Zapraszam na recenzję książki podróżniczej :)
Tytuł ,,Blondynka na Jawie"
Autor: Beata Pawlikowska
Ilość stron: 335
Okładka: Twarda
Rok wydania: 2013
Fabuła:
Początkowo, polska podróżniczka spędza niezapomniane wakacje na Jawie. Autorka wyjaśnia skąd wzięła się nazwa indonezyjskiej wyspy - od czechosłowackiego motocykla, którego sprowadzono z Europy na Jawę (stał się najpopularniejszym środkiem transportu we wspomnianej części Azji). Pawlikowska opowiada również o najbardziej znanym symbolu Indonezji - papierosach goździkowych. Dziennikarka opisuje lokalne potrawy, zwyczaje, stroje; porusza kwestie wiary islamskiej na Jawie (a następnie hinduistycznej na Bali). Ważnym punktem książki jest także charakterystyka przyrody. W pierwszej części lektury, podróżniczka zwiedza tytułową wyspę. Przedstawia nam lokalne środki transportu, jakimi się porusza. Pawlikowska poznaje dwóch europejczyków, z którymi wędruje na sam szczyt czynnego wulkanu Bromo.
Następnie, autorka udaje się na Bali, gdzie przygląda się m.in. procesowi kremacji zwłok czy walce kogutów. Dziennikarka wspomina również o tym, jak przezwyciężyła swój strach w stosunku do małp, dzięki wyprawie do lasu - zamieszkałego przez te (tylko z pozoru łagodne) ssaki.
Książkę wygrałam w ubiegłym roku na fb Pawlikowskiej, bardzo ucieszył mnie autograf podróżniczki :) Lektura została pięknie wydana, podzielono ją na 52 krótkie rozdziały, które bardzo szybko się czyta. ,,Blondynka na Jawie" obfituje w charakterystyczne rysunki autorki oraz wspaniałe zdjęcia z wycieczki w głąb Azji.
Pawlikowska prezentuje wiele przydatnych informacji na temat Indonezji. Myślę, że będzie to przydatna książka dla wszystkich turystów, którzy marzą o podróży w tę część świata. Autorka ostrzega przed czyhającymi na każdym kroku oszustami, którzy ogromnie zawyżają ceny bez żadnych wyrzutów sumienia.
Dziennikarka proponuje odbiorcom lektury - spontaniczne wycieczki. Twierdzi, że intuicja sama zaprowadzi nas do celu podróży, a jeśli jeszcze go nie znamy - serce na pewno nam wskaże kierunek (z którego będziemy zadowoleni). Pawlikowska nie poleca znanych kurortów, bowiem są one przepełnione turystami, z czego korzystają tubylcy i windują ceny do niesłychanych rozmiarów. Tłok powoduje zanik oryginalności terenu, czego skutkiem jest spadek atrakcyjności danego miejsca. W tej kwestii zgadzam się z pisarką. Przyznam, że moją najwspanialszą podróż odbyłam na Ukrainę. Była to wycieczka niezaplanowana. Razem z kilkoma koleżankami wsiadłyśmy w ukraiński pociąg i jeździłyśmy nim po całym kraju. Spałyśmy w trefnych warunkach - bez wody, sprawnej toalety.., ale dzięki temu mogłyśmy poznać codzienne życie społeczeństwa.
Jednakże oprócz plusów, książka ma także kilka minusów. ,,Blondynkę na Jawie" należy czytać raczej w domu, bo jest dużego formatu, a wydanie waży niemało. W piątek wsadziłam ją do większej torby, która stała się tak ciężka, że mój chód był dużo wolniejszy niż zawsze :)
Wiele stron z fotografiami jest koloru czarnego, przez co widoczne jest każde dotknięcie zdjęcia, a ślady palców nie wyglądają niestety estetycznie.
Autorka dużą część lektury - poświęca analizie umysłu, ludzkiej egzystencji. Oczywiście zainteresowało mnie wiele punktów widzenia, przedstawianych przez dziennikarkę, ale uważam, że książka podróżnicza nie jest idealnym miejscem na długie wywody o postrzeganiu świata.
Najbardziej rozczarował mnie jednak tytuł lektury. ,,Blondynka na Jawie" jest kontynuacją poprzedniego dzieła Pawlikowskiej ,,Blondynka na Bali". Spodziewałam się zatem, że książka będzie dotyczyła w całości Jawy. Tymczasem połowa lektury opisuje tytułową wyspę, a druga jej część ponownie zawiera przeżycia z Bali. Czuję więc lekki niedosyt, zabrakło mi Jawy w Jawie.
Podsumowując, podróżniczka dostarczyła mi podczas czytania wielu, niezapomnianych wrażeń. Mogłam poznać mnóstwo indonezyjskich słówek, które zapadły mi w pamięć. Uważam jednak, że dziennikarka ma w swoim dorobku lepsze pozycje. Moja ocena to 7/10. Dziękuję za uwagę, życzę miłego dnia :)
Lektura bierze udział w wyzwaniach POLACY NIE GĘSI II oraz Odkrywamy białe plamy.
Lektura bierze udział w wyzwaniach POLACY NIE GĘSI II oraz Odkrywamy białe plamy.
gratuluję dedykacji. lubię podróżnicze książki Pani Beaty
OdpowiedzUsuńMoja siostra jest wielką fanką Pawlikowskiej, więc jej polecę ową książkę.
