piątek, 25 kwietnia 2014

Baśnie dla dzieci i dorosłych

Witajcie :)
Dzisiejszego wieczoru zapraszam Was na ostatnią w tym miesiącu recenzję przeczytanej przeze mnie dzisiaj książki.



   
    Tytuł: ,,Baśnie dla dzieci i dorosłych"
    Autor: Beata Pawlikowska
    Rok wydania: 2013
    Ilość stron: 250
    Okładka: twarda










          Pawlikowska przedstawia czytelnikowi 3 interesujące historie. Baśnie opowiada jej domowy kot - Krzysztof Kolumb, a podróżniczka tylko je zapisuje, aby czytelnicy mogli zapoznać się z tak ciekawymi legendami.
         Pierwsza baśń związana jest ze Złotym Ptakiem. Dawno temu, żył magiczny ptak, który obdarzał ludzi, zwierzęta i rośliny - szczęściem. Pewnego dnia, człowiek o imieniu Hieronim postanowił odnaleźć radosną krainę, bo zapragnął otrzymać od słynnego bohatera trochę szczęścia. Niestety, żyjąc w ciągłym strachu, codzienny uśmiech i zauważanie piękna świata nie jest możliwe, dlatego mając magiczny dar w sobie, Hieronim nie umiał go wykorzystać. Mężczyzna porwał ptaka, który pod wpływem smutku - zmienił swoją postać. Autorka, w tej części opowiadania, porusza ważny temat jakim jest szczęście. Następnie informuje odbiorców książki o systemie pieczątek umieszczonych na jajkach.
        Druga baśń dotyczy Walecznego Groszka. Zielona kulka postanowiła wyskoczyć z bezpiecznego strączka, aby poznać wspaniały cud natury. Warzywko bardzo bało się zmienić swoje monotonne życie, ale dzięki przygodom odkryło, że jego mieszkanie w strączku jest najwspanialsze na świecie, a wydarzenia jakie go spotkały sprawiły, że Mały Groszek nabył wiele umiejętności. Dziennikarka podczas tej opowieści zauważa jak ważna jest odwaga i podejmowanie stanowczych decyzji. Następnie, Pawlikowska przedstawia właściwości wielu warzyw, których wartości odżywczych nie doceniamy, chociaż są nam one potrzebne do zdrowego funkcjonowania. Pisarka proponuje odbiorcom lektury: smaczną, zieloną dietę bogatą w mnóstwo witamin. Namawia odbiorców do zrezygnowania z jedzenia fast - foodów, batoników, cukierków itd., bo te produkty tylko osłabiają naszą odporność organizmu.
         Trzecia baśń opowiada do młodej Indiance - Leśnym Dzbanku. Dziewczynka nigdy nie lubiła zajmować się tymi samymi czynnościami, co wszyscy. Kiedy inne dzieci uczyły się jak prawidłowo przyrządzić zupę, Leśny Dzbanek tworzyła ozdoby z muszelek. Wszyscy znajomi śmiali się z Indianki, że woli swoją pasję od szukania chłopaka, a jej ubrania są bardzo niemodne. Tymczasem brat dziewczynki został uderzony rogiem przez renifera. Okazało się, że przeżył tylko dzięki duszy artystycznej siostry. Leśny Dzbanek stała się sławna na całą okolicę, a Indianki nikt już nie krytykował. Pawlikowska namawia czytelnika do spełniania swoich marzeń. Nie należy przejmować się opinią innych ludzi, bo najważniejszym darem na świecie jest odnalezienie własnego szczęścia.

