Dzisiaj chciałam Wam zrecenzować książkę, którą dostałam niemal 4 lata temu na urodziny. Mama kupiła mi ją będąc w Kołobrzegu na spotkaniu z autorem. Bardzo cenny jest dla mnie autograf od pisarza :)
Tytuł: ,,Galop do Wielkiego lasu. Wołanie Wołynia"
Autor: Czesław Kuriata
Okładka: miękka
Ilość stron: 159
Rok wydania: 2005
Lektura podzielona została na 4 części: ,,Galop do Wielkiego Lasu", ,,Wołanie Wołynia", ,,Trzy wiersze" i ,,Posłowie". Pierwsza z nich to opowieść autobiograficzna. Autor przedstawia losy dziecka, żyjącego spokojnie na pięknej wsi - wśród malowniczych pól, lasów, rzek. Artur nie poznał swojego ojca, który nie chciał brać udziału w wojnie i uciekł Niemcom. Chłopiec żył z matką i bratem, znał smak biedy, bowiem wszyscy dorośli z sąsiedztwa ciężko pracowali od świtu do zmroku, niestety nikt nie miał szans najeść się do syta. Mieszkańcy czuli się jednak bezpieczni - z daleka od narodu hitlerowskiego. Nieoczekiwanie z pobliskich wiosek zaczęły przypływać wieści o złowrogich Ukraińcach. Słowiańscy bracia mordowali Polaków bez żadnego konkretnego powodu. Chcieli stworzyć państwo wolne od innych narodów, spodobało im się zabijanie sąsiadów, z którymi do niedawna jeszcze żyli w dobrych stosunkach. Ukraińcy rzadko pozbawiali naszych rodaków życia przy pomocy szybkich strzałów z karabinów. Najczęściej używali krwawych metod: rąbali żywych ludzi siekierami, używali pił mechanicznych, ucinali nożami uszy czy języki, palili domy z tubylcami w środku, topili własnych kolegów w studniach, a oddychających jeszcze - zakopywali głęboko w ziemi. Głowy zmarłych w okrutnych męczarniach Polaków nabijali na pale dla zabawy.
Życie małego Artura zostało również zagrożone, na szczęście matka zdołała wynieść syna z płonącego domu. Wieś stała się cmentarzem, Ukraińcy nie wahali się zamordować nawet dzieci i kobiet. Główny bohater często miewał okrutne sny. Widział zmarłą babkę i ciotkę, które także straciły życie z rąk wschodnich sąsiadów. Rodzina narratora musiała przeprowadzić się do miasta, gdzie egzystencja stała się jeszcze trudniejsza. Pewnego dnia nadeszło jednak upragnione wyzwolenie...
Kolejne rozdziały to refleksyjne wiersze, gdzie autor rozważa logikę smutnej historii. Nie rozumie jak to się stało, że dwa sąsiednie państwa, które od wieków się ze sobą przyjaźniły - zostały nagle wrogami. Pisarz zastanawia się nad przykrą doktryną Ukraińców, którzy wymyślili sobie nowe zasady funkcjonowania kraju. Warto wspomnieć, że w 1429 r. przyjechali do Wołynia władcy z całej Europy - dyskutując o rosnącej potędze Turcji, a Łuck stał się stolicą kultury, polityki, ekonomii. Aż trudno uwierzyć, że kilkaset lat później na tych obszarach doszło do ludobójstwa. Autor próbuje odszukać swoich przodków, porusza kwestię cierpienia braci oraz z bólem wspomina własne dzieciństwo, nie potrafi zapomnieć o przerażających obrazach, które widział i słyszał. Czesław Kuriata namawia do wzajemnego dialogu, rozmowy o przeszłości.
Książka nie jest gruba objętościowo, czyta się ją bardzo szybko, bowiem dominuje w niej duży druk i krótkie rozdziały. Autor był świadkiem krwawej rzezi na Wołyniu, która miała miejsce w latach 1943-1944. Pisarz wybacza Ukraińcom ich bestialskie czyny, aczkolwiek ciągle czeka na słowo ,,przepraszam". Nasze kontakty z narodem niemieckim były równie trudne i bolesne, jednakże zachodni sąsiedzi wielokrotnie żałowali za swoje winy, publicznie przyznawali się do okrutnych grzechów, przepraszali. Niestety, Ukraina do tej pory twierdzi, że masakra na Wołyniu nie powinna być traktowana poważnie, gdyż to polski rząd doprowadził do pogorszenia kontaktów pomiędzy krajami, a ,,ludobójstwo" jest za mocnym słowem w odniesieniu do sytuacji, jaka miała miejsce w poprzednim wieku. Przeprosili nas jedynie ukraińscy intelektualiści, bo rząd zawsze uciekał przed odpowiedzialnością. Były prezydent Ukrainy - Leonid Krawczuk wspomniał nawet w zeszłym roku, że warto zapomnieć o całym zdarzeniu, bo otworzenie puszki Pandory mogłoby całkowicie zepsuć obustronne relacje.
