sobota, 27 lutego 2021

W szponach szaleństwa

Hejka!
Jestem świeżo po lekturze thillera napisanego przez znaną polską autorkę, zatem chętnie podzielę się moimi wrażeniami.




Tytuł: ,,W szponach szaleństwa"
Autor: Agnieszka Lingas - Łoniewska
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 285











Fabuła:
         Ewa Barska jest 32 letnią policjantką, mającą znaczne sukcesy na swoim koncie zawodowym. Tym razem kobieta ma za zadanie znaleźć mordercę grasującego we Wrocławiu, który zabija młode, uzdolnione dziewczęta - po czym je okalecza. Wszystkie tropy prowadzą w kierunku Bieszczadów, gdzie wiele lat temu funkcjonowała groźna sekta. Ewie nie jest łatwo odgadnąć kolejne kroki bestii, tym bardziej, że zakochuje się w przystojnym doktorze z uczelni (powiązanym ze śledztwem). Jak pani komisarz poradzi sobie z czyhającym na nią niebezpieczeństwem? Ile osób musi jeszcze zginąć zanim zabójca zostanie odnaleziony? Co kierowało umysłem złoczyńcy, że dopuścił się tak haniebnych zbrodni?

     Do tej pory czytałam dwie książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Nie zachwycałam się nimi, ale potraktowałam je jako lektury z lżejszej półki, z którymi można miło spędzić czas, nie wymagając od ich wiele. ,,W szponach szaleństwa" to dość mroczny thriller, który tak mnie wciągnął, że przeczytałam go jednego wieczoru. Akcja powieści toczyła się szybko, także nie miałam czasu na nudę. Nie czułam dreszczu strachu, ani dużego napięcia, ale książka zainteresowała mnie, więc oceniam ją w miarę pozytywnie. Zakończenie było dla mnie zaskakujące, obstawiałam kilka typów morderców, ale rozwiązanie jakie przyjęła autorka było ciekawe. Ponadto, sięgnęłam po dany tytuł, ponieważ w zeszłym roku na wakacjach byłam w Bieszczadach, a Wrocław darzę ogromnym sentymentem, więc tło wydarzeń wydało mi się być idealną dla mnie formą rozrywki w aktualnym momencie. Mój wzrok przyciągnęła także makabryczna okładka, zwracająca uwagę na piekielne tajemnice skrywające się w powieści. Myślę, że nie zostanę fanką Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, jej język wydaje mi się być dość banalny, a treść często bywa powtarzalna, ale od czasu do czasu chętnie przeczytam jakąś jej proozycję. ,,W szponach szaleństwa" nie jest wybitnym thrillerem, ale myślę, że ocenę 6.5/10 mogę mu postawić.

wtorek, 9 lutego 2021

Żmijowisko - serial

 Cześć :)

      Minęły już ponad dwa lata odkąd przeczytałam bestseller Chmielarza. ,,Żmijowisko" to jeden z moich ulubionych thrillerów psychologicznych, który zachwycił mnie bez reszty. Długo nie mogłam znaleźć w tym gatunku nic tak równie dobrego, co ścięło by mnie z nóg. Po kilku latach jednak fabuła lekko mi się rozmyła, chociaż oczywiście pamiętałam jej zarys, więc uznałam, że to dobry moment, aby obejrzeć serial i ocenić go obiektywnie. 





Tytuł: ,,Żmijowisko"
Reżyseria: Łukasz Palkowski
Ilość odcinków: 7
Gatunek: Kryminał 
Rok produkcji: 2019









Fabuła:
        Czwórka przyjaciół ze studiów przyjeżdża ze swoimi rodzinami do letniska w Żmijowisku na wczasy. Pewnego dnia, znika ślad po córce Kamili i Arka. Czy ktoś z urlopowiczów jest zamieszany w zaginięcie Ady? A może któryś z członków rodziny gospodarzy ma coś na sumieniu? Gdy rok później w Żmijowisku ginie kolejne dziecko, niebezpieczna gra nabiera rozpędu. Kto umrze? Kto zostanie oskarżony o przestępstwa? Czy psychopata przyzna się do swoich czynów? A może sprawców zbrodni jest więcej? 