       Przyznam, że spodziewałam się innej treści lektury, ale to wcale nie znaczy, że rozczarowałam się zawartością książki. Tym, którzy lubią charakterystyczny styl pisania Pawlikowskiej ,,Baśnie dla dzieci i dorosłych" na pewno przypadną do gustu. Propozycje podróżniczki dają mi dużo nadziei i napełniają optymizmem, dlatego zawsze chętnie je czytam. Powyższa lektura nauczyła mnie jak umiejętnie rozróżniać jajka. Nie znałam skali przybijania pieczątek na skorupkach, dlatego z uwagą śledziłam styl życia kur według nabijanych numerów. Na pewno wykorzystam tę wiedzę w przyszłości. Autorka namówiła mnie do częstego spożywania warzyw i owoców. Zapomniałam jak ważne są witaminy, a sporadyczne jedzenie zdrowych produktów nie pomoże naszemu organizmowi w walce z nadchodzącą chorobą. Zatem już jutro biegnę do sklepu po marchewkę! Na szczęście już dawno zrezygnowałam z picia napojów gazowanych, a jedzenie fast - foodów zdarza mi się bardzo rzadko. Oprócz tych ciekawostek, podróżniczka wskazuje na zalety szczęścia, co większość fanów Pawlikowskiej odszukało już zapewne w każdej poprzedniej przeczytanej książce autorki.
        Lektura została pięknie wydana. Jej format namawia czytelnika do pozostania z baśniami w domu, bowiem książka jest dosyć ciężka, nie nadaje się do noszenia w torebce i czytania w autobusie czy tramwaju. Dzieło Pawlikowskiej zawiera mnóstwo pięknych ilustracji, które stworzył były wychowawca dziennikarki w szkole średniej - plastyk Ryszard Dąbrowski. Dzięki niemu, pisarka została dopuszczona do matury, ponieważ głównym zajęciem autorki w czasach szkolnych stały się wagary, a profesor postanowił usprawiedliwić uczennicy niemal 300 godzin nieobecności. W lekturze nie brakuje również zdjęć kota - Krzysztofa Kolumba. We wstępie można zobaczyć także 2 pamiątkowe fotografie Pawlikowskiej z dzieciństwa.
       Podsumowując, książka bardzo mi się spodobała, jednak przeszkadzały mi trochę rozmowy autorki z jej domowym zwierzakiem w środku baśni. Moim zdaniem, pisarka mogła umieścić takie dialogi pomiędzy kolejnymi rozdziałami, a nie w najważniejszych momentach legend. Niewątpliwym plusem lektury jest także dodatek w postaci zakładki do książki z wizerunkiem dziennikarki. Oceniam ,,Baśnie dla dzieci i dorosłych" na 7.5/10.

Lektura bierze udział w wyzwaniu POLACY NIE GĘSI II

A poniżej jeszcze kilka zdjęć robionych podczas mojej ostatniej pieszej wycieczki na sąsiednią wieś :)

Pierwsza tęcza, jaką widziałam w tym roku!



Zawsze chciałam się pobujać w takich chmurkach jak bohaterowie ,,Muminków" ^^


 Pobliski staw :))


 Atrakcja okolicy :D

środa, 23 kwietnia 2014

Wielki Gatsby

Dobry wieczór!
Z okazji kończącego się właśnie Światowego Dnia Książki, przedstawię Wam moją opinię dotyczącą przeczytanej ostatnio papierowej lektury. Od kiedy w ubiegłym roku zobaczyłam w kinie słynną produkcję ,,Wielki Gatsby", bardzo chciałam zapoznać się z powieścią Fitzgeralda, na podstawie której powstał film. Jakiś czas temu zauważyłam w Biedronce oczekującą na mnie w koszu - wymarzoną książkę w cenie promocyjnej (9,99 zł). Oczywiście zakupiłam ją i z dumą ustawiłam w domowej biblioteczce :)




    Tytuł: ,,Wielki Gatsby"
    Autor: F. Scorr Fitzgerald
    Rok wydania: 2013
    Ilość stron: 190
    Okładka: twarda










Fabuła:
     Narrator powieści - Nick Carraway opowiada smutną historię. Kiedy był 30letnim młodzieńcem mieszkał kilka miesięcy w pobliżu Nowego Jorku. Mężczyzna wynajmował dom w sąsiedztwie Jay'a Gatsby'ego, który każdego weekendu urządzał wielkie przyjęcia dla w większości obcych mu ludzi. Tytułowy bohater miał nadzieję, że pewnego dnia na jedną z imprez przybędzie jego ukochana Daisy. Niestety, kobieta kilka lat wcześniej wybrała życie u boku bogatego Toma. Gatsby chciał odzyskać miłość dawnej partnerki. Dzielnie mnożył swój majątek, aby zaimponować idealnej wybrance wiedzą i sprytem. Nie zauważył, że dla Daisy i innych jego znajomych - to nie siła uczuć była najważniejszą wartością, lecz obłuda i pieniądze. Losy głównych bohaterów wzajemnie się przecinały, a ich działania doprowadziły do niejednej tragedii. 