Jakie są najważniejsze fakty? XX wiek zapoczątkował m.in. 2 nowe ideologie: faszyzm i komunizm, które ,,gwarantowały" ludziom pracę i dobrobyt. Na terenie Wołynia mieszkały ponad 2 miliony osób różnej narodowości (Ukraińcy 68%, Polacy 17%, Żydzi 8%, Niemcy 4% i inni). Małżeństwa były zawierane pomiędzy sąsiadami, bez względu na kraj pochodzenia czy religię. Wołyń był obszarem bardzo biednym, kiedy powstała OUN (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów). Ludzie uwierzyli słowom doktryny o szybkim wyzwoleniu, zniknięciu problemu głodu... Jednakże ideologia ukraińska oparta była na nienawiści do innych nacji, głównie: Polaków, Rosjan i Żydów. OUN głosiła hasła potężnego egoizmu i szowinizmu, nawoływała do usunięcia obcych jednostek z ziem ukraińskich. Najważniejszym mottem kraju zostało zdanie ,,Ukraina dla Ukraińców", cudzoziemcy bowiem mieli ich wyzyskiwać, więc zaczęto ich traktować jako wrogów. Szybko podjęto decyzję o depolonizacji Kresów; wschodnich sąsiadów opanowała żądza krwi, mordowali Polaków bez mrugnięcia okiem - nie mając żadnych wyrzutów sumienia. Naukowcy spisali ponad 365 sposobów zabijania naszych rodaków, którzy ginęli w okrutnych męczarniach. Według statystyk - zmarło ok. 60000 Polaków na Wołyniu, a licząc razem z pozostałymi terenami znajdującymi się dziś na Ukrainie - ok. 120000! Nie można jednak zapomnieć, że nie wszyscy nasi wschodni bracia byli źli. Ok. 80000 Ukraińców straciło życie, tylko dlatego, że sprzeciwili się oni mordowaniu niewinnych ludzi.
Obecna sytuacja nie pomaga w kształtowaniu pozytywnych więzi między narodami. Problemem jest brak wiedzy o niedalekiej historii. Kiedy byłam kilka lat temu na Ukrainie - poznałam ludzi sympatycznych i zgorzkniałych. Zawiedziona byłam szczególnie mieszkańcami Lwowa (pięknego miasta), którzy traktowali nas - Polaków dosyć wrogo. Nie chcieli przyjąć do wiadomości, że działania UPA doprowadziły do ludobójstwa. Dla wschodnich sąsiadów Stepan Bandera to ciągle dzielny heros, a jego pomnik stojący w centrum miasta był pilnowany przez żołnierza z karabinem, więc nawet nie miałam możliwości podejścia do najsłynniejszego Ukraińca... Niestety, również po stronie polskiej zauważam wiele błędów w nauczaniu. Będąc w szkole, nigdy nie słyszałam o rzezi na Wołyniu. Uczyliśmy się pilnie o różnych królach, dynastiach, wojnach, Holocauście, ale o tym co działo się na Wschodzie w latach 1943-1944 nawet nie wspomniano. W ubiegłym roku przeprowadzono badania wśród społeczności polskiej. Okazało się, że aż 47% ludności nie wie nic o masakrze na Wołyniu! Te dane są przerażające, smuci niezmiernie fakt, że tak niewielu Polaków pamięta o naszych cichych bohaterach, którzy bezgranicznie ufając ukraińskim sąsiadom - zginęli z ich rąk w bestialski sposób.
Książkę oczywiście polecam. Znajdziecie w niej zbór rozważań autora o jego przeszłości, piękne wiersze. Moja ocena to 8/10.
