Siemanko!
Dzisiaj recenzja książki, na którą polowałam od bardzo dawna.
Tytuł: ,,Żółte ptaki"
Autor: Kevin Powers
Rok wydania: 2013
Okładka: twarda
Ilość stron: 285
Dwa lata czekałam na promocję upragnionej książki, aż w końcu dowiedziałam się, że przecenili ją w Kauflandzie (9,99zł). Czym prędzej pobiegłam do marketu i nurkowałam w kartonach, niestety nie znalazłam wymarzonego egzemplarza. Nieoczekiwanie, tydzień później robiłam w sklepie zakupy i zauważyłam ,,Żółte ptaki" na stosie piętrzących się lektur. Dobiegłam do pudełek z prędkością światła i szybko wsadziłam powieść do mojego koszyka.
Kevin Powers jest magistrem sztuk pięknych. W latach 2003-2004 służył w
armii amerykańskiej stacjonującej w Iraku. ,,Żółte ptaki" są jego
pierwszą książką, to powieść fikcyjna, jednak można zauważyć, że
powstała na bazie wspomnień autora. W książce widoczne są pewne
podobieństwa odnoszące się do życiorysu Powersa, np. miejscowość o którą
walczył na Bliskim Wschodzie: Tal Afar została zamieniona na Al Tafar.
Fabuła:
Młodzi Amerykanie: 21letni Bartle i 18letni Murph trafiają do wojska. Żołnierze zostają wysłani na wojnę w Iraku. Chłopcy walczą o przetrwanie, jednak codzienna obserwacja bezsensownych walk nie przynoszących żadnych pozywanych skutków przemienia bohaterów we własne cienie. Czy obydwaj koledzy przeżyją?
Niestety, z żalem muszę stwierdzić, że książka nie spełniła moich oczekiwań. ,,Żółte ptaki" podobały mi się, jednak spodziewałam się trochę innej treści, czekałam na mocniejsze emocje. Dziennik ,,Guardian" uznał lekturę za najlepszy debiut 2012, określono ją jako wybitną, myślałam więc, że wojenne dzieło zawładnie moim sercem, nie pozwoli mi spać, skłoni do refleksji jak wiele innych książek lecz tak się nie stało. Na początku czytałam egzemplarz z wielkim zainteresowaniem, potem trochę mniejszym, później zaczęłam już ziewać i poszłam spać. Lekturę męczyłam kilka dni, wiele momentów nudziło mnie.
,,Żółte ptaki" podzielone zostały na 11 rozdziałów, które przeplatano na zmianę bez chronologii. Ten zabieg zapewne miał wprowadzić większe napięcie, jednak specjalnie nie przypadł mi do gustu. Książka to głównie zbiór wspomnień Bartle'a - analiza psychologiczna, filozoficzna działań wojennych wpływających na żołnierzy destrukcyjnie. Niewiele jest w lekturze dialogów, większość stron stanowią szczegółowe opisy np. przyrody.
Dzieło Powersa przede wszystkim uświadamia brak sensu wojny. Żołnierze wysyłani do Iraku to jeszcze dzieci, które muszą szybko nauczyć się prawdziwego życia. W armii służą nastolatkowie od 17 roku życia, trochę starsi (23 letni) chłopcy stają się już sierżantami, porucznikami.
Walki z wrogiem na obcym terytorium nie przynoszą w zasadzie pozytywnych efektów. Na zmianę giną terroryści i żołnierze z Zachodu, jednak najczęściej cierpią tubylcy, którzy umierają przypadkowo jako ofiary wojny. Mieszkańcy żyją od narodzin aż do śmierci w wiecznym strachu, boją się każdego dnia, bo mogą zostać zabici po wyjściu z domu albo podczas ucieczki do innego miasta/państwa. Szybka śmierć jest w zasadzie marzeniem cywilów, bo każdego dnia terroryści porywają ludzi, maltretują (łamią kości, obcinają języki, nosy, uszy, podcinają gardła), a następnie robią z nich wybuchowe pułapki. Żołnierze przysłani na służbę szybko tracą tożsamość, powracają do domu w trumnach bądź jako kalecy, a ci, którzy przeżyli - chorują psychicznie wspominając codziennie widmo piekła, co nierzadko prowadzi ich do samobójstwa.
Warto wspomnieć, że aż 27 Polaków zginęło w Iraku na służbie. Terroryści nie przejmują się działaniami nieprzyjaciół, a wręcz przeciwnie grają z nimi w nietypową zabawę o (przykładowo) coroczne zdobywanie tego samego miasta. Po skończonych działaniach wojennych i chwili spokoju, wrogowie szybko powracają na dawne tereny i rozpoczynają kolejne ataki moździerzowe. Śmiertelny podstęp, kto pierwszy się podda nie ma końca, a ostatecznie największa liczba ofiar to ludzie niewinni. Młodzi żołnierze tuż po szkole jadą ochraniać obcy naród. Ale właściwie czy zagraniczne wojska są w stanie uratować inną nację? Chłopcy dostają do ręki broń i kierują karabin w stronę rówieśników, wygrywa ten, który wystrzeli pierwszy i celnie trafi w przeciwnika. Często żołnierze zabijają kobiety, starców czy dzieci, nadużywają swoich odznaczeń, które tak naprawdę nie są nic warte, po powrocie do ojczyzny, bohaterom towarzyszy ciągle strach, zarówno ich dusze i ciała to wraki, a wnętrze wypełnia pustka. Rodziny żołnierzy przeżywają koszmar, nie potrafią pomóc najbliższym. Wojna, która miała przemienić dzieci w dojrzałych mężczyzn tak naprawdę zniszczyła ich tożsamości. Na zawsze wryła im w pamięć widok rozkładających się ciał na ulicach miast, epidemie chorób wywołanych przez pustynne upały wymieszane z odorem zwłok pożeranych przez insekty czy psy.
Książka nie wywołała we mnie fali wzruszeń i głębszych emocji. Otrzymałam suchą opowieść o przerażających walkach na Bliskim Wschodzie. Do lektury już raczej nie wrócę, bo szukam ciekawszych dzieł o wojnie. Moja ocena: 6/10.