sobota, 30 sierpnia 2014

Afryka Trek. Od Przylądka Dobrej Nadziei do Kilimandżaro.

Cześć!
Dzisiaj przedstawię Wam recenzję ciekawej książki podróżniczej :)




    Tytuł: ,,Afryka Trek. Od Przylądka Dobrej Nadziei do
              Kilimandżaro"
   Autorzy: Sonia i Alexandre Poussin
   Rok wydania: 2011
   Okładka: miękka ze skrzydełkami
   Ilość stron: 495









       Młode małżeństwo postanawia przejść na piechotę Afrykę od najdalej wysuniętego punktu w RPA - Przylądka Dobrej Nadziei do Jerozolimy. Francuzi starają się odtworzyć drogę najstarszych niegdyś żyjących plemion. Sonia i Alexandre rozpoczynają swoją wędrówkę od pełnej sprzeczności Republiki Południowej Afryki. Systematycznie maszerują przez zakazane ścieżki tego kraju. Śpią u Afrykanów, często w przerażających warunkach. Europejczycy mają wiele przygód, m.in. spotykają pingwiny, nurkują - oglądając z bliska rekiny, jeżdżą na strusiach. Z zaciekawieniem wysłuchują lokalnych opowieści, przyglądają się tubylcom i ich kulturze. Kolejnym państwem przez które dzielnie wędrują podróżnicy jest Lesotho. Mieszkańcy serdecznie witają Francuzów, pokazują im kopalnię diamentów, jednocześnie podziwiając odwagę małżeństwa. Następnymi afrykańskimi krajami wzdłuż których przemieszczają się bohaterowie są: Zimbabwe, Mozambik, Malawi. Uczestnicy wyprawy podziwiają piękne krajobrazy, jednakże ze smutkiem przypatrują się nędzy popularnej wśród plemion. Piesza wycieczka staje się niebezpieczna nie tylko ze względu na groźne i uzbrojone bandy morderców, ale również poprzez znane choroby. Wkraczając na teren Tanzanii, Francuzi uciekają przed lwami, jednocześnie doznając ataków malarii. 7 tysięczny kilometr wędrówki - a zarazem połowa podróży następuje podczas zdobywania najwyższego szczytu Afryki: Kilimandżaro. 

      Sonia i Alexandre ufają mieszkańcom wiosek i miast. Z przerażeniem dowiadują się o kolejnych morderstwach wśród tubylców czy turystów, jednak nie przerywają swojego celu - jakim jest Jerozolima i maszerują dalej. Małżeństwo poznaje Afrykę prawdziwą: kolorową, dziką i biedną. Wędrowcy mają niewielki tobołek, żywność otrzymują od spotkanych osób. Autor ze smutkiem opisuje sytuację na tym kontynencie. Po zniesieniu apartheidu, społeczeństwo nie poradziło sobie z nowym systemem. Kraje przestały się rozwijać, biali mieszkańcy są systematycznie przepędzani - mimo, iż to oni wkładają w budżet państwa najwięcej pieniędzy. Problem współczesnej Afryki leży przede wszystkim w rządach. Prezydenci stają się milionerami, zabierają tubylcom wszystkie dobra, namawiając ich równocześnie do czynienia zła - wyganiania europejczyków czy wycinania wszystkich roślin nie pochodzących z Czarnego Lądu. 
        Alexandre Poussin krytykuje również mentalność plemion. Są one leniwe, wolą żyć w nędzy - nic nie robiąc i czekając na pomoc międzynarodową. Niewielu rdzennych Afrykanów chce rozwijać się poprzez pracę czy naukę. Ważniejsze są dla nich tradycje, które często stają się przyczyną wielu niepowodzeń. Lekcje o przenoszeniu chorób zakaźnych nie dają większych efektów. Chorzy są hospitalizowani dzięki bezinteresownym jednostkom spoza kontynentu. Izolowani, osłabieni mieszkańcy muszą czasem po wypróżnieniu się - zatkać jedynie specjalny korek w ziemi. Niestety, większości nie chce się go nawet dotykać, z czego cieszą się insekty (szczególnie muchy tse tse).
        Autor zwraca uwagę na niedorzeczność pomocy międzynarodowej. Pieniądze pozostają głównie w organizacjach bądź trafiają do głów rządzących państwami, którzy pomnażają swoje majątki. Społeczeństwo przyzwyczaiło się do pomocy z zewnątrz i wykorzystuje przysyłany prowiant do usprawiedliwiania swojego lenistwa. Szczególnie ważnym przykładem jest Zanzibar - modna ostatnio wyspa wśród europejskich elit. 150 lat temu zabijano na niej niewolników lub sprzedawano ich za niewielkie pieniądze poza granice kraju. Dzisiaj biura turystyczne oferują chętnym jednostkom wycieczki do Tanzanii, gdzie zadowoleni wycieczkowicze opalają się na afrykańskiej plaży, nie wiedząc nawet o jej historii. Przerażająca jest również sytuacja w Aruszy, gdzie znajduje się Międzynarodowy Trybunał Karny dla Rwandy. Miasto to odwiedza mnóstwo pracowników wymiaru sprawiedliwości, nie przejmując się swoim zadaniem osądzania kryminalistów. Bogacze zyskują coraz więcej pieniędzy z puli międzynarodowej, mają zapewnioną najbardziej luksusową opiekę medyczną, wyśmiewają się ze zbrodniarzy, bowiem dzięki nim pomnażają swoje majątki. Działalność Trybunału została przedłużona na kolejne lata, do tego czasu europejscy wybrańcy otrzymają 2 mld euro do swojej kieszeni, systematycznie odkładając osądzenie winnych. Szkoda, że pomoc międzynarodowa jest jedynie biznesem, w którym cierpią najbiedniejsi.
         Francuz jest pozytywnie zdziwiony pracą kościoła na terenach Afryki. Misjonarze i siostry zakonne bezinteresownie pomagają mieszkańcom. Ich celem jest przekazanie wiary, którą tubylcy mogą zrozumieć, nawet jeśli należy zmienić kolor skóry Jezusa... na czarny. Faktycznie szacunek należy się osobom duchownym, bowiem angażują się oni przede wszystkim w potrzebne prace: budują studnie, szkoły, szpitale, kształcą swoich następców do poprawnych działań - mających na celu odbudowę Afryki. Wielu z nich ginie podczas epidemii, oddają swoje życia na obcym lądzie dla bliźnich. 
        Alexandre miewa chwile zwątpienia w cel trasy, jednak niemiłe zdarzenia są zacierane poprzez radosne spotkania z przypadkowymi ludźmi, dzięki którym małżeństwo może przeżyć. Francuzi mają szansę poznać kontynent od środka, reżyserują wiele filmów ukazujących prawdziwą kulturę plemion. Mężczyzna bardzo często opisuje zachowanie swojej dzielnej żony, która nigdy się nie skarży, zawsze dumnie znosi wszystkie niedogodności - przemierzając Afrykę w jednej spódnicy. Przyznam, że książka zawiera mnóstwo ciekawostek, dlatego lekturę czytałam ponad tydzień czasu, pomału ją sobie dawkując. Moja wiedza o Czarnym Lądzie nigdy dotąd nie była tak obszerna. Żałuję tylko, że dzieło Poussin nie obfituje w więcej zdjęć, gdyż uwielbiam lektury zawierające mnóstwo fotografii. Moja ocena pierwszego tomu podróżników to 8/10. Na pewno zaopatrzę się w kolejną część przygód odważnych Francuzów.