         Oceny serialu na filmwebie są słabe, dlatego też trochę obawiałam się produkcji. Przyznam szczerze, że akcja kryminału tak mnie (wraz z mężem) wciągnęła, że gdybym nie musiała wstać rano do pracy, to chyba obejrzałabym cały seans od razu. Niestety, wizja budzika o świcie była przerażająca, więc film rozłożyłam na dwa wieczory. 
         Wiele osób skarży się na mnogość bluzgów w filmie. To prawda jest ich mnóstwo, więc wrażliwych widzów uczulam, że język w serialu może ich zbulwersować. Przypominam jednak, że ,,Żmijowisko" to ekranizacja książki Chmielarza, który w swoich powieściach używa dużo wulgaryzmów, więc w sumie nie ma się czemu oburzać. Inni narzekają na pokręconą akcję, która jest przecież największą zaletą zarówno lektury jak i filmu, to sprawia, że fabuła jest oryginalna i kiedy myślimy, że rozwiązaliśmy już zagadkę, jesteśmy w szoku, że była ona całkiem inna. Koniec serialu (podobnie jak książka) był sztosem. Ja znałam zakończenie, ale mój mąż był w szoku, gdy wszystkie elementy układanki wskoczyły już na swoje miejsce i zrozumiał, co tak naprawdę wydarzyło się w Żmijowisku. Serial składał się z kilku scen czasowych, zadbano o różne retrospekcje (tak jak w książce), co budowało napięcie. 
       Podobały mi się kolory filmu, tło było przygnębiające: zamglone, stonowane i nie charakteryzowało się normalnymi, kolorowymi scenami, co tylko potęgowało uczucie niepokoju. W końcu nie miałam też problemu z nagłośnieniem; zazwyczaj dialogów w polskich produkcjach nie rozumiem i zawsze zastanawiam się, kto jest odpowiedzialny za dźwięk. W tym przypadku byłam zadowolona, bo większość scen w końcu mogłam dobrze usłyszeć! 
      Przypadła mi do gustu obsada filmu. W Żmijowisku nie było dobrych ludzi, wszyscy mieli potworne charaktery, dlatego też aktorzy dobrze wcielili się w swoje role ukazując fałszywe i wredne twarze granych przez nich postaci. Paweł Domagała jako Arek wypadł dla mnie przekonująco, aczkolwiek lubię tego artystę, więc moja opinia może być subiektywną. Zaskoczył mnie Piotr Stramowski, bowiem za tym aktorem nie przepadam, a Roberta zagrał super. Role: Agnieszki Żulewskiej (Kamila), Wojciecha Zielińskiego (Krzysztof), Marty Malinowskiej (Joanna), Joachima Lamży (Szuwar), Małgorzaty Klary (Michalina) zapadły mi w pamięć, oceniam je pozytywnie. Na pewno dużego plusa mogę dać Cezaremu Pazurze za grę Kajetana Rybaka oraz Tamarze Arciuch wcielającej się w jego żonę. Ta dwójka artystów stworzyła świetne kreacje; święcący triumfy w filmach - wiele lat wstecz, Pazura wykazał się ogromnymi umiejętnościami aktorskimi w roli gangstera, a Arciuch idealnie zagrała postać drugoplanową - bogatą alkoholiczkę. Oczywiście i zaginiona Aga - w tej roli Hanna Koczewska, została przedstawiona idealnie jako znudzona i pogubiona nastolatka. Bardzo podobały mi się także role innych młodych aktorów. Kamila Urzędowska jako Kamila Rybak i Stanisław Cywka jako Damian, grali tak przekonująco zdeprawowaną, cyniczną młodzież, że miałam ochotę ich wziąć za fraki, a potem porządnie potelepać. Davina Reeves-Ciara to ładna kobieta, ale jej rola Adaomy nie zachwyciła mnie, chociaż powstrzymam się od mocniejszej krytyki, bo jej osoba aż tak mi nie przeszkadzała. 
      Podsumowując, Żmijowisko to serial przesiąknięty złem ludzi, którzy są manipulantami i nie wahają się dokonywać haniebnych czynów. Bohaterowie są nieuczciwi i bezwzględni. Oczywiście, serial nie dorównał książce, ale był całkiem niezły, wciągnął mnie bez reszty, mężowi także bardzo się spodobał. Jako ciekawostkę dodam, że w pierwszym odcinku na chwilę pojawił się sam autor książki - Wojciech Chmielarz. Moja ocena: 7/10.