      Trudno uwierzyć, że powieść Fitzgeralda ma już 89 lat! Za sprawą częstych ekranizacji często jest na topie... i słusznie, bo to bardzo mądra książka. Pomimo, że ,,Wielki Gatsby" powstał wiele dekad temu, wcale nie zmieniła się zasada, że to pieniądz rządzi światem i miłość można kupić choćby za sprawą kilku diamentów. Otaczający nas ludzie dzielą się na tych, którzy próbują żyć w zgodzie z własnym sumieniem oraz innych: mających w miejscu serca wielką pustkę - będącą wyznacznikiem do podejmowania diabelskich decyzji. Warto dodać, że nawet starając się być dobrym człowiekiem, można się bardzo rozczarować postawą przyjaciół, bowiem po śmierci bliskiego znajomego - często zdarzy się tak, że nie będą mieć oni czasu, aby przyjść na pogrzeb najlepszego kolegi. 
     Książka ogromnie mi się spodobała. Uważnie śledziłam opisy próżnych bogaczy oraz losy porządnych obywateli. Lektura nie jest grubą powieścią. Zastrzeżenie mam jedynie do wydanej obwoluty, gdyż lekko dotykając okładki, pojawiały się na niej widoczne, brzydkie ślady palców. Chyba najlepiej trzymać książkę w nałożonych rękawiczkach bądź poprzez chusteczkę :) Koniecznie muszę obejrzeć pozostałe ekranizacje dzieła Fiztgeralda. Moja ocena lektury to 10/10. Serdecznie polecam!

      Będąc na święta u babci - oddalonej ode mnie 9 km, odkryłam nową polną trasę z pięknymi widokami na dolnośląskie góry - Ślężę i Wielką Sowę. Oczywiście kochana babcia oprowadziła mnie także po swoim ogródku - pokazując z dumą nowe kwiatuszki. Przesyłam zatem wiosenne pozdrowienia! :)




niedziela, 13 kwietnia 2014

Dźwięki wspomnień

Witajcie z samego rana!
Wczoraj pojechałam na zakupy do Wrocławia, wróciłam oczywiście z pustym portfelem :) Miałam tylko wybrać nowe adidasy do biegania, ale przy okazji weszłam do sklepu Yves Rocher... i przepadłam. Miła pani obdarowała mnie prezentami i rabatami, aż nie mogę się już doczekać kolejnej wizyty. Odebrałam również moją wygraną nagrodę (ale o niej innym razem). Jako bonus dostałam zniżki do Księgarni Podróżnika. Oczywiście musiałam tam zajść i skorzystać z promocji. Tego szalonego dnia, siedząc koleżanką w pizzerii - dostałyśmy także pizzę za pół darmo, co nas także bardzo ucieszyło. Do Wrocławia jadę ok 1.5 h, więc czas podczas podróży, umilała mi książka naszej blogowej koleżanki :))




     Tytuł: ,,Dźwięki wspomnień"
     Autor: Katarzyna Meres
     Okładka: miękka ze skrzydełkami
     Ilość stron: 102
     Rok wydania: 2014










      Lektura dzieli się na 2 części. Pierwszą opowieść - zdolna Kasia napisała w wieku 18-19 lat! Smutna historia została zawarta w formie pamiętnika. Młoda kobieta jest śmiertelnie chora. Emilia wie, że niedługo umrze. Postanawia przelać wszystkie swoje myśli na papier, aby jej córka mogła w przyszłości odczytać zapiski matki. Po pogrzebie kobiety, mężczyzna jej życia postanawia zaopiekować się potomną - Wiktorią. Chłopak szybko dojrzewa i podejmuje kilka ważnych decyzji, które mają diametralny wpływ na dalszą egzystencję jego rodziny. Często emocjonalnie dopisuje w notatniku krótkie fragmenty własnych rozważań. Pełnoletniej córce przekazuje pamiętnik, aby Wiktoria mogła poznać bolesną przeszłość swojej matki i jej trudną miłość do ukochanego.
     Drugie opowiadanie zostało przedstawione w formie spowiedzi kolejnej kobiety. W tej części - bohaterka wyznaje prawdę o ogromnym uczuciu do wymarzonego chłopaka. Dziewczyna jest obsesyjnie zakochana w swoim partnerze. Nie potrafi bez niego normalnie funkcjonować, mężczyzna jest dla niej całym światem. 

