kryminalny nie zgadza się z nowym ładem Trzeciej Rzeczy, jest przeciwny działaniom hitlerowców, którzy pod płaszczykiem pięknych haseł pomocy dla ludu, dbają jedynie o własne interesy, tak naprawdę wyzyskując społeczeństwo.
W książce nie ma czasu na nudę, lektura została dopracowana, co do najdrobniejszego szczegółu. Akcja jest wartka, bieg wydarzeń ciągle się zmienia, śledztwo od początku nie jest łatwe. Powieść polecam przede wszystkim wymagającym odbiorcom, którzy lubią pogłówkować i szukają w kryminałach czegoś więcej niż prostej konstrukcji. Koziołek jest mistrzem w przedstawianiu miejsc w sposób malowniczy i tajemniczy, a fabuła jest dla mnie świetnym materiałem na film, który z chęcią obejrzałabym kiedyś. Z książką spędziłam miło kilka wieczorów. Nie mogłam się od niej oderwać, ale nie potrafiłam też przeczytać jej zbyt szybko, ponieważ chciałam pobyć z bohaterami jak najdłużej.
,,Imię pani. Misja" to lektura bogata w historyczne opisy ziemi kamiennogórskiej. Poświęcałam swój wolny czas, aby z przyjemnością poznać zakątki tego (leżącego nie tak daleko od mojego zamieszkania) miejsca. Dzięki autorowi i jego książkom wybrałam się już na kilka wycieczek śladami postaci z książek. Po lekturze ,,Nad Śnieżnymi Kotłami" tak bardzo chciałam udać się do Śnieżnych Kotłów, że w końcu dopięłam swego; W ,,Imię pani" z kolei akcja działa się w Krzeszowie, który został tak pięknie przedstawiony, że nie mogłam tam nie pojechać. Obecna książka już kusi mnie wyprawą do Lubawki i pobliskich wokół niej miejsc, aż nie mogę się doczekać, kiedy już tam będę. Mąż, który widział już moją długą listę atrakcji do zwiedzania stwierdził, że chyba zabraknie mi do końca roku weekendów :D
Podziwiam rzetelność autora, ponieważ porusza on nie tylko tematy historyczne i geograficzne, ale także dzieli się swoją bogatą wiedzą z zakresu architektury i kulinarni. Wydaje mi się, że kiedyś społeczeństwo bardziej doceniało smaki i rozkoszowało się w lokalnych potrawach. Dzisiaj idąc do knajpy zamawiamy głównie pizze, kebab, frytki, sałatkę, lody itd. Czytając książkę ciekła mi ślinka, kiedy siedziałam obok bohaterów degustujących różne wykwintne dania. Dowiedziałam się o wielu przysmakach, np. o Bombie Legnickiej. Kiedy będę mieć tylko możliwość na pewno skosztuję tych ciekawych dań.
Kryminał spodoba się osobom, które nie lubią bylejakości. Moją uwagę przyciągnęła już na pierwszy rzut oka wspaniała okładka, a także wydruk stron, powstałych na sposób starodawny. Należy docenić to, że pisarz poparł swoją wiedzę bogatą bibliografią (swoją drogą do niej też chętnie sięgnę) oraz słowniczkiem tłumaczeń miejsc z języka niemieckiego na polski. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejną część przygód Dewarta.
Na koniec pochwalę się moim patronatem, można go odnaleźć wśród zacnego grona :)