poniedziałek, 8 lutego 2021

Wycieczkowo 37 - Solec Kujawski

Hej!
Dzisiaj chętnie przedstawię Wam moją relację z wycieczki do Solca Kujawskiego. Byłam tam pewną jesienią wraz z Martyną i Pauliną. Bardzo się cieszę, że dziewczęta wpadły na pomysł tak wspaniałej wyprawy, bo nigdy nie pomyślałabym, że Solec Kujawski może być niezwykle klimatycznym miejscem, które koniecznie warto zwiedzić :) W niedzielę wyruszyłyśmy do wybranego miasteczka pociągiem z Torunia.

Solec Kujawski usytuowany jest w Kotlinie Toruńskiej - na dnie wielkiej rzeki polodowcowej. Stopniowe ocieplanie klimatu przyczyniło się do napływu (na te tereny) zwierząt np. mamutów, nosorożców włochatych, a potem człowieka. W 2008 r. miasto stało się ogromną atrakcją dla okolic poprzez otwarcie JuraParku. Bilet wstępu dla osoby dorosłej kosztował 28 zł. 


Park zwiedzałyśmy ponad 2 h. Duże rodziny nie muszą się jednak martwić o cierpliwość swoich małych pociech, gdyż tuż przy wejściu można wypożyczyć dino wózek (do którego sama chętnie na chwilę wskoczyłam haha).


Moja ciekawość zaprowadziła mnie do placu zabaw. Nie tylko dzieci mogą się przecież świetnie bawić :D


Wraz z Martyną i Pauliną korzystałam z różnych dino sprzętów. Na szczęście byłyśmy jednymi z pierwszych gości, więc mogłyśmy szaleć do woli np. wchodząc do paszczy gada :D


Chętnie wybrałyśmy się do Muzeum Ziemi, gdzie ujrzałyśmy m.in. zrekonstruowanego mamuta...


czy szkielet dinozaura!


Z uwagą zapoznawałyśmy się także z informacjami o prehistorii i oglądałyśmy skamieniałości.


        Bez wahania zapisałyśmy się na 8 minutowy film o powstaniu wszechświata. Seans włączony był w cenę biletu, a ja w kinie 5D byłam już dawno, więc z niecierpliwieniem czekałam na produkcję przy wizualizacjach dźwiękowych, ruchowych, dotykowych i zapachowych. Jest to świetne doświadczenie, więc jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji być w kinie 5D - to polecam chociaż raz zobaczyć film w technologii 3D z efektami specjalnymi - pobudzającymi zmysły.
      Ziemia powstała ok. 4,6 mld lat temu. Warunki panujące na naszej planecie początkowo nie sprzyjały powstawaniu życia (wybuchały wulkany, błyskały pioruny, padały ulewne gorące deszcze). Klimat ziemski zaczął się jednak ochładzać, 3 mld lat wstecz pojawiło się w oceanach mikroskopijne życie. Sylur charakteryzował się pierwszymi roślinami, w dewonie narodziły się płazy, a karbon to okres gadów i ich ewolucji. Perm przyczynił się do powstania gadów przypominających ssaki, trias to początek ery dinozaurów. 


W jurze dinozaury szczyciły się już sporą dominacją lecz pojawiły się na lądach także owady.


Kreda to czas kulminacji epoki dinozaurów, ale też mnogość gadów latających i morskich.


W kenozoiku powstały nowe życia: ptaki, ssaki i praludzie.


Warto zapamiętać, że w triasie wszystkie kontynenty tworzyły jeden prakontynent (Pangea), który w jurze zaczął się rozpadać. Okres kredy zapoczątkował dzisiejszy świat. Największymi zwierzętami lądowymi w dziejach ziemi były oczywiście dinozaury!


Dinusie wywodziły się z dwóch grup: gadziomiedniczych i ptasiomiedniczych. 


Można je jeszcze podzielić na roślino i mięsożerne.


