czwartek, 6 lutego 2014

Blondynka w Londynie

Dobry wieczór!
Dzisiaj recenzja kolejnej książki znanej polskiej podróżniczki :)




       Tytuł: ,,Blondynka w Londynie"
       Autor: Beata Pawlikowska
       Okładka: twarda
       Ilość stron: 200 (128 + zdjęcia)
       Rok wydania: 2013










Fabuła:
          Beata Pawlikowska powraca po 20 latach nieobecności do Londynu. Będąc 20 letnią dziewczyną, znana dziś dziennikarka - marzyła o podróżach. Prognozowała, że wyjazd do Wielkiej Brytanii będzie spełnieniem jej marzeń; ucieczką od Polski, w której czuła się źle (miała wrażenie, że w rodzimym kraju sukcesy nie mogą się ziścić). Autorka pragnęła wolności, myślała, że stolica Anglii zagwarantuje jej swobodę ducha i spokój wewnętrzny.
        Pisarka przypomina sobie zdarzenia sprzed 20 laty, kiedy Londyn miał stać się jej azylem z wyboru. Początkowo Pawlikowska była opiekunką 2 chłopców, którzy na śniadanie jedli codziennie frytki i hamburgery. Młoda dziewczyna nie wytrzymała długo w roli niani i po 3 tygodniach znalazła inną pracę. Została sprzątaczką harującą bardzo ciężko ,,na czarno" w starym hotelu (do jej obowiązków należało m.in. sprzątanie ludzkich fekaliów). W Londynie - ostatnim zajęciem autorki  było podjęcie statusu kelnerki w barze dla biednych robotników. Po 9 miesiącach pracy na obczyźnie, pisarka spakowała walizki i wróciła do Polski.
       Pawlikowska spowiada się czytelnikom ze swoich prywatnych demonów, które dręczyły ją 20 lat wcześniej. Kobieta chorowała na bulimię, nie akceptowała swojej osoby. Szukała lepszego życia daleko, a tak naprawdę przeszkodą w realizacji jej planów było serce. Dopóki dziennikarka nie polubiła siebie, nie była w stanie ruszyć z miejsca. Podróżniczka myślała, że uciekając z Polski trafi do własnej, wyczekanej bajki, w której stanie się królewną.. Okazało się, że za granicą - pisarka swojej wyjątkowości nie odnalazła (takich marzycielek jak ona było mnóstwo). Odkryła jednak ważną prawdę - żadne miejsce nie będzie idealnie na bycie księżniczką, jeśli nie zmieni się postrzeganie wewnętrznego sposobu myślenia. 
        Autorka snuje również refleksje na temat angielskiego jedzenia, opisuje światowy jarmark Camden Town czy Krwawą Wieżę oraz przede wszystkim opowiada o Igrzyskach Olimpijskich - w których biegła w sztafecie ze świętym ogniem już jako szczęśliwa i spełniona kobieta.

         Książka jest niewielkich rozmiarów, bardzo szybko się ją czyta (w zasadzie ,,połknęłam" ją w 2 h na poczekalni u lekarza). Podzielono ją na 18 krótkich rozdziałów na 128 stronach. Dalszą część stanowią piękne kolorowe zdjęcia. Oczywiście wśród tekstu dominują charakterystyczne rysunki autorki.
       Jeśli ktoś zna biografię Pawlikowskiej, lektura nie będzie dla niego zaskoczeniem. Pisarka dokonuje w niej podsumowania swojego życia, które w zasadzie zaczęło się od podróży do Londynu. Myślę, że taka spowiedź dziennikarce była potrzebna i do książki ,,Blondynka w Londynie" trafne rozmyślenia na temat życia pasują idealnie (tym bardziej, że nie były one długie). Autorka nie żałuje decyzji powrotu do Polski. Zdaje sobie sprawę, że stolica Anglii jest modna, ale bliskość wszystkich narodów świata w jednym miejscu - mogłaby stać się dla niej przeszkodą w podróżowaniu (po co wyjeżdżać do Brazylii - mając nieopodal ludzi z tego kraju i potrawy przez nich przygotowywane?). 
      Pawlikowska czuła się zaszczycona, przyjmując propozycję udziału w Igrzyskach Olimpijskich. Przedstawia nam pokrótce historie tego święta oraz proces przekazywania ognia olimpijskiego w Londynie. Tematem przewodnim książki jest jednak ludzkie życie - nikt nie może posprzątać bałaganu własnych myśli oprócz właściciela. Ucieczka nigdy nie będzie dobrym rozwiązaniem, bo nie można pozbyć się bagażu doświadczeń - to one są przeszkodą i zawsze będą tkwić w umyśle w każdym miejscu na ziemi. Najważniejsza jest samoakceptacja, która jest drogą do szczęścia. Lektura podobała mi się, skłoniła mnie do wielu refleksji. Moja ocena to 8/10.

