Dzisiaj zaprezentuję moją opinię na temat kolejnej książki znanej polskiej podróżniczki :)
Tytuł: ,,Australia" (seria ,,Kobieta na krańcu świata")
Autor: Martyna Wojciechowska
Okładka: miękka
Ilość stron: 128
Rok wydania: 2013
,,Australię" przeczytałam bardzo szybko. Uwielbiam humorystyczny, często sarkastyczny język Wojciechowskiej. Książkę zdobią także piękne ilustracje. Autorka poleca miejsca, które warto zwiedzić będąc na odległym kontynencie, przytacza również wiele ciekawostek historycznych i geograficznych.
Rdzenna ludność Australii to Aborygeni, którzy przybyli na wyspę z Azji ok. 50 tysięcy lat temu. Za pierwszych odkrywców państwa uważa się Holendrów, chociaż wg istniejących archiwów to Brytyjczyk (James Cook) oficjalnie dopłynął do dalekiego kraju najwcześniej. W XVIII w. Anglicy postanowili skolonizować nowy kraj, do tego celu zmusili skazańców, których przywożono z dalekich państw. Ich liczba osiągnęła wówczas ponad 160 tysięcy, a sytuacja Aborygenów systematycznie pogarszała się. Obecne statystyki głoszą, że Australijczycy są w większości ludnością napływową, mającą za przodków właśnie jeńców. Kraj jest najmniejszym kontynentem na świecie, jednakże szóstym państwem pod względem powierzchni. Wyspę zamieszkują tylko 22 miliony ludności i to aż 80 % przy wąskim pasie ziemi przy oceanie. Najwyższy szczyt Australii został odkryty przez Polaka Edmunda Strzeleckiego i nosi nazwę Góra Kościuszki. Stolicą kraju jest Canberra, chociaż największym miastem jest Sydney, a tuż po nim Melbourne. Wyspa jest jedną z najbezpieczniejszych i najbogatszych krajów na świecie, bezrobocie sięga w Australii jedynie do 5%. W państwie znajduje się mnóstwo różnych gatunków roślin i zwierząt, niestety wiele z nich jest groźnych, trujących i jadowitych.
Bohaterką kolejnego odcinka ,,Kobiety na krańcu świata: jest 48 letnia Heather Swan. Kobieta kilkanaście lat wcześniej zmieniła swoje życie o 180 stopni. Heather miała 2 małych dzieci i pewną pracę w korporacyjnym biurze, jednak pewnego dnia poznała lubiącego sporty ekstremalne Glenna. Australijka postanowiła pokonać strach i towarzyszyć ukochanemu podczas jego treningów. Niespodziewanie, kobieta pokochała base jumping - skakanie z różnych niebezpiecznych wysokich obiektów. Bohaterka ma niesamowitą kondycję, trenuje latanie ze spadochronem, miała dwa poważne wypadki, ale nie przeszkodziło jej to w kontynuowaniu sportowej kariery. Heather uzależniła się od adrenaliny. Szalenie podziwiam tę odważną kobietę, która motywuje do działania. Lubię takie inspirujące opowieści. Książka bardzo mi się podobała. Oceniam 8/10.
,,Australia bierze udział w wyzwaniu: POLACY NIE GĘSI III
,,Australia bierze udział w wyzwaniu: POLACY NIE GĘSI III
Nie przepadam za jej programami, ciekawa jestem czy polubiłabym jej książki :)
OdpowiedzUsuńW Australii jeszcze z Martyną Wojciechowską nie byłam :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Australia to dla mnie jakiś kosmos, i nigdy jakąś tym kontynentem nie byłam zainteresowania, ale z Martyną warto byłoby się wybrać na taką podróż książkową.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem jak czytam u Ciebie tę ,,serię" to mam ochotę na jakąś książkę, ale zanim dojdę do biblioteki, w której wydaje mi się, że są te pozycje, to już zapominam, że chciałam.
OdpowiedzUsuńPani Martyny znam tylko Zapiski (pod)różne, może w przyszłości się to zmieni. :)
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię Panią Martynę, więc z przyjemnością bym się zapoznała z książką ;)
OdpowiedzUsuńAutorkę uwielbiam, ale bardzo rzadko sięgam po jej książki. Nie przepadam za lekturą podróżniczą niestety ;)
OdpowiedzUsuńKolejna pozycja do biblioteczki podróżniczej moich rodziców;) Lubię Martynę coraz bardziej, więc może i ja kiedyś poczytam.
OdpowiedzUsuńTym razem podziękuję ale brzmi interesująco. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki Martyny. Przeczytałam wszystkie części "Kobiety na krańcu świata" i byłam oczarowana :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam serię "Kobieta na krańcu świata" :) Mam nadzieję, że książka wpadnie mi kiedyś w ręce ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki Martyny, są świetne :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji sięgnąć po książki M. Wojciechowskiej, lubię literaturę podróżniczą... być może kiedyś skuszę się na tę serię :)
OdpowiedzUsuńOglądam czasami ,,Kobietę na krańcu świata", ale książek jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńlektura nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńLubię jej programy w TVN, ale czy książka by mnie specjalnie zaciekawiła - tego nie wiem :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Panią Wojciechowską i z wielką chęcią przeczytałabym tę książkę😀
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam podróżniczych książek, a w sumie ciekawią mnie takie rzeczy, choć chyba wolę relację wideo, wydaje mi się, że więcej oddaje.. ale może kiedyś będę miała okazję poznać styl Wojciechowskiej :)
OdpowiedzUsuńbookowniczka.blogspot.com
Nie znam osoby, która nie lubiłaby Martyny. Jednak ja wolę raczej oglądac jej program niz czytac ksiażki jej autorstwa.
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie książki p. Martyny i każda z nich bardzo mi się podobała, szczególnie "Zapiski podróżne".
OdpowiedzUsuńPani Wojciechowska lepiej sprawdzała się na ekranie niż jako autorka, w tej kwestii wolę zdecydowanie bardziej pana Cejrowskiego, niemniej każda przygoda i podróż do innych krajów są ciekawe, gdy dobrze opisane, co udaje się też Wojciechowskiej.
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi, że wciąż nie przeczytałam trzeciego tomu "Kobiet na krańcu świata".
OdpowiedzUsuńmarzy mi się taka wyprawa do Australii...
OdpowiedzUsuńOglądałam odcinek "Kobiety na krańcu świata" z Heather w roli głównej. Ona jest po prostu niesamowita! W życiu nie odważyłabym się skakać z tak wysokich szczytów, jak ona i jej mąż. O skokach z samolotu nie wspominając... Widać, że Heather ze swoim mężem bardzo się kochają. I poza ich wspólną ekstremalną pasją przedstawioną w tym odcinku, ukazana jest też ich piękna historia miłosna...:) Warto obejrzeć:) W wersji książkowej mam wszystkie tomy Martyny, ale niestety jeszcze nie czytałam. Leżą na półce i czekają na swoją kolej:)
OdpowiedzUsuńZnam jedynie wspaniałe programy Martyny Wojciechowskiej. Jestem ciekawa również jej książki ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że tę serię uwielbiasz :). Ja za to mam ochotę jakiś odcinek jej telewizyjnej wersji obejrzeć - może w końcu będzie okazja :).
OdpowiedzUsuń