Dzisiaj recenzja z zakresu literatury dziecięcej. Jedną z lektur najmilej przeze mnie wspominanych jest ,,Spotkanie nad morzem". Postanowiłam ją zatem wyciągnąć z szeregu innych książek stojących w mojej biblioteczce i powrócić do wspomnień z młodości :)
Tytuł: ,,Spotkanie nad morzem"
Autor: Jadwiga Korczakowska
Okładka: miękka
Ilość stron: 160
Fabuła:
Danusia mieszka w Toruniu i jest uczennicą klasy podstawowej. Z powodu remontu w mieszkaniu, dziewczynka wyjeżdża na wakacje nad morze do cioci Ady - najlepszej przyjaciółki mamy. Dziecko jest samotne i zagubione, dorośli jednak mylą jej tajemnicze emocje z egoizmem. Pewnego dnia Danuta poznaje na plaży rówieśniczkę - Elzę. Niespodziewanie, dziewczyna przełamuje swoje lęki i postanawia zaprzyjaźnić się z Elżbietą. Opiekunowie są zdziwieni jak radosnym i wrażliwym dzieckiem staje się Danusia. Niestety, Elza nie jest tak samo sprawna fizycznie jak inne dzieci. Czy Danka zgodzi się być przewodnikiem w życiu nowej koleżanki? Kto uratuje dziewczynki z tonącej łodzi? Jaki plan wymyślą dorośli, aby pomóc Elżbiecie? Polecam ,,Spotkanie nad morzem".
Książkę otrzymałam za dobre wyniki w nauce w 1998 r. i od tej pory czytałam ją wielokrotnie. Powieść Korczakowskiej powstała już w 1962 r.! Historia niezwykłej przyjaźni była przyczyną jeziora moich łez. Przewracając kolejne strony papierowego egzemplarza, czułam wielkie wzruszenie i miałam ściśnięte gardło. Autorka przedstawiła na łamach lektury trudne relacje pomiędzy zdrowymi, a chorymi dziećmi. Główne bohaterki stały się sobie bliskie jak siostry. Czasami warto poczekać, aż najmłodsi znajdą sobie sami najlepszych kolegów, nie należy pochopnie posądzać młodzieży o snobizm i skamieniałe serca, tylko dlatego, że nie chcą zawrzeć znajomości z innymi dziećmi z własnego podwórka.
Korczakowska bardzo plastycznie przedstawiła wizerunek polskiego morza. Czytając barwne opisy, marzyłam... aby znaleźć się szybko na plaży. Moim zdaniem lektura nie przypadnie do gustu obecnym dzieciom, gdyż styl pisania autorki jest dosyć starodawny, zawiera mnóstwo zdań z dialektu kaszubskiego, co może zniechęcić młodego odbiorcę. Ja natomiast mam do książki ogromny sentyment. Moja ocena to 8/10.
A jaka jest Wasza ulubiona lektura z dzieciństwa?
,,Spotkanie nad morzem" bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi II
Zapomniałam o tej książce na śmierć! A uwielbiałam ja ponad wszystko! Dzięki za przypomnienie :-) Moja ulubiona to dzieci z bullerbyn :-)
OdpowiedzUsuńZ recenzji wnioskuję , że książka jest warta przeczytania . Pewnie ją zakupię. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też miło wspominam tę książkę:)
OdpowiedzUsuńLubiłam tę książkę, aż miło na chwilę przenieść się w czasy dzieciństwa :) Moje ulubione z początków szkoły podstawowej to "Przygody Filonka bez ogonka", "Karolcia", "Awantura o Basię", "O psie, który jeździł koleją", Baśnie Andersena - aż do dziś do nich wracam i nadal uwielbiam ;) Potem był okres fascynacji Anią z Zielonego Wzgórza... mogłabym tak wymieniać bez końca ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam tą książkę:)
OdpowiedzUsuńnie czytałam tej książki :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej książeczki. A moją ulubioną książką z dzieciństwa są bez wątpienia :Dzieci z bullerbyn.
OdpowiedzUsuńPamiętam jak czytałam tę książkę! :) Na mnie też wywarła duże wrażenie :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie pamiętam, jaka książka była moją ulubioną, ale chyba "Baśnie" Andersena :)
Moją ulubioną książką dzieciństwa pozostają "Dzieci z Bullerbyn", ale dobrze pamiętam, że "Spotkanie nad morzem" wywarło na mnie spore wrażenie...
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam ale po Twojej recenzji mam ochotę po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńCzytałam w dzieciństwie:)
OdpowiedzUsuńja uwielbiałam dzieci z bullerbyn
OdpowiedzUsuńTo chyba pierwsza książka przy której płakałam ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że mi się ta książka spodobała, ale była lekko... smutna chyba. Nie była to moja ulubiona lektura, ale znalazłaby się w górnej połowie. Z pierwszych lektur... hmm... najbardziej pamiętam "Karolcię" i "W pustyni i puszczy", więc mi się pewnie najbardziej podobały. Najbardziej mi w pamięci zapadło, że nie cierpiałam "Plastusia" i jako wyraz buntu go nie doczytałam. Jak na mnie, to było mocne zagranie, bo to jedyna lektura szkolna, której nie przeczytałam od deski do deski ;).
OdpowiedzUsuńOj pamiętam ze szkoły :)
OdpowiedzUsuńCzytalam ja <3 przywialas wspaniale wspomnienia :* Obserwujemy?
OdpowiedzUsuńhttp://kasjaa.blogspot.co.uk
Jakoś nie kojarzę tej książki, a szkoda.
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona to na pewno Karolek i Dzieci z Bullerbyn :)
O jej! Spadłaś mi z nieba! Niedawno zastanawiałam się, co to była za książka z taką okładką i historią, a tu proszę już wiem. I chyba poszukam jej w bibliotece i przeczytam. Dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńO, nie ! Pamiętam ten utwór, czytałam ją jeszcze w podstawówce. Bardzo przypadła mi do gustu :D
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam Pollyannę, Szatana z Siódmej klasy i Dzieci z Bullerbyn :)
Też mam tę książkę na półce, całkiem o niej zapomniałam! Moją ulubioną książką z dzieciństwa jest Ania z Zielonego Wzgórza.
OdpowiedzUsuńmasz rację, współczesne dzieciaki szybko znudziłyby się stylem w jakim napisana jest książka... a szkoda, bo przesłanie ma piękne!
OdpowiedzUsuńczekam już na wieczory, gdy będę mogła usiąść spokojnie z jakąś książką
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie pamiętam tej pozycji, chyba za moich czasów dzieciństwa jeszcze jej nie było ;) Za to doskonale pamiętam Poczytaj mi mamo ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam :)
OdpowiedzUsuńDla mnie również jest to jedna z ulubionych lektur dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, pamiętam :) Bardzo fajna książka :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam tej książki. Mi z dzieciństwem najbardziej kojarzą się książki o przygodach Martynki, nie wiem czy kojarzysz? :D
OdpowiedzUsuńSentyment to odpowiednie słowo na opisanie mojego stosunku do tej książki :)
OdpowiedzUsuń