Zapraszam na notkę książkową :))
Tytuł: ,,Serce"
Autor: Edmund De Amicis
Okładka: twarda
Ilość stron: 287
Rok wydania: 1995
Trudno uwierzyć, ale dzieło napisane przez Amicisa zostało wydane w 1887 r., czyli ma już ponad 125 lat! Lekturę czytałam w dzieciństwie i wywarła na mnie ogromne wrażenie, postanowiłam więc przypomnieć sobie jej treść. Spędziłam z ,,Sercem" kilka wieczorów, nie jest to łatwa książka, bowiem tłumaczyła ją Maria Konopnicka, więc styl powieści charakteryzuje się wieloma archaizmami - dominują słowa rzadko dzisiaj używane np. ,,jestem kontent", czy ,,panicz". Nie mniej jednak, starodawne zwroty sprawiają, że dzieło zyskuje jeszcze na wartości.
,,Serce" to niesamowita, wzruszająca historia o 11 letnim Henryku mieszkającym w Turynie. Chłopiec szczęśliwie urodził się w rodzinie urzędników, więc uczęszczał do szkoły; miał czas na naukę i zabawę. Jego rówieśnicy często musieli już ciężko pracować, pomagając ojcom np. w kuźni czy sklepie. Dzieci absolutnie nie skarżyły się na swój los, zadania odrabiały na podłodze w każdej wolnej chwili, zawsze spragnione były wiedzy. Nauczyciele szanowali uczniów, a młodzież podziwiała profesorów. Szczególna więź łączyła bohaterów z rodzinami, nikt nie wstydził się swoich rodziców, obowiązywała wdzięczność za sam dar narodzin.
W książce poruszone zostały najważniejsze w życiu wartości. Oprócz miłości rodzinnej czy poważania wychowawców, dominowała także przyjaźń pomiędzy kolegami. Bogatsi nigdy nie wyśmiewali biedniejszych, chorych lecz chętnie pomagali słabszym, dzieci nie znały pojęcia zazdrości. Nastolatkowie odziani byli w za duże ubrania rodziców, często rozdarte, poplamione farbą bądź węglem. Chłopcy jedli chleb maczany w cukrze, cieszyli się najmniejszymi drobiazgami np. zbieraniem kolorowych szkiełek. Uczniowie na do widzenia całowali się w policzki, życzyli sobie dużo zdrowia, ściskali się po szkole (dzisiaj, niestety, zapewne ich zachowanie uznano by za gejowskie).
Istotną cechą była również wiara w Boga oraz oddanie ojczyźnie. Włochy w XIX odzyskały niepodległość po długim austriackim zniewoleniu. Ponad 30 tysięcy osób oddało życie za swój kraj. Zjednoczone państwo miało wielu bohaterów, nierzadko dzieci. Autor tłumaczy pojęcie miłości do stron ojczystych. Teren, na której urodził się człowiek (i uczył chodzić się na nim we wczesnych latach dzieciństwa); miejsce - gdzie żyją jego rodzice; kraj wyzwolony poprzez krew przodków; ziemia, pod którą pochowano najbliższych - to obraz ukochanej ojczyzny. Każdy obywatel powinien szanować terytorium - zamieszkałe przez rodzinę, a w podróży tęsknić za państwem bliskim jemu sercu. Kolebka narodzin chociażby ze wzgląd na szacunek dla poległych w imię wolności ma obowiązek gościć w sercu każdego patrioty znającego historię.
Lektura podzielona została na krótkie rozdziały, które zawierają jeszcze kilka części. Istotne w ,,Sercu" są listy rodziców i siostry do Henryka oraz szkolne opowiadania miesięczne. Ważne treści powodowały, że w moich oczach pojawiały się łzy. Opowieści o dzieciach, które ciężko pracowały, a nigdy nie narzekały, wręcz przeciwnie były bardzo szczęśliwe - chwytały mnie za serce. Maluchy chętne oddać życie za przyjaciół skłoniły mnie do wielu refleksji. Lata temu uczniowie szczerze podziwiali swoich profesorów, nauczyciele dbali o wychowanków, rodzice ufali wykładowcom - doceniali ich trud.
