Hejka!
Dzisiaj u mnie recenzja książki popularnej polskiej autorki.
Tytuł: Świąteczny sekret
Autor: Krystyna Mirek
Liczba stron: 368
Rok wydania: 2019
Fabuła:
Maturzystka Zosia jest nieszczęśliwa w dysfunkcyjnej rodzinie. Gnębi ją psychicznie matka, ojciec zostawił swoje dzieci wiele lat temu, a z siostrami Zochna nie ma dobrego kontaktu. Jest przekonana, że wszelkiemu złu winni są przystojni mężczyźni, którzy mieszają w głowach bliskim jej kobietom, a następnie łamią im serca. Nastolatka uważa, że jest odporna na uroki pięknych bawidamków, ale niespodziewanie postanawia przyjąć spadek po babci - domek na wsi w górach i tam poznaje seksownego sąsiada Maksa. O Zosię zazdrosny jest jej przyjaciel Jasiek. Czym zasugeruje się dziewczyna w wyborze chłopaka... sercem czy rozumem?
Pracuję w bibliotece i miałam niecny plan. Przeczytać przynajmniej po jednej książce danej autorki, którą panie non stop zachwalają. Powieści Krystyny Mirek są rozchwytywane jak świeże bułeczki, obowiązują na nie zapisy, kobitki niemal wyrywają je sobie z rąk. Kiedy nie ma książek Mirek, proponuję im inne. Niestety, panie od razu je odrzucają (proszę mi dać coś innego, przecież to widać po okładce, że dla nastolatek, chcę coś poważniejszego itp. itd.). Chciałam i ja więc w końcu poznać fenomen polskiej autorki. Sięgnęłam po ,,Świąteczny Sekret", który przykuł mój wzrok ładną okładką. Przyznam szczerze, większych bzdetów już dawno nie czytałam.
Co ciekawe, książka to typowy romans, gdzie bohaterką jest nastolatka (a przecież moje panie nie chcą książek młodzieżowych - WTF!??). Oczywiście dziewczyna dostaje w prezencie cudowny domek na wsi (pomimo tego, że nie odwiedzała swojej babci, która z kolei miała jeszcze córki i wiele innych wnucząt, ale postanowiła, że majątek dostanie Zosia) - szkoda, że takie prezenty tylko w cukierkowatych i nierealnych powieściach. Dziewczyna irytowała mnie swoim zachowaniem strasznie, bała się nawet myszek, a dla wszystkich była tak cudownie dobra, aż do porzygu. Rodzina, sąsiedzi, a nawet ludzie ze wsi tak zauroczyli się Zosią, że wszyscy jej słuchali i zmieniali swoje życie pod wpływem jej rozmyślań. Mało tego, całe otoczenie szalenie zachwycało się maturzystką, bo przecież tak dzielnie radzi sobie sama na wsi (dziewczę głównie wyjadało zapasy babci ze spiżarki albo paliło w piecu popijając herbatkę). Oczywiście, koniec był jasny od samego początku, zero niespodzianek, pomimo pierdzielenia Zosi o tym, że ona jest zaszczepiona przeciwko przystojniakom. Infantylna, naiwna, cukierkowa, bzdetna książka bez uroku świątecznego. A kolejny prezent dla Zosi od umierającej sąsiadki mnie rozwalił (nie będę spoilerować, ale przyznam, że na bogatości). Jest wiele fajnych książek w klimacie bożonarodzeniowym, które zdecydowanie lepiej przeczytać np. Sylwii Trojanowskiej ,,Wigilijna przystań". Moja ocena ,,Świątecznego sekretu" to 3/10 (za ładną okładkę i za to, że szybko udało mi się ją zmęczyć).
Okładka klimatyczna, szkoda że już sama powieść się taka nie okazała :)
OdpowiedzUsuńCałkiem dobrze wspominam ten tytuł, ale są inne ciekawsze lektury.
OdpowiedzUsuńjakoś romanse nie dla mnie, ale wiem że wiele miłośniczek ma ten gatunek.
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej książki tej autorki, nie wiedzieć czemu, mam jakieś opory przed czytaniem jej utworów. A Twoja recenzja mnie tylko w tym utwierdzam. Ale może powinnam zrobić jak Ty i sprawdzić "czym to pachnie".
OdpowiedzUsuńSzkoda, że historia nie jest tak piękna jak okładka :)
OdpowiedzUsuńCudowna okładka! Muszę przeczytać tę książkę. Ostatnio właśnie chcę przeczytać takie w klimacie Świąt. Chciałabym ich przeczytać 31 tyle co trwa grudzień ale to chyba za dużo. Przynajmniej 3 jak ilość dni świątecznych: wigilia, 1 dzień, 2 dzień. :)
OdpowiedzUsuńTytuł skreślam ze swojej listy. Na tego typu lektury szkoda by mi było czasu...
OdpowiedzUsuńOkładka bardzo zachęca do czytania, ale po przeczytaniu Twojej odpuszczę sobie tę książkę 😊
OdpowiedzUsuńTwojej recenzji*
UsuńHmmm po TWojej recenzji jakoś tak nie do końca jestem do tej pozycji przekonana. Okładka za to bardzo klimatyczna i świąteczna
OdpowiedzUsuńI tak nie przepadam za takimi książkami, ale tę będę omijała jeszcze szerszym łukiem!
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki, ale niedawno kupiłam ją na prezent dla znajomej, ups.
OdpowiedzUsuńUśmiałam się przy tej recenzji :D Chociaż przyznam, że okładka prześliczna.
OdpowiedzUsuńChciałabym taki domek na wsi w górach, szkoda, że akurat takie historie to tylko w książkach.
OdpowiedzUsuńDzięki za opinię, wiem że już jej nie przeczytam :) Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRaczej też ominę ;-) Serdecznie pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDołączam do grona tych negatywnie to tej książki nastawionych 🙂. I tak nie czytam takiej literatury a w wykonaniu polskich autorek wydaje mi się jeszcze mniej interesująca. Wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuńHmm, nie czytałam i nie zamierzam tym bardziej, że Twoja recenzja dobitnie pokazuje, iż niewarto poświęcać na nią swojego czasu.
OdpowiedzUsuńTrochę to smutne, że jest tyle fanek tego typu literatury. Sama chętnie przeczytałabym coś leciutkiego, przyjemnego, puchatego, ale czy koniecznie musi być przy okazji wydumane i infantylne?
OdpowiedzUsuńHaha rozbawiła mnie twoja recenzja, szczególnie w kontekście pań, które takie książki czytają i zachwalają pod niebiosa 😉
OdpowiedzUsuń