Książka bierze udział w wyzwaniach POLACY NIE GĘSI II oraz Odkrywamy białe plamy

Moje umilacze dnia wyglądały następująco (pyszne czekoladki w motywie śródziemnomorskim):

30 komentarzy:

  1. jakie smakowe czekoladki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytalabym przedstawiona ksiazke :) tym bardziej, ze jestem w Londynie I chcialabym porownac I poczytac jak to bylo kiedys..

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię Pawlikowska więc chetnie bym sięgnęła po ta książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. te czekoladki są przepyszne :)!
    nie czytałam tej książki :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Skuszę się na tą książkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jestem fanką Pawlikowskiej, ale te czekoladki uwielbiam :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Dwie godziny w poczekalni, sama rozkosz;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio często czytam o książkach Pawlikowskiej...coś czuję, że tą książkę i ja przeczytam, bo uwielbiam Londyn! i jestem ciekawa jej książek:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię te czekoladki:)
    Odnośnie książki to czytałam tylko Rozmówki Pani Pawlikowskiej, z innymi książkami do tej pory się nie zetknęłam.

    OdpowiedzUsuń
  10. uwielbiam te muszelkowe czekoladki! ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. chętnie bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekoladki są mega *-* A książkę chętnie bym przeczytała :)

    Zapraszam: http://diary-black-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam te czekoladki - kształty to ich największy atut, aż szkoda jeść ;)
    Książek Pawlikowskiej nigdy nie czytałam, coś mnie odrzuca od tej kobiety.

    OdpowiedzUsuń
  14. Słyszałam o tej książce ;)
    Uwielbiam te czekoladki!

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie mogę nigdzie dostać książek pani Beaty :( Ta powyższa bardzo mnie intryguje. Też uważam, że dobrze zrobiła spowiadając się, bo kiedy człowiek wyrzuci z siebie wszystkie dręczące go rzeczy jest mu po prostu lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubię jej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  17. A chęcią bym ją przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie czytałam jeszcze żadnej książki podróżniczej a widzę, że chyba dużo tracę ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. nie czytałam, na początku myslałam,że to muszelki, hihi :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Przy każdej Twojej recenzji piszę, ze muszę zapoznać się z jej twórczością - coraz bardziej mnie pociąga :)
    A tymczasem zapraszam Cie do swojego wyzwania autorskiego
    http://babskieczytadla.blogspot.com/p/autorskie-wyzywanie-europa-da-sie-lubic.html

    OdpowiedzUsuń
  21. Czekoladki mmm :) Narobiłaś mi smaka :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo ją lubię i podziwiam! Super kobietka!

    OdpowiedzUsuń
  23. Fajna książeczka, mogłaby być jednak trochę obszerniejsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Książki z National Geographic nigdy mnie nie zawodzą, więc po tę też chętnie bym sięgnęła :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Lubię Pawlikowską również za to, jak otwarcie mówi o swoim życiu i drodze do tu i teraz. A tymi umilaczami tutaj nie kuś, bo sobie obiecałam zdrową dietę bez słodyczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo lubię takie książki :)

    OdpowiedzUsuń
  27. A czytalas jej ksiazke o wyprawie na rajd do malezyjskiej dzungli?

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie czytałam zadnej ksiażki Beaty Pawlikowskiej. Słyszalam o niej rózne zdania, a raczej o tym, w jaki sposób pisze. Pora samemu przekonać się :)

    OdpowiedzUsuń
  29. aaa moje ulubione czekoladki <3

    OdpowiedzUsuń