W dzisiejszych czasach nikt o nikogo nie dba. Rodzina nie ma czasu dla swoich pociech; pedagodzy zazwyczaj nawet nie pamiętają uczniów, prowadzą nudne lekcje; dzieci narzekają na wszystkich dookoła, nie doceniają zdrowia i dobrobytu; każdy z każdym się kłóci - oskarżając nierzadko o brak kompetencji.
Po przeczytaniu książki ogarnął mnie wielki smutek. Szkoda, że wielu ludzi zapomniało już o bohaterach Polski, którzy oddali za nią krew, aby potomkowie mogli m.in. swobodnie się uczyć. Młodzież wychowywana bezstresowo nie pamięta o podstawowych wartościach. Dla dzieci liczą się głównie dobra materialne. Kiedy byłam młodsza z chęcią czytałam książki poruszające istotne tematy, nie wydały mi się zbyt trudne pomimo starodawnego języka. Ważne lektury jak ,,Antek", ,,Kamizelka" itd. zostały zastąpione przez nowoczesne dzieła, pomijające prawdy historyczne. Dlaczego? Moi rówieśnicy mogli bez problemu poznać historię i smutne obyczaje dawnej Polski, a młodzież XXI w. gardzi dziełami poruszającymi ważne kwestie - twierdząc, że są za trudne i niezrozumiałe. Niepokoją pokolenia niedoceniające życia w niepodległym kraju (z dostępem do jedzenia, nauki), których interesują głównie markowe ubrania i najnowsze telefony. Wszak profesorowie także nie są bez winy, zdecydowana większość nie potrafi zainteresować najmłodszych swoimi zajęciami (np. od czasów podstawówki miałam 8 nauczycielek języka angielskiego, lekcje przez nie prowadzone były naprawdę kpiną... jeśli się odbywały oczywiście. Przed maturą, młoda pani magister chorowała na migrenę kilka miesięcy, więc musieliśmy zająć się sobą sami, gdyż panna Adela siedziała zmęczona i nie miała siły, aby tłumaczyć nam zadania). Droga na skróty, w dodatku pełna narzekań - nigdy nie przyniesie pozytywnych owoców. Książka ,,Serce" zasługuje na najwyższą notę, moja ocena: 10/10.
Pięknie napisałaś <3 Bardzo sentymentalna okładka, czytałam ją lata temu, chyba znów sięgnę :)
OdpowiedzUsuńJa chyba jej nie czytałam hmmm ...
OdpowiedzUsuńTo co napisałaś pod koniec to prawda niestety :/
Dziękuję Ci za tę recenzję. Przypomniałaś mi o książce, którą od zeszłego roku chcę przeczytać. Wspomina o niej wiele osób w "Co czytali sobie kiedy byli mali" jako o ukochanej lekturze z dzieciństwa. Ja nie miałam okazji jej poznać będąc dzieckiem i chciałabym teraz nadrobić ten brak :)
OdpowiedzUsuńKlasyka, której nie miałam okazji jeszcze czytać :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Jakie przyjemne są sentymentalne powroty do dzieciństwa...:) Doskonale Cię rozumiem, bo ja teraz, w ramach takiego powrotu, czytam "Anię z Zielonego Wzgórza":)
OdpowiedzUsuńA o "Sercu" nie słyszałam, ale najwyższa nota 10/10 jest zachęcająca:) Musiałabym poszperać w bibliotece, bo w księgarniach pewnie nie ma już tej książki...
UsuńPrzypomniałaś mi o książce mojego dzieciństwa „parasol” Konopnickiej :)
OdpowiedzUsuńNie kojarzę tej książki, ale przeczytałabym ją. Na pewno jest to publikacja warta uwagi każdego czytelnika.