Książka bierze udział w wyzwaniu  Odkrywamy białe plamy.

Życzę wszystkim miłego weekendu, ja dzisiaj wybieram się do Wrocławia na koncerty WROCK for Freedom 2014 :)

27 komentarzy:

  1. Lubie tego typu książki, Poza tym Afryka jest mi szczególnie bliska,miałam jechać tam na misję,ale to były dawne czasy :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawiła mnie ta książka :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesujące, ale może nie w tym roku, bo patrząc po Twojej recenzji, bardzo podobną książkę już w tym roku czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka jak najbardziej dla mnie:)
    Miłego koncertowania:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Regularnie czytuję książki podróżnicze. Wygląda na to, że autorzy zwrócili uwagę na ważny problem, jakim jest iluzoryczna pomoc międzynarodowa. Z pewnością warto przyjrzeć się temu z bliska.

    OdpowiedzUsuń
  6. Udanego koncertu!
    A odnośnie książki rzadko czytam podróżnicze, ale tą mnie zainteresowałaś.

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo lubię książki podróżnicze

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio przekonałem się do książek podróżniczych, więc jest szansa, że przeczytam tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Idealna lektura dla mojej koleżanki, przekaże jej linka do Twojej recenzji

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaciekawiła mnie ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Widzę, że lubisz ostatnio sięgać po literaturę podróżniczą. Niestety, ja niewiele znam takich tytułów, ale tą pozycją jestem szczerze zachwycona. Podziwiam te niezwykle odważne małżeństwo!

    OdpowiedzUsuń
  12. mocno mnie zaciekawiłaś tą pozycją, lubię literaturę podróżniczą :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zawsze z równie miłą chęcią czytam Twoje recenzje książek podróżniczych ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Coś mi się skojarzyło, ze jakąś książkę opisując podróż po Afryce mam w swoich zbiorach. Musze zobaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nigdy nie czytałam książek podróżniczych, ale ta wydaje się ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam Afrykę ;)!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Chętnie przeczytam. Lubię literaturę podróżniczą. Właśnie skończyłam zwiedzanie Azji z Maćkiem Roszkowskim:)

    OdpowiedzUsuń
  18. nie lubię takich książek :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Szkoda ze nie mam dostępu do książek po polsku ;/ Zapraszam do siebie :) Bylabym bardzo wdzieczna gdybys poklikala w linki z ubraniami :) patyskaa.blogspot.be

    OdpowiedzUsuń
  20. Rzadko sięgam po książki podróżnicze, choć przyznaję,że czasami mi się to zdarza. Tej nie miałam, ale wydaje się ciekawa:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak wiesz, uwielbiam książki podróżnicze, więc prędzej czy później na pewno sięgnę po ,,Afryka trek".

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwielbiam tę książkę ! Uwielbiam styl autora. Uwielbiam cudne zdjęcia. Jedna z najlepszych książek podróżniczych - a już na pewno o Afryce. Przed samym urlopem księgarnia zrobiła promocję, ponad 50 % taniej na obie części. Musiałam kupić i w końcu cudnie prezentują się na półce w mojej domowej bibliotece ;)

    OdpowiedzUsuń