Najwyższy czas na notkę filmową, którą dosyć dawno widziałam w kinie :D
Tytuł: ,,Zjawa"
Reżyseria: Alejandro González Iñárritu
Gatunek: dramat, przygodowy, western
Czas trwania: 2.36 h.
Rok produkcji: 2015
Fabuła:
Historia oparta na faktach. 1823 r. - amerykański traper Hugh Grass podczas przeprawy przez Góry Skaliste, zostaje zaatakowany przez grizli. Podróżnik ledwo przetrzymuje napaść niedźwiedzia, ma złamaną nogę, zdartą z placów skórę (aż do kości) i poważną ranę głowy. Jim Bridger i John Fitzgerald za obietnicę dużej kwoty pieniężnej od generała - zgadzają się czuwać przy konającym bohaterze aż do jego śmierci, jednak po pewnym czasie porzucają Grassa; są pewni, że on i tak lada moment umrze. Niezwykła chęć przeżycia i żądza zemsty potrafią dokonać cuda. Czy bohater ucieknie przed kostuchą? I co się stanie z jego ukochanym synem?
W ubiegłym roku obejrzałam nagrodzonego 4 Oscarami ,,Birdmana" reżyserii Alejandro González Iñárritu. Film podobał mi się, lecz nie krzyczałam z zachwytu jak większość publiki. Ciekawa byłam czy ,,Zjawa" przypadnie mi do gustu bardziej, czy podobnie trochę zawiedzie moje oczekiwania.
Sama historia jest nieprawdopodobna, a przez to niesamowita. Trudno uwierzyć, że tak ekstremalne sceny jakie działy się w filmie wydarzyły się naprawdę. Hugh Grass jest legendą, więc jego postać na pewno została udoskonalona. W życiorysie podróżnika nie było wspomnień o rzekomym synu. Prawdopodobnie traper był zamężny z Indianką, ale nie mieli dzieci, dlatego też tym wątkiem w produkcji nie byłam zachwycona. Zdziwiło mnie zakończenie, bowiem pierwowzory filmowych postaci inaczej spędziły ostatnie lata życia. Grass ostatecznie po długiej wędrówce zrezygnował z zemsty na towarzyszach, a sam został zamordowany przez Indian dekadę później. Dzieło Alejandro González Iñárritu w tej kwestii zaskakuje.
Produkcja była brutalna. Opowieść przedstawiła fragment historii o napiętych kontaktach z indiańskimi plemionami. Nierzadko byli to ludzie bezwzględni i agresywni, ale z drugiej strony musieli się bronić przed wojskami białych ludzi - zamierzających ich pozbawić nie tylko ziemi, ale również życia (często dla zabawy). Aby przetrwać przerażające warunki surowego środowiska, należy żyć w zgodzie z matką naturą. Grass pokornie korzystał ze wszystkich wskazówek, jakie dawała mu przyroda. Jestem pod wrażeniem uporu i determinacji Amerykanina, który potrafił wygrać walkę z przeciwnościami losu.
Film zawdzięcza swój sukces dzięki obsadzie. Leonardo DiCaprio po raz kolejny nie zawiódł swoich fanów, zagrał fenomenalnie. Aktor nie wcielił się w Grassa, on nim był! Wpatrywałam się w ekran zahipnotyzowana, gdy ledwo zipiący mężczyzna czołgał się w kierunku wody bądź szykował dla siebie nocleg we wnętrznościach konia. DiCaprio otrzymał Złotego Globa za niezapomnianą rolę oraz upragnionego Oscara. Bohaterem drugoplanowym był John Fitzgerald, którego wykreował Tom Hardy. Aktor przedstawił szereg różnych emocji, a jego gra została doceniona i Hardy także dostał nominację do Oscara.
Moje serce skradły cudowne zdjęcia. Jak urzeczona przyglądałam się pięknym górom, lasom, rzece. Chciałabym kiedyś zobaczyć tak niesamowite miejsca na żywo. Ogromne brawa należą się jednak przede wszystkim charakteryzatorom. DiCaprio i Hardy zostali tak przebrani i przemalowani, że trudno byłoby ich rozpoznać w realu, charakteryzacje fantastycznie oddały klimat XIX w. życia w trudno dostępnych rejonach.
,,Zjawa" otrzymała 12 nominacji do Oscara, wygrała w 3 kategoriach. Film podobał mi się, chociaż był minimalnie za długi. Widzowie często zasłaniali oczy, aby nie patrzeć na przerażające sceny. Pani siedząca obok mnie wyglądała jakby za chwilę miała zemdleć i zsunąć się z fotela, więc ostrzegam, że jest to produkcja dla ludzi o mocnych nerwach. Polecam, moja ocena: 8/10.