OdpowiedzUsuńI ja ubolewam nad zmianami współczesnego świata i nad tym wszechobecnym poczuciem, że coś się komuś należy... Coraz mniej osób skromnych i pracowitych, których starania są niejednokrotnie wręcz wyśmiewane... Książki nie miałam okazji poznać w dzieciństwie, więc chętnie nadrobię zaległości :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze się składa, bo akuratnie teraz lgnę do ksiażek historycznych. To co napisałaś w ostatnim akapicie jest szczerą prawdą.
OdpowiedzUsuńZapraszam Cie do mnie na nową recenzję ;>
Z chęcią bym przeczytała. Masz rację, że teraz młodzież nie ma ochoty na trudniejszą lekturę, o ile w ogóle na jakąś ma :D Ale czy to trochę nie wina rodziców? Czy oni dają przykład czytając sami? Mediów? Kto kreuje konsumpcjonizm i głupotę, jeśli nie one? Ech, długo by pisać i chyba nie ma po co. Wolę pójść poszukać owej książki :D
OdpowiedzUsuńChyba lepiej o tej książce nie da się już powiedzieć :) Dla mnie ma ogromną wartość sentymentalną.
OdpowiedzUsuńWspaniale powspominać dzieciństwo. Co prawda książki nie czytałam, ale teraz widzę, że muszę to jak najszybciej nadrobić :)
OdpowiedzUsuńwow, nie słyszałam o tej książce. Chyba muszę nadrobić.
OdpowiedzUsuńMam dokładnie taką samą w domu, ale jakoś nigdy nie udało mi się jej przeczytać... Może jednak warto
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych książek :-)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej książce, ale podoba mi się, jakie tematy porusza.
OdpowiedzUsuńNie kojarzy mi się ta książka dobrze. Bo bałam się jej w dzieciństwie. Wypożyczyłam, pamiętam, na święta i sobie je popsułam. Bo wrażliwe było ze mnie dziecko. Ale trzeba przyznać, że to mądra książka.
OdpowiedzUsuńJuż sama twoja recenzja brzmi "smutno".
OdpowiedzUsuńJa akurat lubię tematykę wojenną i gdy czytam książki, albo oglądam filmy to zawsze powstaje we mnie refleksja na temat smutnego losu ludzi tych czasów i wdzięcznośc do losu, że ja nie muszę tego przezywać.
Ostatnio kupiłam " Dziewczyny wyklęte" i jak skończę " Złodziejów snów" to się za nią biorę :)
Nie znam tej książki, ale skoro tak bardzo ją polecasz to być może się skuszę.
OdpowiedzUsuńTeż czytałam tę książkę, gdy byłam dzieckiem i pamiętam, że bardzo mi się podobała. :)
OdpowiedzUsuńJedna z piękniejszych książek, jakie czytałam w dzieciństwie. Ryczałam nad nią jak bóbr - może warto ją sobie przypomnieć? Szczególnie, że jak widzę nawet w dorosłym życiu wzbudza niesłychane emocje :)
OdpowiedzUsuńCzytałam w dzieciństwie, naprawdę piękna i wzruszająca książka.
OdpowiedzUsuńcudna książka, kiedyś ją czytałam, mega wzruszająca :(
OdpowiedzUsuńhttp://one-day-to-my-life.blogspot.com/ zapraszam:*
Lubię takie powroty, gdy mimo upływu lat zachwyt ani trochę nie maleje. Nie znam tego tytułu, ale myślę, że się za nim rozejrzę. Może spodoba się też mojej córci, ale póki co jest jeszcze za mała na taką lekturę.
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać, bo widzę, że to wyciskacz łez którego potrzebuję :)
OdpowiedzUsuńŚwiat wykreowany przez tego autora brzmi trochę idealistycznie, ale sama po sobie wiem, że w książkach czytanych w dzieciństwie aż tak bardzo to nie przeszkadza ;).
OdpowiedzUsuńcudowna, niezapomniana książka:)
OdpowiedzUsuń