Park dinozaurów to świetnie zagospodarowane miejsce - raj dla dzieci i dorosłych. Terytorium rozparcelowano na poszczególne, prehistoryczne okresy i każde zwierzę stosownie podpisano. Wszystkie gatunki opatrzono ważnymi informacjami i zdjęciami. Większość dinusiów została ogrodzona, jednak niektóre postaci miały tablice z napisami: ,,Zrób sobie ze mną zdjęcie" i każdy mógł do nich podejść.


Mniejszy Park Owadów także bardzo mi się podobał. Nie ma to jak zobaczyć ogromną mrówkę :D


Solec Kujawski ma do zaoferowania dużo więcej niż JuraPark. Maszerując ulicami miasta znalazłyśmy kilka interesujących obiektów. Obok urzędu miasta i gminy usytuowano pamiątkowy kamień ku czci ludzi ,,Solidarności", natomiast do gustu przypadł mi szczególnie pomnik poświęcony Bohaterom Walki i Zwycięstwa.


Najważniejszym zabytkiem Solca Kujawskiego jest kościół pw. Świętego Stanisława Biskupa i Męczennika, który został wybudowany w 1912 r. 


Tuż przy nim ustawiono dwa pomniki m.in. kardynała Wyszyńskiego.


Oczywiście musiałam przystanąć na chwilę przy krasnalach strażakach. Okazało się, że nieopodal znajduje się Muzem Ochotniczych Straży Pożarnych. Szkoda, że było akurat zamknięte, ale na pewno zajrzę tam, gdy jeszcze kiedyś pojawię się w Solcu Kujawskim!


       W 2009 r. otworzono Muzeum Solca im. księcia Przemysła na ul. Toruńskiej 8. Villa Anna została wybudowana w 1911 r. przez solecką firmę Roberta Schillera dla przemysłowca Johanna Reinholtza, który nazwał budynek na cześć swojej żony. Do 1944 r. willa pełniła funkcje mieszkalne, a potem stała się siedzibą NKWD. W latach 50 swoje biuro miały tutaj władze PZPR. Później budynek służył jako ośrodek zdrowia, następnie przekształcono go na pogotowie ratunkowe, które mieściło się tam do 2009 r.
         Wystawa stała pt: ,,Dzieje Solca Kujawskiego i okolic" jest naprawdę niesamowita. Za wstęp do muzeum nie zapłaciłyśmy nic, a pan historyk, który nas oprowadzał, podzielił się z nami ogromną wiedzą. Spędziłyśmy w muzeum ponad godzinkę, na pewno słuchałybyśmy naszego przewodnika dłużej, gdyby nie fakt, że śpieszyłyśmy się na pociąg powrotny.


          Od 1138 r. Polska podzielona była na dzielnice. W XIII w. proces ten ciągle się pogłębiał. W latach 1230-31 z dzielnicy mazowieckiej wyodrębniono Kujawy ze stolicą w Inowrocławiu. Za panowania księcia Kazimierza Kujawskiego pojawiła się w 1263 r. pierwsza pisemna wzmianka o Solcu jako o porcie wiślanym szykanowanym przez Krzyżaków. W 1325 r. wnuk Kazimierza - książę Przemysł nadał osadzie Solec prawa miejskie. W ok. 1327 r. z powodu realnego zagrożenia ze strony Zakonu Krzyżackiego, król Władysław Łokietek przejął kujawską dzielnicę księcia Przemysła i podarował mu w zamian księstwo sieradzkie. Solec z miasta książęcego stał się zatem miastem królewskim!
         Istnieją dwie hipotezy na temat pochodzenia nazwy miasteczka. Pierwsza (tradycyjna) wywodzi się się od ,,soli" czyli Solec jako miejsce handlu solą. Druga wiąże się ze staropolskim wyrazem ,,sół" - miejsce lub budynek, gdzie przechowywano zboże bądź inne wartościowe towary. W 1924 r. aby odróżnić Solec od pozostałych 11 występujących w Polsce, dopisano do niego człon ,,Kujawski".


