piątek, 31 lipca 2015

Kiedy cię poznałam

Siemanko!
Czas na recenzję książkową popularnej irlandzkiej pisarki :)




   Tytuł: ,,Kiedy cię poznałam"
   Autor: Cecelia Ahern
   Okładka: miękka ze skrzydełkami
   Ilość stron: 416
   Rok wydania: 2015










Fabuła:
         34 letnia Jasmine jest typową bizneswoman, kobietą sukcesu. Niespodziewanie, zostaje zwolniona z pracy, co powoduje, że jej życie zmienia się diametralnie. Bohaterka zmuszona pozostać na rocznym urlopie ogrodniczym spostrzega, że jej dotychczasowa egzystencja była smutna i niewiele warta. Kobieta z nudów podgląda mieszkającego naprzeciwko sąsiada - znanego prezentera radiowego, który jest alkoholikiem i terroryzuje swoją rodzinę. Czy dziewczyna będzie w stanie pomóc Mattowi? Czy Jasmine odnajdzie upragnione szczęście w życiu?

       Książka ,,Love, Rosie" skradła moje serce, jednak ,,Kiedy ciebie poznałam" trochę mnie rozczarowała. Zacznę od krytyki obwoluty. Ten kto ją projektował nie miał pojęcia o czym jest lektura, bo naprawdę nie wiem, kim jest okładkowa para - zapewne zakochanymi skopiowanymi z jakiegoś romansu (wszak Jasmine miała czerwone włosy i narzeczonego Mulata). Zachęcający napis ,,Czasem tylko jeden mały krok dzieli nienawiść od miłości" bardzo mnie zastanowił, nie potrafię znaleźć jego odniesienia do żadnej z treści w książce, więc WTF??!!
          Powieść jest tak naprawdę o wszystkim i o niczym. Autorka opisuje relacje głównej bohaterki z siostrą, która urodziła się z zespołem downa. To ważny temat, jednak zginął w tłoku innych wątków. Czytelnicy poznają także nową rodzinę ojca Jasmine, jej przyjaciółkę Caroline, przyszywanego kuzyna 34 letniej dziewczyny - kochającego ją do szaleństwa czy Monday'a - doskonałego partnera Jasmine.
          Najważniejszymi osobami w książce są sąsiedzi przygnębionej bohaterki: Matt mający problem z odstawieniem alkoholu, bardzo samotny doktor James, starsze małżeństwo czule się sobą opiekujące.. Okazuje się, że Jasmine niesłusznie oskarżała mieszkające nieopodal osoby o nudę, czuła się lepsza od innych, dopiero na urlopie zorientowała się, że wszyscy mają dobre serce. 
          Ważnym elementem powieści jest ogród. Bohaterka mając 29 lat postanowiła zabetonować zieleń, uważała, że nie ma czasu na pielęgnowanie pierdół. Dziewczyna zrozumiała swój błąd po dłuższych rozmyśleniach i rozpoczęła proces przywracania trawnika. Odnalazła w sobie geny dziadka - działkowicza, oddającego swoje serce roślinkom. 
        Lektura napisana została ręką Jasmine, która swoje myśli kierowała do Matta. ,,Kiedy cię poznałam" to ciepła opowieść, przeczytałam ją w ciągu jednego dnia, jednak bez większych wzruszeń. Czasami nawet ziewałam przy niej z nudów. Bohaterkę polubiłam, ale momentami jej życie mnie denerwowało. Rozumiem, że jak każdy z nas musiała odnaleźć własne ja, w końcu wysnuła słuszne wnioski, że praca nie jest najważniejsza. Nie mniej jednak, Polacy zazdroszczą książkowym postaciom, które rok czasu mogą spędzić na urlopie opłacanym przez szefów, cóż widocznie to normalka. Ponadto, Jasmine w wieku 34 lat miała już ogromny dom z 4 sypialniami, kupiła także mieszkanie siostrze. Heather objęta pomocą opieki specjalnej uczęszczała na terapeutyczne sesje, jako osoba z zespołem downa nie miała problemów ze znalezieniem pracy. O uwagę głównej bohaterki walczyło 2 przystojnych wielbicieli, ale ona i tak przespała się z byłym chłopakiem. Dopełnieniem sielanki było poznanie wspaniałego przyjaciela, który przyczynił się do zmiany poglądów zagubionej Jasmine. Powieść czytało się bardzo szybko, lecz jest ona zwykłym przeciętniakiem. Na koniec przytoczę jeszcze cytat, który bardzo mi się spodobał - ,,Kiedy gąsienica myślała już, że świat się skończył, stała się motylem.” Moja ocena 6/10.

