sobota, 22 lutego 2014

Obsesja

Dobry wieczór!
Późnym wieczorem przedstawię Wam przeczytaną przeze mnie dzisiaj książkę :)






                   Tytuł: Obsesja
                   Autor: Marta Grzebuła
                   Ilość stron: 279










Fabuła:
         Aleks jest Anglikiem i żyje w Londynie, jest jednak częstym gościem w Polsce, gdzie mieszka jego najlepszy przyjaciel Tomek. Główny bohater zostaje porzucony przez swoją dziewczynę, co powoduje, iż mężczyzna boi się umawiać z kolejnymi kobietami. Niespodziewanie, Aleks spotyka Grace, z którą spędza 2 upojne noce. Anglik nie potrafi przestać myśleć o tajemniczej kobiecie, pomimo tego, że w zasadzie nie wie o niej nic. Chłopak śni o swojej wymarzonej partnerce każdej nocy, ma obsesję na punkcie Grace, chociaż nie widział jej od wielu miesięcy. Bohater książki stara się zapomnieć o ukochanej i nawiązuje kontakty fizyczne z 3 dziewczynami, którym Aleks bardzo się podoba. Wszystkie kobiety pragną ułożyć sobie dalsze życie z Anglikiem, ale on dalej rozpaczliwie poszukuje Grace, bo zdaje sobie sprawę z tego, że tylko ona jest jego prawdziwą miłością. Tymczasem w mieście dochodzi do przerażającej zbrodni. Co się wydarzyło? Czy Aleks odnajdzie swoje szczęście? Jak potoczą się losy wszystkich kochanek głównego bohatera? Kim tak naprawdę jest Grace? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w ,,Obsesji".

       Lektura została napisana językiem prostym, czyta się ją bardzo szybko. Akcja powieści toczy się we Wrocławiu, Krakowie, Karpaczu i Londynie. Tytuł książki jest adekwatny do jej treści - główni bohaterowie mają obsesję na punkcie drugiej osoby. Podobało mi się, że pisarka nie postanowiła, aby życia wszystkich postaci były zakończone happy - end'em. Egzystencje Grace, Wiktorii, Natalii, Laury i Aleksa naznaczone są cierpieniem, a jedno z nich w sposób tragiczny pożegna się ze światem. Autorka umieściła mnóstwo opisów - śmiałych, erotycznych scen. Ciekawym zabiegiem było również wplecenie wątku kryminalnego. Moja ocena lektury to 6.5/10. 

Książka bierze udział w wyzwaniu POLACY NIE GĘSI II

A poniżej smakowity owoc dnia, który umilał mi dzisiejsze popołudnie ^^

czwartek, 6 lutego 2014

Blondynka w Londynie

Dobry wieczór!
Dzisiaj recenzja kolejnej książki znanej polskiej podróżniczki :)




       Tytuł: ,,Blondynka w Londynie"
       Autor: Beata Pawlikowska
       Okładka: twarda
       Ilość stron: 200 (128 + zdjęcia)
       Rok wydania: 2013










Fabuła:
          Beata Pawlikowska powraca po 20 latach nieobecności do Londynu. Będąc 20 letnią dziewczyną, znana dziś dziennikarka - marzyła o podróżach. Prognozowała, że wyjazd do Wielkiej Brytanii będzie spełnieniem jej marzeń; ucieczką od Polski, w której czuła się źle (miała wrażenie, że w rodzimym kraju sukcesy nie mogą się ziścić). Autorka pragnęła wolności, myślała, że stolica Anglii zagwarantuje jej swobodę ducha i spokój wewnętrzny.
        Pisarka przypomina sobie zdarzenia sprzed 20 laty, kiedy Londyn miał stać się jej azylem z wyboru. Początkowo Pawlikowska była opiekunką 2 chłopców, którzy na śniadanie jedli codziennie frytki i hamburgery. Młoda dziewczyna nie wytrzymała długo w roli niani i po 3 tygodniach znalazła inną pracę. Została sprzątaczką harującą bardzo ciężko ,,na czarno" w starym hotelu (do jej obowiązków należało m.in. sprzątanie ludzkich fekaliów). W Londynie - ostatnim zajęciem autorki  było podjęcie statusu kelnerki w barze dla biednych robotników. Po 9 miesiącach pracy na obczyźnie, pisarka spakowała walizki i wróciła do Polski.
       Pawlikowska spowiada się czytelnikom ze swoich prywatnych demonów, które dręczyły ją 20 lat wcześniej. Kobieta chorowała na bulimię, nie akceptowała swojej osoby. Szukała lepszego życia daleko, a tak naprawdę przeszkodą w realizacji jej planów było serce. Dopóki dziennikarka nie polubiła siebie, nie była w stanie ruszyć z miejsca. Podróżniczka myślała, że uciekając z Polski trafi do własnej, wyczekanej bajki, w której stanie się królewną.. Okazało się, że za granicą - pisarka swojej wyjątkowości nie odnalazła (takich marzycielek jak ona było mnóstwo). Odkryła jednak ważną prawdę - żadne miejsce nie będzie idealnie na bycie księżniczką, jeśli nie zmieni się postrzeganie wewnętrznego sposobu myślenia. 
        Autorka snuje również refleksje na temat angielskiego jedzenia, opisuje światowy jarmark Camden Town czy Krwawą Wieżę oraz przede wszystkim opowiada o Igrzyskach Olimpijskich - w których biegła w sztafecie ze świętym ogniem już jako szczęśliwa i spełniona kobieta.

