Dzisiaj przedstawię Wam moje opinie na temat ,,Złodziejki książek". Zacznę od lektury, którą kupiłam w Biedronce po promocyjnej cenie :)
Tytuł: ,,Złodziejka książek"
Autor: Markus Zusak
Liczba stron: 495
Rok wydania: 2014 (nowa edycja)
Okładka: miękka
Fabuła:
Narratorem powieści jest śmierć. Akcja ma miejsce podczas II wojny światowej na terenie Niemiec. Liesel jedzie pociągiem do swoich nowych, przybranych rodziców. Niespodziewanie jest świadkiem zgonu jej 6-letniego braciszka, którego pogrzeb odprawiono na najbliższej stacji. Dziewczynka tego dnia widzi również po raz ostatni swoją matkę. Dziecko nie rozumie zaistniałej sytuacji, tęskni za rodzicielką, dopiero jakiś czas później zrozumie, że ukochana mama deklarowała się jako komunistka, a III Rzesza była wrogiem opozycjonistów, więc ludzie działający przeciwko rządom Hitlera nie mieli szansy na przeżycie.
Liesel poznaje Rosę i Hansa - Niemców, którzy postanowili zająć się wychowaniem dziewczynki. Dziecko początkowo nie ufa nowym opiekunom, jednak wraz z upływem czasu, zdaje sobie sprawę, że lepszego domu nie mogła sobie wymarzyć. Bohaterka zaprzyjaźnia się z Rudym. Poznaje historię dojścia do władzy fuhrera, co sprawia że Liesel buntuje się przeciwko obowiązującym w państwie zasadom. Kluczowym momentem w życiu dziewczynki jest spotkanie Żyda. Od tego momentu egzystencja dziecka nabiera głębszego sensu, bo czuje, że jest komuś potrzebne. Skoro jednak narratorem lektury jest śmierć, bardzo często pojawia się ona na stronicach powieści. Kto z głównych bohaterów zginie, a kto zostanie ocalony? Jakie książki ukradła Liesel? Zapraszam do zapoznania się z tą wspaniałą historią!
,,Złodziejka książek" nie jest cienką opowieścią. Nie mogłam wsadzić jej do torebki, aby poczytać spokojnie w autobusie, więc cierpliwie czekała na mój wolny czas w domu. Kiedy już postanowiłam otworzyć lekturę, nie mogłam się od niej oderwać! Dzieło Zusaka pochłonęłam niezwykle szybko. Autora charakteryzował specyficzny styl pisania, a język - pomimo smutnej treści, często miał żartobliwy ton.
Bardzo podobało mi się obsadzenie śmierci w roli narratora. Uważam, że trafnym podsumowaniem było zauważenie, że wojna nie jest przyjaciółką śmierci, lecz jej kolejnym szefem. Książka zawierała mnóstwo celnych uwag dotyczących bezsensownych konfliktów zbrojnych i osoby Hitlera. Przywódca Niemiec sprytnie zyskał sympatię społeczeństwa poprzez słowa. Fuhrer nie musiał przekonywać ludności o swoich racjach za pomocą siły. Mężczyzna był świetnym demagogiem, umiał przemawiać do obywateli używając spokojnych i przekonywujących argumentów. Mnóstwo Niemców zahipnotyzowanych wystąpieniami nowego przywódcy, popierało wszystkie jego działania. Niewielu z nich miało odwagę buntować się przeciwko wprowadzonym rządom. Większość sąsiadów z zachodniej granicy przyjęła jednak bierną postawę - nie zgadzali się z opracowanymi przepisami, lecz starali się zachowywać zgodnie z zasadami, aby ocalić życie swoich rodzin oraz własne. Świetnym przykładem było miasteczko Molching, znajdujące się nieopodal Monachium. Mieszkańcy salutowali ,,Heil Hitler", aby nie wzbudzać podejrzeń funkcjonariuszy, chociaż wielu zdawało sobie sprawę z głupoty tego procesu. Społeczeństwo dzieliło się na zagorzałych fanów Hitlera oraz przeciwników działających na przekór prawu w ukryciu (m.in. chowali oni Żydów w piwnicach). Smutnym obrazem było opisanie sytuacji pochodu wyznawców Mojżesza. Schorowani, wygłodzeni Izraelici - katowani na drodze przez żołnierzy budzili przerażenie i współczucie. Kiedy ktoś z tłumu chciał jednak pomóc biedakom, został surowo ukarany, a sąsiedzi przyglądali się temu działaniu ze ściśniętym gardłem, ale nie przekraczając bezpiecznej odległości. Autor słusznie poruszył problem nędznego życia wśród zwykłych Niemców. Głodne, brudne dzieci często kradły jedzenie, a stosowanie przemocy nie było dobrym rozwiązaniem. Ciekawym, oryginalnym zabiegiem było umieszczenie wielu niemieckich słów, które dodawały lekturze wojennego klimatu.