      W 1332 r. Krzyżacy (sprowadzeni do naszego kraju w 1226 r. przez Konrada Mazowieckiego) zajęli Solec, który powrócił do Polski w 1337 r. (już za panowania Kazimierza Wielkiego). Miasto rozwijało się jako ośrodek handlu wiślanego z Gdańskiem. Do XV w. Solec był jeszcze wielokrotnie atakowany przez Zakon Krzyżaków. Kolejne stulecie nazywane ,,złotym wiekiem" to pomyślny okres dla miasta, chociaż pozostawało ono w cieniu większej Bydgoszczy. 
      W XVI i XVII w. w Europie dominowały wojny religijne, w Polsce panowała względna tolerancja. Wiele ziem na terenach zalewowych leżało odłogiem. Czynniki: religijny i gospodarczy spowodowały napływ do Polski osadników z Holandii - byli to mennoici (radykalny odłam anabaptyzmu). Olendrzy, bo tak ich nazywano, świetnie poradzili sobie z osuszaniem podmokłych terenów soleckich. Chociaż mieli własną kulturę, szanowali pracę i płacili roczny czynsz właścicielom hektarów.


      Kolejne stulecia to lata nieszczęść dla miasta. Najpierw Solec okupowali Szwedzi, którzy zajęli znaczną część Królestwa Polskiego. Później, w czasie wojny siedmioletniej w okolicach miasteczka stacjonowały wojska rosyjskie. Solec był często niszczony przez pożary i epidemie (dżumy, cholery). 1772 r. to I rozbiór Polski, Prusy przejęły miasto księcia Przemyśla. Powstanie Kościuszkowskie w 1794 r. zakończone niepowodzeniem przypieczętowało III rozbiór Polski. Początek XIX w. zapoczątkował w Europie wojny napoleońskie. Francuskie wojska pokonały Prusy i zajęły Berlin. Na mocy pokoju zawartego w 1807 r. z ziem zagarniętych Polsce (poprzez rozbiór) utworzono Księstwo Warszawskie, w jego granicach zmieścił się także Solec. Niestety, już dwa lata później, Polacy musieli samodzielnie prowadzić wojnę z Austrią. Klęska napoleońskiej wyprawy na Rosję spowodowała kres istnienia Księstwa Warszawskiego, do Solca wkroczyły wojska rosyjskie.
       Kongres wiedeński w 1815 r. ustalił w Europie nowy porządek. Solec znalazł się w Księstwie Poznańskim, które przyznano Prusom. W mieście rozwijały się profesje: szewstwo, zduństwo, krawiectwo i rzeźnictwo. Transport do Gdańska: drewna, zboża i wyrobów garncarskich przynosił ogromne zyski. Do Solca zaczęli przyjeżdżać Niemcy i Żydzi. Tymczasem, w 1848 r. w Europie miała miejsce Wiosna Ludów (seria zrywów rewolucyjnych i narodowowyzwoleńczych). Na ziemiach Wielkiego Księstwa Poznańskiego doszło do powstania narodowego, które zakończyło się niepowodzeniem. Prusy zlikwidowały pozostałości autonomii Księstwa i wprowadziły nazwę administracyjną: Prowincja Poznańska.
           

      Jedną z najważniejszych postaci Solca Kujawskiego był Robert Schiller. Jego ojciec - August, przybył do miasta tuż po wielkim pożarze z 1859 r. Miasteczko właśnie odbudowywano, więc korzystając z dobrych warunków koniunkturalnych, mężczyzna założył firmę budowlaną. August poślubił Polkę - Klarę Wolską, z którą miał kilkanaścioro dzieci. Trzech synów podążyło śladami taty, ale największą karierę w branży budowlanej zdobył Robert, który nie wyjechał do Niemiec jak większość jego rodzeństwa po 1920 r., gdy Solec wrócił do granic Polski. Firma Schillerów wybudowała najważniejsze soleckie obiekty m.in. ratusz, remizę strażacką, salę posiedzeń rady miejskiej, kościół św. Stanisława oraz mnóstwo okazałych domów mieszczańskich. Robert udzielał się społecznie, był radcą soleckim aż czterokrotnie. Odziedziczona po matce znajomość j. polskiego i dobre kontakty z Polakami przed i w czasie II w.ś. sprawiły, że Schiller jako jeden z niewielu Niemców pozostał w Solcu Kujawskim po 1945 r. Zmarł w 1958 r., z małżeństwa z Franciszką Herzberg miał dwie córki (Jadwigę i Hildegardę).
      Inną znaną solecką postacią był toruński kupiec: Reinhold Rygol. Otworzył on w Solcu sklep z materiałami aptecznymi i żelaznymi, a także chemikaliami oraz farbami. Dodatkowo, jako jeden z pierwszych mieszkańców posiadał aparat fotograficzny. Zmysł do interesów, sumienność i pracowitość pozwoliły odnieść ogromny Rygolowi sukces. 