         Książka jest niewielkich rozmiarów, bardzo szybko się ją czyta (w zasadzie ,,połknęłam" ją w 2 h na poczekalni u lekarza). Podzielono ją na 18 krótkich rozdziałów na 128 stronach. Dalszą część stanowią piękne kolorowe zdjęcia. Oczywiście wśród tekstu dominują charakterystyczne rysunki autorki.
       Jeśli ktoś zna biografię Pawlikowskiej, lektura nie będzie dla niego zaskoczeniem. Pisarka dokonuje w niej podsumowania swojego życia, które w zasadzie zaczęło się od podróży do Londynu. Myślę, że taka spowiedź dziennikarce była potrzebna i do książki ,,Blondynka w Londynie" trafne rozmyślenia na temat życia pasują idealnie (tym bardziej, że nie były one długie). Autorka nie żałuje decyzji powrotu do Polski. Zdaje sobie sprawę, że stolica Anglii jest modna, ale bliskość wszystkich narodów świata w jednym miejscu - mogłaby stać się dla niej przeszkodą w podróżowaniu (po co wyjeżdżać do Brazylii - mając nieopodal ludzi z tego kraju i potrawy przez nich przygotowywane?). 
      Pawlikowska czuła się zaszczycona, przyjmując propozycję udziału w Igrzyskach Olimpijskich. Przedstawia nam pokrótce historie tego święta oraz proces przekazywania ognia olimpijskiego w Londynie. Tematem przewodnim książki jest jednak ludzkie życie - nikt nie może posprzątać bałaganu własnych myśli oprócz właściciela. Ucieczka nigdy nie będzie dobrym rozwiązaniem, bo nie można pozbyć się bagażu doświadczeń - to one są przeszkodą i zawsze będą tkwić w umyśle w każdym miejscu na ziemi. Najważniejsza jest samoakceptacja, która jest drogą do szczęścia. Lektura podobała mi się, skłoniła mnie do wielu refleksji. Moja ocena to 8/10.

Książka bierze udział w wyzwaniach POLACY NIE GĘSI II oraz Odkrywamy białe plamy

Moje umilacze dnia wyglądały następująco (pyszne czekoladki w motywie śródziemnomorskim):

wtorek, 4 lutego 2014

Blondynka na Jawie

Hejka!
Zapraszam na recenzję książki podróżniczej :)




                Tytuł ,,Blondynka na Jawie"
                Autor: Beata Pawlikowska
                Ilość stron: 335
                Okładka: Twarda
                Rok wydania: 2013