Do gustu przypadli mi wszyscy bohaterowie. Każdy z zarysowanych postaci miał inne przekonania, wielu Niemców nosiło w sercach tragiczne wspomnienia przeszłości. Warto zwrócić uwagę, że najwięcej cierpień znosili niewinni obywatele, szczególnie najmłodsi - przejmujący wartości przekazywane im przez rodziców. Liesel podczas ostatnich lat wojennych miała niecałe 14 lat. Swoimi doświadczeniami mogłaby obdarować mnóstwo innych osób, których życie nie było aż tak niesprawiedliwe jak zawsze sądzili. Kiedy nieśmiała dziewczynka pojawiła się na progu domu nieznanych jej ludzi, była zahukaną istotą - tęskniącą za mamą. Dziecko nie umiało nawet czytać, więc z pomocą pośpieszył jej ojczym, rozpoczynając żmudną naukę poznawania nowych literek. Książki stały się dla młodej Niemki luksusem, wymarzonym dobrem; w biednej rodzinie Hubermann ich posiadanie niestety nie było możliwe. Liesel pierwszą lekturę ukradła na cmentarzu - był to podręcznik grabarza. Wszystkie książki stanowiły dla dziewczynki wielką wartość.
Lektura wciągnęła mnie bez reszty. Myślę, że jest to również świetna propozycja dla dzieci i młodzieży, bo może wstać się wstępem do rozmowy o wojnie i jej ofiarach. Ważne jest również zaznajomienie się z terminem śmierci, bo przecież każdy z nas kiedyś umrze. Przez ostatnie 50 stron książki zalewałam się łzami, długo nie mogłam zasnąć na mokrej poduszce. Zdaję sobie sprawę z tego, że gdyby Liesel żyła we współczesnym świecie, byłaby oburzona zachowaniem ludzi, którzy mając dookoła siebie mnóstwo lektur, rezygnują z nich na własne życzenie. Szczerze polecam Wam dzieło Zusaka. Moja ocena to 10/10.
Muszę przyznać, że od dawna mam ochotę na tę książkę. Na pewno w niedługim czasie się z nią zapoznam.
OdpowiedzUsuńFilm podobno rzeczywiście dużo słabszy. Jeśli już, to tylko książkowy pierwowzór :)
OdpowiedzUsuńKochana jaka wspaniała recenzja, ta książka to mój nr 1 po prostu, czytając ją naprawdę żal mi było Niemców ;) Tej biedy, Liesel, która która czytała książki u żony Burmistrza :) Podobnie jak Ty wyłam pod koniec książki, że mąż mnie nie mógł uspokoić ;) a potem długo w nocy zasnąć nie mogłam żyjąc i przeżywając sytuację w Molching...
OdpowiedzUsuńFilmu nie chciałam oglądać, czułam, że nie dorówna książce do pięt ;)
Świetna recenzja, zgadzam się z każdym zdaniem :-***
Szkoda, że film Ci się nie spodobał, bo w sumie miałam zamiar go obejrzeć. Książki jednak nie czytałam, więc mi może bardziej by się spodobał. Jednak po tym co tu napisałaś mam zdecydowanie większą ochotę na książkę :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zastanawiałam się, skąd kojarzę tytuł i dopiero się skapnęłam, że też film był :) Podejrzewam, że lekturę i film nadrobię dopiero w wakacje :/
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam, ale jeszcze jej nie czytałam. Muszę to jednak szybko nadrobić, bo w sieci krążą same superlatywy na jej temat. Ponadto mam ochotę obejrzeć ekranizacje, lecz najpierw przypadłoby się poznać książkową wersje.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. :)
OdpowiedzUsuńwróciłam do czytania i przypomniałam sobie jakie to cudowne uczucie. czytam teraz książkę ludmiły ulickiej o podobnej wojennej tematyce. złodziejkę książek też muszę dorwać :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest genialna, ale film nie budzi już tyle emocji.