OdpowiedzUsuńChoć nie przepadam na książkami podróżniczymi, ta mnie zaciekawiła. Zazdroszczę dedykacji :)
OdpowiedzUsuńLubie czytać Pawlikowska ma lekkie pioro a czyta sie ja szybko i przyjemnie ;)
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie wolę kryminały, takie książki po których boję się spać :D
OdpowiedzUsuńChoć w sumie podobały mi się książki podróżnicze Cejrowskiego, więc może i ta przypadłaby mi do gustu?
Uwielbiam Beatę, tej książki jeszcze nie czytałam, ale na pewno do niej zajrzę ;) Uwielbiam jej styl pisania!
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałabym tę książkę, ponieważ bardzo lubię to jak pisze pani Pawlikowska! Zazdroszczę autografu. :)
OdpowiedzUsuńZ dedykacją- gratuluję :D
OdpowiedzUsuńSuper, że masz dedykację:) powiem szczerze nie czytałam jeszcze żadnej książki stricte podróżniczej ani spod pióra Pawlikowskiej...może się przemogę i przeczytam:)
OdpowiedzUsuńA próbowałaś książek podróżniczych Martyny Wojciechowskiej?
OdpowiedzUsuńKsiążek podróżniczych Pawlikowskiej nie znam, ale znam za to jej serię "Blondynka na językach". W księgarni to się sprzedaje jak ciepłe bułeczki. Ale kiedy wydała z tej serii o języku japońskim, to przestałam babeczkę lubić, bo sama sobie zaprzecza i głupoty tam wypisuje xD (a za kilka miesięcy będę filologiem japońskim, więc wiem co mówię XD)
OdpowiedzUsuńgratuluję dedykacji ;)
OdpowiedzUsuńMnie tak zawiodła Blondynka na Bali, że Jawę w ogóle sobie odpuściłam. Nie po to czytam książkę podróżniczą żeby przez większość czytać o wynurzeniach autorki. Tym razem jestem niestety na nie.
OdpowiedzUsuńStrasznie zazdroszczę autografu i możliwości przeczytania tej książki! Mnie udało sie przeczytać tylko jeden reportaż pani Beaty, bo na całą książkę nie mogę się załapać w bibliotece - ciągle ktoś ja bierze przede mną :(
OdpowiedzUsuńDedykacji zazdroszczę :) Lubię Pawlikowską, pisze bardzo ciekawie i interesująco. Jej książki są zazwyczaj fenomenalnie wydane. Recenzowanej przez Ciebie nie miałam w łapach, ale pewnie prędzej czy później do mnie trafi :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki Pawlikowskiej <3
OdpowiedzUsuńDziękuję za dołączenie do wyzwania, liczę na to, że długo w nim wytrwasz i będziesz się przy tym świetnie bawiła :)
OdpowiedzUsuńJa nie mogę przekonać się do książek Pawlikowskiej. Preferuję jakość, a nie ilość, ale niedługo postaram się dać tej pisarce drugą szansę.
Rzadko czytam podróżnicze, ale może to zmienię:)
OdpowiedzUsuńTyle książek a tak mało czasu... Moja lista rośnie zdecydowanie za szybko a zbyt wolno topnieje...
OdpowiedzUsuńPytałaś o aparat :) Mam zwykłą starą cyfrówkę Lumixa :) Jak jest dobre światło w dzień to świetnie sobie radzi, a jak nie (czyli głównie w pomieszczeniach gdzie nie ma światła słonecznego) to zdjęcia że tak powiem tuninguję w programach. Głównie na zasadzie wyostrz, rozjaśnij, nadaj kontrast itp :)
Bardzo mnie interesuje ta część świata, więc najprawdopodobniej przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZnam sporo książek autorki, ale tej akurat nie. Co prawda zawsze narzekam na styl Pawlikowskiej i tej jej wydumane historie i filozofie, ale i tak sięgam po kolejne jej książki. ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, więc z chęcią bym zajrzała. Szkoda, że niektóre zdjęcia są czarno-białe.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie się czyta jej książki :)
OdpowiedzUsuńo i dedykacja :) Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńlubię jej styl - czyta się jednym tchem :)
OdpowiedzUsuńTeż zazdroszczę autografu:) Jeszcze nie miałam styczności z książkami Beaty Pawlikowskiej, ale mam je w planach:)
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię sposób pisania Beaty Pawlikowskiej.
OdpowiedzUsuńmuszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńFajnie byłoby przeczytać tą książkę.
OdpowiedzUsuńNie lubię książek podróżniczych ale polecę szwagrowi jest fanem tego typu książek :D
OdpowiedzUsuńLubię książki Pani Beaty:) Wprawiają mnie w dobry nastrój.
OdpowiedzUsuńlubię książki podróżnicze, ale nie przepadam z sposobem pisania Pawlikowskiej :) dużo bardziej lubię Cejrowskiego, chociaż jego poglądy są chwilami straszne.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
zazdroszczę autografu
OdpowiedzUsuństałam w kolejce do autografu Pawlikowskiej godzinę, przede mną było jeszcze z 50 osób niestety czas jej spotkania się skończył- bubu bu
OdpowiedzUsuń