     Zapewne większość moli książkowych zna osobę Katarzyny z wirtualnego świata. A jeśli nie, to serdecznie zapraszam na jej witrynę: http://swiatkasiencjusza.blogspot.com/ Całkiem prywatnie dodam, że zakresu literatury - jest to jeden z moich ulubionych blogów. Kasia zawsze rzetelnie przedstawia opinie dotyczące przeczytanych przez nią lektur. Często dzieli się także z odbiorcami swoimi ocenami obejrzanych filmów, fotografiami bądź wspomnieniami z podróży.
      Ze zdumieniem ujrzałam więc pewnego dnia informację o tym, że internetowa koleżanka wydała własną książkę. Wiedziałam, że pisze opowiadania, więc byłam bardzo ciekawa efektu w postaci ,,Dźwięków wspomnień". 
      Moją uwagę przykuła pomysłowa okładka. Okazało się, że lektura nie jest gruba objętościowo, więc udało mi się ją przeczytać podczas tułaczki autobusem. Z przyjemnością przewracałam kolejne kartki, aby poznać dalsze losy głównych bohaterów. Spodobał mi się styl pisania autorki. Doceniam barwny, nacechowany emocjami język, który obfitował w wiele ciekawych metafor. Przyznam, że bardziej przypadła mi do gustu historia numer 1, chociaż zdaję sobie sprawę, że druga opowieść została opisana w sposób dojrzalszy i (co do najdrobniejszych szczegółów) przemyślany. Moim zdaniem, Katarzyna ma wielki talent, z niecierpliwością czekam na kolejne jej powieści. A ocena debiutanckiej książki to 7/10.

,,Dźwięki wspomnień" biorą udział w wyzwaniu POLACY NIE GĘSI II

wtorek, 8 kwietnia 2014

Zamek z piasku

Dobry wieczór!
Tuż przed snem przedstawię Wam jeszcze moją recenzję ostatnio przeczytanej książki :)





    Tytuł: ,,Zamek z piasku"
    Autorka: Magdalena Witkiewicz
    Rok wydania: 2013
    Ilość stron: 284










Fabuła:
      Weronika tworzy z Markiem idealną parę. Młodzi zakochani ślubowali sobie wierność już od szkolnych czasów, a po skończonych studiach postanowili wziąć ślub. Bohaterka miała swoje marzenia. Ukończyła dyplom filologii angielskiej, chciała być tłumaczką książek, a po otrzymaniu upragnionej pracy - wierzyła, że zostanie matką. Okazuje się, że ideały Weroniki legły w gruzach. Została asystentką szefa w zwykłym biurze, które nie dawało jej satysfakcji lecz dobre pieniądze. Po długich staraniach o dziecko, Weronika odkrywa smutną prawdę, że ukochany mąż jest bezpłodny. Dziewczyna gubi się w swoich marzeniach, zwykłe czynności są dla niej udręką, ciągle towarzyszy jej stres. Idealny związek z Markiem okazuje się być całkiem kruchy, bohaterka zdaje sobie sprawę, że miłość jest ulotna. Weronika poznaje sympatycznego Kubę. Dużo starszy mężczyzna namiesza w życiu mężatki. Czy kobieta dostanie szansę naprawienia swoich błędów? Czy z rezygnuje z macierzyństwa? Zapraszam do zapoznania się z lekturą :)

