Dzisiaj u mnie recenzja książki mojej ulubionej polskiej podróżniczki :)
Tytuł: ,,Meksyk" (mini seria ,,Kobieta na krańcu świata")
Autor: Martyna Wojciechowska
Okładka: miękka
Ilość stron: 140
Rok wydania: 2013
Na swoją kolejną wyprawę, Wojciechowska zabiera czytelników do Meksyku. Wstęp książki zawiera najważniejsze fakty historyczne i geograficzne amerykańskiego państwa oraz miejsca, jakie koniecznie należy odwiedzić podczas podróży w Meksyku.
Meksykańskie Stany Zjednoczone są ojczyzną Indian, za najbardziej znanych uważa się Majów czy Azteków. Niestety, Herman Cortes wraz ze swoją hiszpańską gwardią zabrał tubylcom ziemie, dokonał rzezi na bezbronnych cywilach i w 1530 r. doprowadził do uzależnienia Meksyku od Hiszpanii. Kilkaset lat później USA zawłaszczyły sobie meksykański Teksas oraz inne stany, co doprowadziło do wybuchu wojny. Sytuację wykorzystali Francuzi, którzy opanowali Meksyk. Kolejne smutne lata zostały zdominowane przez krwawych dyktatorów - ich rządy doprowadziły do rewolucji.
Powierzchnia Meksyku zajmuje 14 miejsce pod względem wielkości wśród wszystkich państw świata, to także jeden z najbardziej sejsmicznych obszarów na kuli ziemskiej. W amerykańskim państwie mieszka 116 mln. obywateli, co według statystyk daje 11 miejsce wśród najbardziej zaludnionych istniejących krajów. Meksyk nie jest bezpiecznym miejscem ze względu na groźne mafie narkotykowe. Podstawą kuchni meksykańskiej są: fasola, kukurydza i chili, mieszkańcy jedzą wszystkie potrawy na bardzo ostro. W kalendarzu amerykańskiego państwa jest 5 tysięcy fiest! Meksykanie niemal codziennie imprezują, a podstawą ich życia jest sjesta. Napój narodowy to Tequilla, której składnikiem są kaktusy, a piramidy w Teotihuacan dorównują swoją wielkością tym najbardziej znanym - egipskim. W Meksyku znajduje się najstarsze drzewo na całej kuli ziemskiej, które ma ponad 1,6 tys. lat, jednak cyprys Montezumy zaczyna obumierać - wcale nie ze względu na wiek czy warunki atmosferyczne... lecz poprzez zanieczyszczenia środowiska.
Bohaterką książki jest 24 letnia Hilda Tenorio. Dziewczyna jest jedną z dwóch Meksykanek zajmującymi się walką z bykami. Corrida to sport narodowy w Meksyku, który jest najbardziej popularną dyscypliną i ogromnym biznesem (chociaż dużo mniejszym niż w Hiszpanii). Ogromnym marzeniem niskiej i szczupłej Hildy było otrzymanie stopnia matadora - umożliwiającego zadanie śmiertelnego ciosu bykowi na scenie. Kobieta od dziecka pasjonowała się tym zajęciem, ale nie przeszkodziło jej to wcale w zdobyciu magistra z prawa karnego. Wojciechowska przytacza wiele ciekawostek z dziedziny corridy. Byki są specjalnie krzyżowane i selekcjonowane do niebezpiecznych walk, to potomkowie turów. Przed wyjściem na piasek zwierzęciu przeciera się oczy wazeliną, żeby mniej widziało, przycina rogi. Często do sportu dodaje się także jeźdźców konnych, którzy rozjuszają byki lecz szacuje się, że podczas wszystkich pokazów zginęło nawet dużo więcej koni niż byków. To bardzo niebezpieczna praca, Hilda w wieku 17 lat zapłaciła za swoją pasję niemal życiem, pozostała jej na twarzy wielka blizna. Autorka zastanawia się nad znaczeniem modnych walk, tradycje są ważne, ale czy niehumanitarne zabijanie zwierząt konających długo w męczarniach ma sens?
Książkę przeczytałam bardzo szybko - jadąc pociągiem. Uwielbiam styl pisania Wojciechowskiej, podobały mi się także wspaniałe zdjęcia. Moja ocena: 8/10.
