Zapraszam do zapoznania się z moją najnowszą recenzją powieści polskiej autorki ;)
Tytuł: Na śniadanie tort szpinakowy
Autor: Kamila Mitek
Gatunek: obyczajowy, romans
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 320
Fabuła:
Życie Joanny przewraca się do góry nogami. Mąż zostawia ją dla innej kobiety, praca sprawia jej coraz mniej przyjemności, w dodatku przyjaciółka zaczyna podejrzewać swojego ukochanego o zdradę. Joasia myśli, że limit problemów już został wyczerpany, lecz okazuje się, że jej auto odmawia posłuszeństwa, więc zmuszona jest oddać samochód do mechanika. Asia spotyka tam tajemniczego mężczyznę - Szramę. Losy głównej bohaterki w końcu zaczynają wbiegać na właściwy tor. Czy Joanna znajdzie w końcu swoje szczęście i siłę do zmiany dotychczasowej egzystencji? Kto okaże się być ojcem Asi? Skąd na śniadaniu wziął się tort szpinakowy?
Książka należy do serii lekkich, łatwych i przyjemnych. Akcja tak mnie wciągnęła, że przeczytałam ją w ciągu jednego sobotniego popołudnia. Powieść jest obyczajówką z nutką romansu, na szczęście pozbawioną infantylnych scen, których bardzo nie lubię. Lektura charakteryzowała się sporą dawką humoru, w wielu miejscach zostałam naprawdę rozśmieszona. Cieszę się, że Joanna postanowiła ogarnąć swoje życie, chociaż jej zachowanie było momentami denerwujące, ale wydarzenia z końca książki mnie usatysfakcjonowały. Do gustu przypadły mi postaci drugoplanowe jak np. Sasza czy Ola. Dzięki im działaniom, powieść nabrała wiele kolorów. Podobała mi się romantyczna okładka powieści. Super dodatkiem był też przepis na tort szpinakowy, chętnie go wykorzystam i upiekę taki zdrowy przysmak. Lektura w sam raz na poprawę nastroju podczas długich, ciemnych wieczorów. Moja ocena: 6.5/10.
Nie znałam nawet autorki :)
OdpowiedzUsuńTeż nie znałem Autorki :) Cieszy fakt, że książka ciekawa. Pozdrawiam z krainy deszczowej Małopolski ;-)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu sięgam po taką lekką i przyjemną książkę.
OdpowiedzUsuńChyba czegoś takiego lekkiego mi teraz potrzeba :)
OdpowiedzUsuńSkoro jest pozbawiona infantylnych scen to zapisuję tytuł.
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem przyjemnie.
OdpowiedzUsuńZnakomita propozycja na szary jesienny wieczór. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńjedynie tytuł do mnie przemawia bo kocham szpinak:D
OdpowiedzUsuńCzytałam wcześniejszą powieść tej autorki. Skuszę się na tę lekturę.
OdpowiedzUsuńCoś takiego lekkiego w te ponure dni i wieczory mi trzeba :)
OdpowiedzUsuńLubię takie lekkie książki. To miłe urozmaicenie oraz chwilą oddechu od wojennych które namiętnie czytam :)
OdpowiedzUsuńFajny tytuł 😁 Skoro Pochłonęłaś ją w jeden wieczór, to faktycznie musi być miłą lekturą:)
OdpowiedzUsuńKsiążka jak znalazł na jesienną chandrę, która dopada mnie raz po raz!!!
OdpowiedzUsuńCzasami lubię sięgać po takie lekkie książki😊
OdpowiedzUsuńAutorki nie znam - ale sama pozycja zapowiada się sympatycznie :-)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale tytuł fajny. ;)
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę, potrzebuję czegoś lekkiego.
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie.
Wpisuję na listę, bo dla odprężenia uwielbiam sięgać po takie historie.
OdpowiedzUsuńCzasami warto przeczytać coś lekkiego. :)
OdpowiedzUsuńPomimo niechęci do polskich autorów, zwłaszcza tych nieznanych muszę przyznać, że zaciekawiłaś mnie recenzją. A tort szpinakowy jadłam w zeszłym roku na urodzinach u koleżanki weganki i był pyszny i chociaż uwielbiam szpinak to w torcie się go nie czuło. Ja się przymierzam do zrobienia pierwszego w życiu tortu bezowego :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :-)
OdpowiedzUsuńlekka i przyjemna lekturka sie zapowiada:)
OdpowiedzUsuń