       Książkę udało mi się kupić na promocji w Empiku. Czyta się ją bardzo szybko. Treść mnie wciągnęła, bo zasypiając przy ,,Zamku z piasku", obudziłam się specjalnie wcześniej rano, aby móc ją dokończyć. Lektura nawiązuje do trudnego tematu - jakim jest bezpłodność. Świetnym pomysłem było umieszczenie przed każdym rozdziałem kawałków utworów tekstów piosenek np. zespołu Myslovitz czy Hey. Podobało mi się również poruszenie kwestii młodzieńczej miłości. Nastolatkowie często zakochują się w sobie do szaleństwa, biorą ślub i dostrzegają, że wspólne życie wcale nie jest takie proste lecz wymaga wielu poświęceń. Zdesperowani ludzie boją się być sami, bo zawsze byli w związku z kimś, nie dopuszczają zatem do siebie myśli egzystencji w pojedynkę. Często dokonują trefnych wyborów kolejnych partnerów, aby wypróbować innego stylu życia kosztem utracenia istniejącego szczęścia, którego zdają się nie zauważać. Kobiety czy mężczyźni szukają chwilowych przygód, zapomnienia, co zazwyczaj nie kończy się dla nich dobrze, bo ktoś trzeci zawsze będzie cierpiał (nawet jeśli nieświadomie). Po jakimś czasie pogubione osoby zdają sobie sprawę z wad nowo poznanych przyjaciół/kochanków i doceniają to, co stracili wcześniej. Wyrzutów sumienia nie da się zagłuszyć, a zauważenie własnej głupoty jest bolesne. Tylko co jeśli wcześniej podjęte decyzje wydawały się być słuszne, a po kilku latach wraca tęsknota za niewykorzystaną młodością? Znajomi cieszyli się beztroską na imprezach, a ślepo zakochani w tym czasie rozpoczynali zabawę w dom, który szybko się nudził - wkradła się w niego monotonia i wzajemne oskarżenia. Czy próby naprawienia związku są w takich przypadkach mogą się skończyć powodzeniem, czy raczej modnym we współczesnych latach rozstaniem?
      Bohaterka powieści była egoistką. Tak bardzo pragnęła dziecka, że nie zauważała jaką krzywdę wyrządzała wszystkim dookoła. Idealny mąż stał się dla niej jedynie wizją dawcy nasienia. Nie jestem matką, więc póki co obce są mi tematy rodzicielskie. Na pewno istnieją takie kobiety dla których posiadanie potomstwa jest priorytetem. Przyjaciółki Weroniki miały również ciekawe życie. Ewa szybko zaszła w pierwszą ciążę, później urodziła jeszcze jedną dziewczynkę. Dominika uwielbiała niezobowiązujący seks z napotkanymi facetami. Gdy dowiedziała się, że będzie mamą, szybko dokonała aborcji - wszak jej wybrankiem był mąż koleżanki (starszy Anglik). Po chwili niepewności, kochanek Dominiki rozwiódł się z żoną, po to aby zamieszkać z nową dziewczyną i mieć z nią jeszcze dwoje dzieci. Weronika natomiast po rozstaniu z Markiem, natychmiast znalazła pocieszenie w ramionach Kuby, który również był w związku z inną kobietą. Ponad 40letni Jakub oczywiście nie miał chęci rozstawać się ze swoją partnerką, a irytująca główna bohaterka cierpiała. Ludzie lubią sobie komplikować życie :p Plusem książki był na pewno znany motyw nielubianej teściowej. Lektura jak można się spodziewać kończy się happy - endem, chociaż wolę smutniejsze podsumowania. Z przykrością stwierdzam, że zdrada jest ówcześnie coraz popularniejsza, dla jednych oznacza ona koniec miłości ale wiele osób potrafi ją jednak wybaczyć. Moja ocena to 7/10.

,,Zamek z piasku" bierze udział w wyzwaniu: POLACY NIE GĘSI II

Dawno nie było u mnie owoca dnia :D Zajadałam się pysznym jabłkiem :)

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Złodziejka książek

Siemanko!
Dzisiaj przedstawię Wam moje opinie na temat ,,Złodziejki książek". Zacznę od lektury, którą kupiłam w Biedronce po promocyjnej cenie :)

     


           Tytuł: ,,Złodziejka książek"
           Autor: Markus Zusak
           Liczba stron: 495
           Rok wydania: 2014 (nowa edycja)
           Okładka: miękka