Lektura bierze udział w wyzwaniu POLACY NIE GĘSI III
Bohaterką książki jest 24 letnia Hilda Tenorio. Dziewczyna jest jedną z dwóch Meksykanek zajmującymi się walką z bykami. Corrida to sport narodowy w Meksyku, który jest najbardziej popularną dyscypliną i ogromnym biznesem (chociaż dużo mniejszym niż w Hiszpanii). Ogromnym marzeniem niskiej i szczupłej Hildy było otrzymanie stopnia matadora - umożliwiającego zadanie śmiertelnego ciosu bykowi na scenie. Kobieta od dziecka pasjonowała się tym zajęciem, ale nie przeszkodziło jej to wcale w zdobyciu magistra z prawa karnego. Wojciechowska przytacza wiele ciekawostek z dziedziny corridy. Byki są specjalnie krzyżowane i selekcjonowane do niebezpiecznych walk, to potomkowie turów. Przed wyjściem na piasek zwierzęciu przeciera się oczy wazeliną, żeby mniej widziało, przycina rogi. Często do sportu dodaje się także jeźdźców konnych, którzy rozjuszają byki lecz szacuje się, że podczas wszystkich pokazów zginęło nawet dużo więcej koni niż byków. To bardzo niebezpieczna praca, Hilda w wieku 17 lat zapłaciła za swoją pasję niemal życiem, pozostała jej na twarzy wielka blizna. Autorka zastanawia się nad znaczeniem modnych walk, tradycje są ważne, ale czy niehumanitarne zabijanie zwierząt konających długo w męczarniach ma sens?
Książkę przeczytałam bardzo szybko - jadąc pociągiem. Uwielbiam styl pisania Wojciechowskiej, podobały mi się także wspaniałe zdjęcia. Moja ocena: 8/10.
Lektura bierze udział w wyzwaniu POLACY NIE GĘSI III
Nie rozumiem i nie popieram tych walk, ale Meksyk chciałabym kiedyś odwiedzić
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, z książek podróżniczych znam jedynie te Cejrowskiego, a widzę że Wojciechowską też warto przeczytać.
OdpowiedzUsuńPodróżnicze książki-zawsze:)
OdpowiedzUsuńA chęcią wybrałabym się z Martyną w niejedną podróż, bo pomimo wakacji nie ruszam się dalej niż 30 kilometrów od mieszkania. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńJak już Ci kiedyś wspominałam, to kompletnie nie jest mój gatunek ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Lubię książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Lubię i Wojciechowską i książki o takiej tematyce.
OdpowiedzUsuń5 tys. fiest to naprawdę dużo :) chętnie dowiem się o Meksyku czegoś więcej za sprawą Martyny Wojciechowskiej ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki Martyny, są świetne :)
OdpowiedzUsuńKsiążka pewnie spodobałaby się mojemu ukochanemu. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie książki Wojciechowskiej ;). Serię Kobieta na krańcu świata uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńChciałabym się znaleźć w Meksyku, chociaż książkowym :)
OdpowiedzUsuńLubię tę podróżniczkę, ale mało co czytałam. Dzięki Tobie będę mogła poszerzyć nieco horyzonty.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Wojciechowska jako kobietę. Jej otwartość na drugiego człowieka i bezposredniosc za każdym razem na nowo mnie zaskakuje :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńLubię książki o takiej tematyce :)
OdpowiedzUsuńCorrida mi się nie podoba, więc może sięgnę po inną książkę Wojciechowskiej.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie za mało wiem o tym kraju dlatego pora to zmienić. Chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Wojciechowską. To niezwykle silna i barwna osobowość. A książkę oczywiście chętnie poznam.
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznałabym się z tą książką. :-)
OdpowiedzUsuńRzadko czytam podróżnicze, więc raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńStraszna sprawa z tym drzewem - przerażające, jak niszczymy planetę...
OdpowiedzUsuńNie popieram tych walki i chyba nie miałabym ochoty o tym więcej czytać.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tego typu książkami - ale mam mieszane uczucia i nie wiem czy się nie przełamię :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze oglądam jej programy :) Za książki jakoś ostatnio nie umiem się zabrać :D
OdpowiedzUsuńNie przepadam za książkami podróżniczymi, choć jako miłośniczka fotografii jestem ciekawa zdjęć ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Martynę Wojciechowską i jej cykl Kobieta na krańcu świata :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Martynę Wojciechowską, choć znam ją zdecydowanie lepiej z programów telewizyjnych niż z książek. Może nadszedł czas na sięgnięcie po jej twórczość?
OdpowiedzUsuńKocham Martynę, ale nie miałam przyjemności czytać jej książek. Czy one przypadkiem nie powielają tego co jest w programie?
OdpowiedzUsuńBardzo lubię p. Martynę, ta książka mogłaby się znaleźć w moich zbiorach :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nadrabiasz lektury podróżnicze. Fajnie. :)
OdpowiedzUsuńJedna z mojej ulubionej serii książek :P
OdpowiedzUsuńAutorki czytałam tylko Zapisko (pod)różne, które podsyciły mój apetyt, jednak do Meksyku jakoś mnie jednak nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńTeż lubię Martynę... Ciekawa recenzja :-)
OdpowiedzUsuń