      II połowa XIX w. to czas rozwoju i germanizacji Solca, który znajdował się na jednym z głównych szlaków handlowych. Kiedy w 1861 r., uruchomiono połączenie kolejowe z Bydgoszczy do Torunia i przedłużono je do Warszawy, Solec stał się perfekcyjnym miejscem dla inwestorów z całych Niemiec. Rozwój miasteczka spowodował napływ Niemców szukających w Solcu dobrej pracy i lepszych warunków do życia, Polacy pozostali w mieście mniejszością. W miasteczku księcia Przemyśla pojawili się pierwsi przedstawiciele takich zawodów jak lekarz czy aptekarz. Miejscowość ciągle jednak nawiedzały epidemie i powodzie, które pochłonęły kilkaset ofiar. Podstawą uprzemysłowienia Solca był przemysł drzewny. Po drewno do kujawskiego miasta przyjeżdżali kupcy z każdego zakątka Niemiec, a w surowce zaopatrywali zakłady flisacy z zaboru rosyjskiego. W ten sposób kwitło rzemiosło.
       Na podstawie znalezionych pieczęci miasta z 1781 r., monachijski artysta - malarz Otto Hupp w 1897 r. zaprojektował herb miasteczka, który zatwierdził rząd pruski. Logo przedstawia bramę miasta składającą się z dwóch wież połączonych murem, nad którym znajduje się wizerunek św. Stanisława Biskupa Męczennika (patrona Polski i Solca Kujawskiego).

          
     Do 1920 r. miejscowość bardzo szybko się rozwijała. Burmistrz - Henryk Teller powołał do życia Ochotniczą Straż Pożarną i Bractwo Strzeleckie, doprowadził do wydania pierwszej soleckiej gazety. W międzyczasie położono kanalizację, uruchomiono centralę telefoniczną, wybudowano dworzec kolejowy, budynek nadleśnictwa, rzeźnię miejską i gazownię. Świetność miasta stopniowo przygasała wraz z wybuchem I w.ś., na jej frontach zginęło ponad 200 mieszkańców Solca. Kryzys gospodarczy w Niemczech i klęska militarna doprowadziły do wybuchu rewolucji. W 1918 r. zaczęła odradzać się wolna Polska, rok później ustanowienia Traktatu Wersalskiego przyznały naszej ojczyźnie m.in. Wielkopolskę, Pomorze i część Kujaw z Solcem.
      Życie kulturalne Polaków pomału odradzało się. W 1922 r., odwiedził Solec prymas Polski (Edmund Dalbor), później wizyty miasteczku złożyli prezydenci: Stanisław Wojciechowski i Ignacy Mościcki. Dwudziestolecie międzywojenne to trudny dla Polski czas, bowiem musiała zostać ona odbudowana ze zniszczeń i zniwelować różnice pomiędzy ziemiami poszczególnych zaborów. To były ciężkie lata pod względem ekonomicznym, Niemcy emigrowali, a do Solca napływali Polacy z innej części państwa. Co więcej, spadło zapotrzebowanie na soleckie drewno, bo przecież zakłady produkowały je głównie na rynek niemiecki. Problemy ze znalezieniem pracy skłaniały mieszkańców do wyjazdów np. do świetnie prosperującej Gdyni. Na szczęście, malownicze położenie nad Wisłą i rozległe lasy powodowały, że latem Solec Kujawski przekształcał się w miejscowość wypoczynkową. Organizowano obozy wojskowe, powstało sanatorium. 