Fabuła: 
      Narratorem powieści jest śmierć. Akcja ma miejsce podczas II wojny światowej na terenie Niemiec. Liesel jedzie pociągiem do swoich nowych, przybranych rodziców. Niespodziewanie jest świadkiem zgonu jej 6-letniego braciszka, którego pogrzeb odprawiono na najbliższej stacji. Dziewczynka tego dnia widzi również po raz ostatni swoją matkę. Dziecko nie rozumie zaistniałej sytuacji, tęskni za rodzicielką, dopiero jakiś czas później zrozumie, że ukochana mama deklarowała się jako komunistka, a III Rzesza była wrogiem opozycjonistów, więc ludzie działający przeciwko rządom Hitlera nie mieli szansy na przeżycie.
       Liesel poznaje Rosę i Hansa - Niemców, którzy postanowili zająć się wychowaniem dziewczynki. Dziecko początkowo nie ufa nowym opiekunom, jednak wraz z upływem czasu, zdaje sobie sprawę, że lepszego domu nie mogła sobie wymarzyć. Bohaterka zaprzyjaźnia się z Rudym. Poznaje historię dojścia do władzy fuhrera, co sprawia że Liesel buntuje się przeciwko obowiązującym w państwie zasadom. Kluczowym momentem w życiu dziewczynki jest spotkanie Żyda. Od tego momentu egzystencja dziecka nabiera głębszego sensu, bo czuje, że jest komuś potrzebne. Skoro jednak narratorem lektury jest śmierć, bardzo często pojawia się ona na stronicach powieści. Kto z głównych bohaterów zginie, a kto zostanie ocalony? Jakie książki ukradła Liesel? Zapraszam do zapoznania się z tą wspaniałą historią!

       ,,Złodziejka książek" nie jest cienką opowieścią. Nie mogłam wsadzić jej do torebki, aby poczytać spokojnie w autobusie, więc cierpliwie czekała na mój wolny czas w domu. Kiedy już postanowiłam otworzyć lekturę, nie mogłam się od niej oderwać! Dzieło Zusaka pochłonęłam niezwykle szybko. Autora charakteryzował specyficzny styl pisania, a język - pomimo smutnej treści, często miał żartobliwy ton.
        Bardzo podobało mi się obsadzenie śmierci w roli narratora. Uważam, że trafnym podsumowaniem było zauważenie, że wojna nie jest przyjaciółką śmierci, lecz jej kolejnym szefem. Książka zawierała mnóstwo celnych uwag dotyczących bezsensownych konfliktów zbrojnych i osoby Hitlera. Przywódca Niemiec sprytnie zyskał sympatię społeczeństwa poprzez słowa. Fuhrer nie musiał przekonywać ludności o swoich racjach za pomocą siły. Mężczyzna był świetnym demagogiem, umiał przemawiać do obywateli używając spokojnych i przekonywujących argumentów. Mnóstwo Niemców zahipnotyzowanych wystąpieniami nowego przywódcy, popierało wszystkie jego działania. Niewielu z nich miało odwagę buntować się przeciwko wprowadzonym rządom. Większość sąsiadów z zachodniej granicy przyjęła jednak bierną postawę - nie zgadzali się z opracowanymi przepisami, lecz starali się zachowywać zgodnie z zasadami, aby ocalić życie swoich rodzin oraz własne. Świetnym przykładem było miasteczko Molching, znajdujące się nieopodal Monachium. Mieszkańcy salutowali ,,Heil Hitler", aby nie wzbudzać podejrzeń funkcjonariuszy, chociaż wielu zdawało sobie sprawę z głupoty tego procesu. Społeczeństwo dzieliło się na zagorzałych fanów Hitlera oraz przeciwników działających na przekór prawu w ukryciu (m.in. chowali oni Żydów w piwnicach). Smutnym obrazem było opisanie sytuacji pochodu wyznawców Mojżesza. Schorowani, wygłodzeni Izraelici - katowani na drodze przez żołnierzy budzili przerażenie i współczucie. Kiedy ktoś z tłumu chciał jednak pomóc biedakom, został surowo ukarany, a sąsiedzi przyglądali się temu działaniu ze ściśniętym gardłem, ale nie przekraczając bezpiecznej odległości. Autor słusznie poruszył problem nędznego życia wśród zwykłych Niemców. Głodne, brudne dzieci często kradły jedzenie, a stosowanie przemocy nie było dobrym rozwiązaniem. Ciekawym, oryginalnym zabiegiem było umieszczenie wielu niemieckich słów, które dodawały lekturze wojennego klimatu.
        Do gustu przypadli mi wszyscy bohaterowie. Każdy z zarysowanych postaci miał inne przekonania, wielu Niemców nosiło w sercach tragiczne wspomnienia przeszłości. Warto zwrócić uwagę, że najwięcej cierpień znosili niewinni obywatele, szczególnie najmłodsi - przejmujący wartości przekazywane im przez rodziców. Liesel podczas ostatnich lat wojennych miała niecałe 14 lat. Swoimi doświadczeniami mogłaby obdarować mnóstwo innych osób, których życie nie było aż tak niesprawiedliwe jak zawsze sądzili. Kiedy nieśmiała dziewczynka pojawiła się na progu domu nieznanych jej ludzi, była zahukaną istotą - tęskniącą za mamą. Dziecko nie umiało nawet czytać, więc z pomocą pośpieszył jej ojczym, rozpoczynając żmudną naukę poznawania nowych literek. Książki stały się dla młodej Niemki luksusem, wymarzonym dobrem; w biednej rodzinie Hubermann ich posiadanie niestety nie było możliwe. Liesel pierwszą lekturę ukradła na cmentarzu - był to podręcznik grabarza. Wszystkie książki stanowiły dla dziewczynki wielką wartość. 
        Lektura wciągnęła mnie bez reszty. Myślę, że jest to również świetna propozycja dla dzieci i młodzieży, bo może wstać się wstępem do rozmowy o wojnie i jej ofiarach. Ważne jest również zaznajomienie się z terminem śmierci, bo przecież każdy z nas kiedyś umrze. Przez ostatnie 50 stron książki zalewałam się łzami, długo nie mogłam zasnąć na mokrej poduszce. Zdaję sobie sprawę z tego, że gdyby Liesel żyła we współczesnym świecie, byłaby oburzona zachowaniem ludzi, którzy mając dookoła siebie mnóstwo lektur, rezygnują z nich na własne życzenie. Szczerze polecam Wam dzieło Zusaka. Moja ocena to 10/10.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Zapiski (pod) różne