Fabuła:
        Początkowo, polska podróżniczka spędza niezapomniane wakacje na Jawie. Autorka wyjaśnia skąd wzięła się nazwa indonezyjskiej wyspy - od czechosłowackiego motocykla, którego sprowadzono z Europy na Jawę (stał się najpopularniejszym środkiem transportu we wspomnianej części Azji). Pawlikowska opowiada również o najbardziej znanym symbolu Indonezji - papierosach goździkowych. Dziennikarka opisuje lokalne potrawy, zwyczaje, stroje; porusza kwestie wiary islamskiej na Jawie (a następnie hinduistycznej na Bali). Ważnym punktem książki jest także charakterystyka przyrody. W pierwszej części lektury, podróżniczka zwiedza tytułową wyspę. Przedstawia nam lokalne środki transportu, jakimi się porusza. Pawlikowska poznaje dwóch europejczyków, z którymi wędruje na sam szczyt czynnego wulkanu Bromo.
        Następnie, autorka udaje się na Bali, gdzie przygląda się m.in. procesowi kremacji zwłok czy walce kogutów. Dziennikarka wspomina również o tym, jak przezwyciężyła swój strach w stosunku do małp, dzięki wyprawie do lasu - zamieszkałego przez te (tylko z pozoru łagodne) ssaki.

         Książkę wygrałam w ubiegłym roku na fb Pawlikowskiej, bardzo ucieszył mnie autograf podróżniczki :) Lektura została pięknie wydana, podzielono ją na 52 krótkie rozdziały, które bardzo szybko się czyta. ,,Blondynka na Jawie" obfituje w charakterystyczne rysunki autorki oraz wspaniałe zdjęcia z wycieczki w głąb Azji.
          Pawlikowska prezentuje wiele przydatnych informacji na temat Indonezji. Myślę, że będzie to przydatna książka dla wszystkich turystów, którzy marzą o podróży w tę część świata. Autorka ostrzega przed czyhającymi na każdym kroku oszustami, którzy ogromnie zawyżają ceny bez żadnych wyrzutów sumienia. 
      Dziennikarka proponuje odbiorcom lektury - spontaniczne wycieczki. Twierdzi, że intuicja sama zaprowadzi nas do celu podróży, a jeśli jeszcze go nie znamy - serce na pewno nam wskaże kierunek (z którego będziemy zadowoleni). Pawlikowska nie poleca znanych kurortów, bowiem są one przepełnione turystami, z czego korzystają tubylcy i windują ceny do niesłychanych rozmiarów. Tłok powoduje zanik oryginalności terenu, czego skutkiem jest spadek atrakcyjności danego miejsca. W tej kwestii zgadzam się z pisarką. Przyznam, że moją najwspanialszą podróż odbyłam na Ukrainę. Była to wycieczka niezaplanowana. Razem z kilkoma koleżankami wsiadłyśmy w ukraiński pociąg i jeździłyśmy nim po całym kraju. Spałyśmy w trefnych warunkach - bez wody, sprawnej toalety.., ale dzięki temu mogłyśmy poznać codzienne życie społeczeństwa.

          Jednakże oprócz plusów, książka ma także kilka minusów. ,,Blondynkę na Jawie" należy czytać raczej w domu, bo jest dużego formatu, a wydanie waży niemało. W piątek wsadziłam ją do większej torby, która stała się tak ciężka, że mój chód był dużo wolniejszy niż zawsze :)
         Wiele stron z fotografiami jest koloru czarnego, przez co widoczne jest każde dotknięcie zdjęcia, a ślady palców nie wyglądają niestety estetycznie.
          Autorka dużą część lektury - poświęca analizie umysłu, ludzkiej egzystencji. Oczywiście zainteresowało mnie wiele punktów widzenia, przedstawianych przez dziennikarkę, ale uważam, że książka podróżnicza nie jest idealnym miejscem na długie wywody o postrzeganiu świata. 
        Najbardziej rozczarował mnie jednak tytuł lektury. ,,Blondynka na Jawie" jest kontynuacją poprzedniego dzieła Pawlikowskiej ,,Blondynka na Bali". Spodziewałam się zatem, że książka będzie dotyczyła w całości Jawy. Tymczasem połowa lektury opisuje tytułową wyspę, a druga jej część ponownie zawiera przeżycia z Bali. Czuję więc lekki niedosyt, zabrakło mi Jawy w Jawie. 

         Podsumowując, podróżniczka dostarczyła mi podczas czytania wielu, niezapomnianych wrażeń. Mogłam poznać mnóstwo indonezyjskich słówek, które zapadły mi w pamięć. Uważam jednak, że dziennikarka ma w swoim dorobku lepsze pozycje. Moja ocena to 7/10. Dziękuję za uwagę, życzę miłego dnia :)

 Lektura bierze udział w wyzwaniach POLACY NIE GĘSI II oraz Odkrywamy białe plamy.