33 komentarze:

  1. Choć tak popularna, ja jeszcze jej nie poznałam. Prawdopodobnie się to zmieni, tylko nie wiem kiedy :) Dziś byłam w w bibliotece, niestety nie pomyślałam by zapytać o książki tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem niedawno przeczytałam "Love, Rosie", które niesamowicie mi się spodobało, a w kolejce czeka na mnie tej autorki "Zakochać się", więc na razie za powyższą książką nie będę się rozglądać, ale mimo wszystko wcześniej czy później chciałabym się z nią zapoznać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam tej autorki 'Love Rosie'', ale niestety książka mnie rozczarowała, dlatego na razie nie mam ochoty poznawać innych dzieł pisarki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś zawiodłam się na prozie Ahern, na razie nie planuję jej czytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam kiedyś tą książkę w ręku, ale ta cukierkowa okładka zupełnie mnie odrzuciła. Po Twojej recenzji też raczej po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  7. No to średnio wyszło, skoro opisu nie potrafiłaś odnieść do treści, takie coś mnie denerwuje...

    OdpowiedzUsuń
  8. Siostra czytała ,,Love, Rosie" i ,,Podarunek". W planach ma teraz ,,Pora na życie". Czytałam wczoraj u Sylwuch, że ta książka jest słabsza.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam w planach całą twórczość autorki, dlatego i z tą książką pewnie się spotkam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książki Ahern są albo cudowne, albo beznadziejne - przynajmniej moim zdaniem :) pisze bardzo nierówno :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Skoro zdarzało Ci się z nudów ziewnąć przy lekturze, to ja podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czasami okładki mają tyle wspólnego z treścią książki, że aż przykro. Ahern jeszcze nie czytałam, ale może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mi książka ogromnie przypadłą do gustu i trochę wyżej ją oceniłam, ale ja mam do autorki ogromny sentyment :)
    Thievingbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Cytat o gąsienicy świetny. A co do książki - jeszcze nie miałam okazji poznać jakiejkolwiek napisanej przez tę autorkę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Love Rosie mnie interesuje, będę musiała w końcu przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytałam "Love Rosie" i bardzo mi się podobała ta książka. Z tą jeszcze się nie zapoznałam. :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Przymierzam się do książek tej autorki, ale jakoś się zebrać nie mogę :) Zacznę raczej jednak od innego tytułu, chociaż tutaj ten motyw ogrodu jakoś mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Love, Rosie kocham, ale ta książka chyba jej nie przebije. Jeśli kiedyś trafi w mojej ręce to pewnie ja przeczytam...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Przede mną "Love, Rosie" tej autorki, ale ten tytuł sobie podaruję, słyszałam dużo niezbyt dobrych opinii.

    OdpowiedzUsuń
  20. Zgadzam się w 100 %. :-) Ciężko odnieść zarówno okładkę, jak i odpis do rzeczywistej treści. Czasem wydaje mi się, że ludzie projektując okładki książek, nie mają zupełnie pojęcia o czym one są. Mnie też "Kiedy cię poznałam" bardzo rozczarowała. To zupełnie co innego niż "Love, Rosie".

    OdpowiedzUsuń
  21. Oj tak, ta okładka faktycznie jest nieciekawa i wcale nie pasuje do treści. Samą książkę wspominam bardzo dobrze. Z tego co pamiętam, to nawet mnie oczarowała. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Książka mi się bardzo podobała. Wywołała we mnie wiele emocji, choć dużo bardziej przemawia do mnie "Love, Rosie", ale mimo to miło wspominam czas spędzony z książką :).

    OdpowiedzUsuń
  23. Moim zdaniem okładka jest dobra, radosna, mało romantyczna, raczej taka "przyjacielska" ;) Dla mnie książka ta była wyjątkowa z pewnych osobistych względów, ale nie jest to moja ulubiona pozycja autorki.

    OdpowiedzUsuń
  24. Kurczę 34 lata i taka chata, no powiem Ci, że za te 5 lat chciałabym taką mieć ;) Książki raczej nie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  25. i tak chętnie bym przeczytała :)
    jeszcze tego nie zrobiłam, ale się zbierałam :)

    http://triviaaboutme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Słyszałam sporo o tej książce, ale jakoś nie potrafię się przekonać do lektury.

    OdpowiedzUsuń
  27. no i znów nie znam, ach jestem ostatnio w tyle z literaturą :-(

    OdpowiedzUsuń
  28. W takim razie najpierw sięgnę po "Love Rosie" ;) A co do okładki, to bardzo mi się nie podoba, W ogóle nie lubię zdjęciowych okładek...
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Pomimo wielu pozytywnych opinii nie czytałam żadnej książki tej autorki :) Trochę się obawiam, że może być zbyt słodko, a takich wyssanych z palca bajek bardzo nie lubię... W domu mam "Zakochać się", więc pewnie kiedyś przekonam się jak pisze ta bardzo popularna w naszym kraju autorka :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Niestety jest coraz więcej książek pisanych "o wszystkim i o niczym" i to mnie martwi. Na szczęście lista tych fantastycznych i godnych polecenia jest naprawdę długa :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Mam w planach książki pani Ahern :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jeszcze nie miałam okazji przeczytać żadnej książki tej autorki. Czas to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Książka wydaje się ciekawa, lekka, ale szkoda, że tych wzruszeń nie było, bo tytuł troszkę do nich zobowiązuje. Pomysł z zabetonowaniem ogrodu - wariacki! :D

    OdpowiedzUsuń