Siemanko!
Dzisiaj recenzja książki podróżniczej :)

     



               Tytuł,, Zapiski (pod) różne"
               Autor: Martyna Wojciechowska
               Ilość stron: 195
               Okładka: twarda
               Rok wydania 2011










         Wojciechowska przedstawia 30 historii, które przytrafiły jej się podczas różnych podróży. Wśród wspomnień znajdziemy przygody zabawne np. dotyczące kultu kapcia w Japonii, jak i tragiczne m.in. dramat molestowanego dziecka przez ojca w Mongolii. 
         Wiele opowiadań jest motywujących, zachęcają nas do pokonywania własnych słabości. Autorka dzieli się z nami przemyśleniami na temat kanonu piękna, z humorem prezentuje listę nieprzemyślanych zakupów - w jakie zaopatrzyła się zagranicą. Styl pisania dziennikarki jest żartobliwy, często nie mogłam przestać się śmiać. Nie mniej jednak, kilka rozdziałów zostało również zaprezentowanych w sposób przygnębiający, skłaniający do refleksji nad okrutnym postępowaniem ludzi. Podróżniczka zamieściła także kilka ciekawych regionalnych potraw, których miała okazję spróbować, np. w Ekwadorze jadła świnkę morską.
       Doświadczenia Wojciechowskiej zasługują na szacunek. Podziwiam autorkę za pływanie z rekinami w RPA, wspinaczkę na najwyższą górę świata - Mount Everest czy łapanie anakondy w Wenezueli. Jest to kobieta, która nie boi się żadnych wyzwań. Dlaczego? Ogromnie wzruszył mnie rozdział pt. ,,Potęga teraźniejszości". Dziennikarka spowiada się czytelnikom ze swoich błędów. Podróżniczka wspomina mężczyznę, którego kiedyś bardzo kochała, ale była zbyt dumna, aby mu powiedzieć o swojej miłości. Wojciechowska nie zdążyła wyznać ukochanemu swoich uczuć, ponieważ wybranek zmarł. Dodatkowo, autorka w wieku 18 lat była poważnie chora, potrzebowała chemioterapii. Jako mała dziewczynka, spadła ze schodów, w wyniku czego straciła przytomność. Kilka lat później - podczas wakacji, wybuchła motorówka, którą dziewczynka płynęła po jeziorze - Martyna miała poparzoną całą twarz. Innego razu, kiedy kąpała się w wannie, do wody wpadła jej podłączona do prądu suszarka. Najboleśniejszą lekcję przeżyła jednak, gdy złamała kręgosłup (jeżdżąc na nartach). Niezbędna była długa i żmudna rehabilitacja. Wojciechowska ze smutkiem wspomina także wypadek samochodowy, w którym zginął operator kamery, a prywatnie jej przyjaciel Rafał. Dziennikarka spała wówczas - trzymając głowę na jego kolanach. Mężczyzna osierocił 3 dzieci. 
        Podróżniczka publikuje kilka wypowiedzi internetowych anonimów. Z rezerwą podchodzi do (delikatnie ujmując) nieprzychylnych na jej temat komentarzy. Przypomina również sytuację sprzed lat, kiedy odeszła od swojego narzeczonego, oświadczając mu, że wie, iż on ją zdradza. Moim zdaniem, Wojciechowska jest wspaniałą, wrażliwą osobą. 
        Opowiadania w książce są niezwykle interesujące. Podczas lektury, mój poziom wiedzy o świecie wzrósł. Polecam ,,Zapiski (pod) różne" wszystkim fanom literatury podróżniczej. Dzieło Wojciechowskiej nie jest grube objętościowo, książkę czyta się ją bardzo szybko, bo wydano je w postaci małego formatu. W skład lektury wchodzą oczywiście również piękne zdjęcia. Moja ocena to 9.5/10.