OdpowiedzUsuńNie czytałam ani nie oglądałam i teraz nie wiem co lepiej wybrać na pierwszy ogień. Może film, żeby potem miło się zaskoczyć książką skoro odwrotna kolejność sprawiła, że nie podobał Ci się film :)
OdpowiedzUsuńchcę przeczytać <3
OdpowiedzUsuńoglądałam film, i pomyślałam sobie wtedy, że chyba przeczytam książkę, chociaż film zły nei był. teraz wiem, że zdecydowanie po tę powieść sięgnę w wersji papierowej :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko, Cholera Naczelna
chyba czas dorwać tą książkę :>
OdpowiedzUsuńOglądałam tylko film, ale również nie porwał mnie jakoś szczególnie.
OdpowiedzUsuńzaciekawił mnie opis tej książki :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już niedługo ją przeczytam :))
OdpowiedzUsuńNie znam,ale myślę,że mogłaby mnie zaciekawić :)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze z tą książką, ale nie wiem czy by mi się spodobała. Jeśli kiedyś trafi się okazja by ją wypożyczyć to to zrobię, ale raczej nie kupię ;).
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy tytuł:)
OdpowiedzUsuńBardzo chce tą książkę przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńostatnio mnie wzięło na czytanie więc na pewno też przeczytam tą książkę
OdpowiedzUsuńWidzę, że tak samo odebrałyśmy książkę i film. Też podejrzewam, że gdybym najpierw obejrzała film, to byłabym nim zachwycona. Jako ekranizacja to kompletny niewypał. Mnie też brakowało sceny, kiedy Hans uderza Liesel, wielu scen mi brakowało... Za to książka jest świetna!
OdpowiedzUsuńKiedyś wpadnie w moje łapy
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u mnie w Biedronce jej nie było w promocji, bo już dawno byłaby moja.
OdpowiedzUsuńNie czytałam książki, ani nie oglądałam filmu, ale bardzo lubię wojenną tematykę
OdpowiedzUsuńJa też zawsze zaczynam od książki, dopiero potem sięgam po film.
OdpowiedzUsuńJa też podobnie, zawsze najpierw staram sie przeczytać książkę .
UsuńDzięki za przypomnienie, że od bardzo dawna miałam się dorwać do Złodziejki. Szkoda, że film wypadł tak słabo, jak piszesz. Mimo to i tak muszę go obejrzeć, w końcu Geoffrey Rush! <3
OdpowiedzUsuńW przypadku tej publikacji będe wierna starej zasadzie: najpierw książka, później film. Staram się kupić książkę :)
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, jak znajdujesz tyle czasu na czytanie?;) Jestem pod wrażeniem :).
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, chętnie się kiedyś zapoznam :)
OdpowiedzUsuńJa obejrzałam najpierw film... dlaczego? tak jakoś wyszło, nie planowałam kupić książki, ale jak zawsze nie mogłam się oprzeć. Spora w tym zasługa "Biedronki" :D książki są zawsze lepsze od filmów, tak więc się cieszę, że niedługo przeczytam :D
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać książkę, jest cudowna! Blog bardzo mi się podoba, będę zaglądała!
OdpowiedzUsuńFilm mnie strasznie zawiódł. W ogóle nie powinien był powstać!
OdpowiedzUsuńOglądałam już "Złodziejkę..." na ekranie, a książka cierpliwie czeka na swoją kolej :) Nie ubolewam jakoś strasznie nad kolejnością, bo chyba lepiej miło rozczarować się książką, niż niemiło filmem :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A