      W miasteczku działały chóry - polskie i niemieckie. Szkolnictwo zostało spolonizowane, rozbudowano strzelnicę, hucznie świętowano 600 lecie nadania praw miejskich Solcowi Kujawskiemu. Kwitło życie towarzyskie, organizowano bale, koncerty (często o charakterze dobroczynnym). Niestety, w Europie kończył się czas pokoju. 1 września 1939 r. Niemcy bez wypowiedzenia wojny zaatakowały Polskę, chcieli zgermanizować odebrane im wcześniej ziemie. Tereny Polski wraz z Solcem zostały włączone do Rzeszy Niemieckiej. Wysiedlano Polaków pochodzących z ziem byłego zaboru rosyjskiego, na ich miejsce sprowadzano Niemców. W Solcu i okolicznych miejscowościach znajdowały się jenieckie obozy pracy, w których przetrzymywano żołnierzy angielskich, rosyjskich, francuskich i włoskich - zatrudniono ich przy budowie dróg i wałów przeciwpowodziowych.  
        Niemcy zaczęli zdawać sobie sprawę z tego, że wojna jest przegrana i rozpoczęli proces zacierania śladów po swoich zbrodniach. Zwłoki pomordowanych palili w lasku pomiędzy Solcem a Otorowem. Tymczasem Armia Czerwona przybyła ze swoją ofensywą. Żołnierze radzieccy wyzwolili Polskę spod okupacji niemieckiej, ale nie przynieśli Polsce oczekiwanej wolności. Nasz kraj znalazł się w strefie wpływów Związku Radzieckiego, a przynależność do organizacji niepodległościowych traktowano jak przestępstwo. Polska nie była krajem suwerennym nawet w polityce wewnętrznej, nie mogła decydować również o polityce zagranicznej. Nasilił się proces aresztowań niewinnych ludzi. 


          Hasło komunistyczne nawoływało do odbudowy, a następnie industrializacji kraju. Solec leży na mało urodzajnych ziemiach, więc pojawiła się przed nim szansa rozwoju. Uruchomiono dużo zakładów, co zachęciło do przyjazdu do Solca nowych mieszkańców. Spowodowało to nasilenie się pracy w branży budowniczej, bo ludzie potrzebowali domów. Ten okres przyczynił się do powstania kilku nowych szkół. PRL zmagał się jednak z nasilającymi się problemami gospodarczymi, co prowadziło do wybuchów niezadowolenia, krwawo tłumionych przez władze. 
         Latem 1980 r. doszło do fali strajków, które zakończyły porozumienia sierpniowe. Festiwal wolności wprowadzony przez Solidarność został przerwany przez ogłoszenie stanu wojennego. Nie mniej jednak, osłabienie ZSRR i niemożność przezwyciężenia kryzysu ekonomicznego zmusiły władze PRL-u do rozmów z opozycją. Porozumienia ,,Okrągłego Stołu" zmieniły na zawsze przebieg historii. 4 czerwca 1989 r. odbyły się wybory do sejmu i senatu, przyśpieszyły one proces zmian demokratycznych w Polsce. W związku z tym wiele soleckich zakładów upadło lub zmieniło swój charakter. Powstały nowe firmy o zupełnie nowym profilu działalności. Ciekawostką jest, że w Solcu Kujawskim mieszkała Irena Santor.


       Wystawa czasowa była genialna! Chyba nigdy nie poznałam tak wielu historycznych informacji w pigułce podczas godziny. Pan kustosz opowiadał w sposób interesujący, a ponadto przy każdej tablicy znajdowały się wydrukowane karteczki ze streszczeniem danego okresu, które można było zabrać na pamiątkę. Na 12 stronach ciekawie opisano dzieje Solca Kujawskiego (a na odwrocie opisy przetłumaczono w j. angielskim). Wystawa czasowa pt.: ,,Lotnictwo polskie 1918 - 1953" z kolekcji Macieja Lewandowskiego również przypadła mi do gustu.


Chętnie obejrzałam miniatury samolotów oraz przyjrzałam się tablicom z faktami dotyczącymi lotnictwa.


     Solec Kujawski to rewelacyjne miejsce na wycieczkę. Dziękuję serdecznie Martynie i Paulinie za doborowe towarzystwo. To był świetnie spędzony czas :)) 
     Jeśli kiedyś będziecie w rejonach Solca, polecam wybrać się do klimatycznego miasteczka, bowiem zaprawdę warto!