,,Zapiski (pod) różne biorą udział w wyzwaniach POLACY NIE GĘSI II oraz Odkrywamy białe plamy.

Życzę wszystkim miłej niedzieli! :)

piątek, 4 kwietnia 2014

Wycieczkowo 10 - Wrocław

Dobry wieczór!
Dzisiaj zapraszam na wirtualny spacer po Wrocławiu :) Przyjęłam zaproszenie mojej przyjaciółki do obczajenia jej nowego zamieszkania. Przy okazji postanowiłyśmy zwiedzić interesujące miejsca, które od dawna planowałyśmy zobaczyć. Jeśli macie chęć, możecie obejrzeć moją galerię zdjęć :))

Pierwszym celem wycieczki był Mostek Czarownic (zwany też Mostkiem Pokutnic). Jest to połączenie dwóch wieży znanej wrocławskiej katedry Św. Magdaleny. Pewnie jesteście ciekawi skąd wzięła się ta tajemnicza nazwa? Związana jest ona z legendą, według której na mostku krążą dusze próżnych dziewczyn. Niewiasty wolały imprezować zamiast zakładać rodziny i prowadzić dorosłe życie.
W oddali widać katedrę...


Mostek znajduje się na 46 m. wysokości.



Już na szczycie :)


Wspaniałe widoki z góry!






Kolejnym punktem wycieczki była wieża matematyczna znajdująca się w Muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego. Przed wejściem do gmachu znajduje się południk 17.


Po wejściu schodami na dach, można podziwiać miasto z wysokości 40 m.



Wieżę Astronomiczną zdobią 4 figury - symbolizujące naukę.
Teologia:


Filozofia:


Temida:


Medycyna:


Kierując się w stronę rynku, przystanęłyśmy aby przyjrzeć się bliżej oryginalnemu krzesłu.


Centrum stolicy Dolnego Śląska ^^





Zmierzając w okolice PKS-u, można zauważyć jedne z najsławniejszych wrocławskich pomników powstałych na cześć anonimowego przechodnia.


Moje ulubione Galerie
Renoma (widać również pomnik Bolesława Chrobrego):


 Arkady Wrocławskie:


Wrocław słynie z krasnoludków, których można spotkać na każdym kroku. Obecnie liczba tych małych mieszkańców wynosi aż 292! Nam towarzyszyli m.in. 
Florianek:


Motocyklista:


Mój faworyt: Bibliofil <3


Jeśli jeszcze nie byliście we Wrocławiu, to serdecznie zachęcam do odwiedzenia mojego ukochanego miasta :)