Lektura bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi II
Lektura podzielona została na 4 części: ,,Galop do Wielkiego Lasu", ,,Wołanie Wołynia", ,,Trzy wiersze" i ,,Posłowie". Pierwsza z nich to opowieść autobiograficzna. Autor przedstawia losy dziecka, żyjącego spokojnie na pięknej wsi - wśród malowniczych pól, lasów, rzek. Artur nie poznał swojego ojca, który nie chciał brać udziału w wojnie i uciekł Niemcom. Chłopiec żył z matką i bratem, znał smak biedy, bowiem wszyscy dorośli z sąsiedztwa ciężko pracowali od świtu do zmroku, niestety nikt nie miał szans najeść się do syta. Mieszkańcy czuli się jednak bezpieczni - z daleka od narodu hitlerowskiego. Nieoczekiwanie z pobliskich wiosek zaczęły przypływać wieści o złowrogich Ukraińcach. Słowiańscy bracia mordowali Polaków bez żadnego konkretnego powodu. Chcieli stworzyć państwo wolne od innych narodów, spodobało im się zabijanie sąsiadów, z którymi do niedawna jeszcze żyli w dobrych stosunkach. Ukraińcy rzadko pozbawiali naszych rodaków życia przy pomocy szybkich strzałów z karabinów. Najczęściej używali krwawych metod: rąbali żywych ludzi siekierami, używali pił mechanicznych, ucinali nożami uszy czy języki, palili domy z tubylcami w środku, topili własnych kolegów w studniach, a oddychających jeszcze - zakopywali głęboko w ziemi. Głowy zmarłych w okrutnych męczarniach Polaków nabijali na pale dla zabawy.
Życie małego Artura zostało również zagrożone, na szczęście matka zdołała wynieść syna z płonącego domu. Wieś stała się cmentarzem, Ukraińcy nie wahali się zamordować nawet dzieci i kobiet. Główny bohater często miewał okrutne sny. Widział zmarłą babkę i ciotkę, które także straciły życie z rąk wschodnich sąsiadów. Rodzina narratora musiała przeprowadzić się do miasta, gdzie egzystencja stała się jeszcze trudniejsza. Pewnego dnia nadeszło jednak upragnione wyzwolenie...
Kolejne rozdziały to refleksyjne wiersze, gdzie autor rozważa logikę smutnej historii. Nie rozumie jak to się stało, że dwa sąsiednie państwa, które od wieków się ze sobą przyjaźniły - zostały nagle wrogami. Pisarz zastanawia się nad przykrą doktryną Ukraińców, którzy wymyślili sobie nowe zasady funkcjonowania kraju. Warto wspomnieć, że w 1429 r. przyjechali do Wołynia władcy z całej Europy - dyskutując o rosnącej potędze Turcji, a Łuck stał się stolicą kultury, polityki, ekonomii. Aż trudno uwierzyć, że kilkaset lat później na tych obszarach doszło do ludobójstwa. Autor próbuje odszukać swoich przodków, porusza kwestię cierpienia braci oraz z bólem wspomina własne dzieciństwo, nie potrafi zapomnieć o przerażających obrazach, które widział i słyszał. Czesław Kuriata namawia do wzajemnego dialogu, rozmowy o przeszłości.
Książka nie jest gruba objętościowo, czyta się ją bardzo szybko, bowiem dominuje w niej duży druk i krótkie rozdziały. Autor był świadkiem krwawej rzezi na Wołyniu, która miała miejsce w latach 1943-1944. Pisarz wybacza Ukraińcom ich bestialskie czyny, aczkolwiek ciągle czeka na słowo ,,przepraszam". Nasze kontakty z narodem niemieckim były równie trudne i bolesne, jednakże zachodni sąsiedzi wielokrotnie żałowali za swoje winy, publicznie przyznawali się do okrutnych grzechów, przepraszali. Niestety, Ukraina do tej pory twierdzi, że masakra na Wołyniu nie powinna być traktowana poważnie, gdyż to polski rząd doprowadził do pogorszenia kontaktów pomiędzy krajami, a ,,ludobójstwo" jest za mocnym słowem w odniesieniu do sytuacji, jaka miała miejsce w poprzednim wieku. Przeprosili nas jedynie ukraińscy intelektualiści, bo rząd zawsze uciekał przed odpowiedzialnością. Były prezydent Ukrainy - Leonid Krawczuk wspomniał nawet w zeszłym roku, że warto zapomnieć o całym zdarzeniu, bo otworzenie puszki Pandory mogłoby całkowicie zepsuć obustronne relacje.
Jakie są najważniejsze fakty? XX wiek zapoczątkował m.in. 2 nowe ideologie: faszyzm i komunizm, które ,,gwarantowały" ludziom pracę i dobrobyt. Na terenie Wołynia mieszkały ponad 2 miliony osób różnej narodowości (Ukraińcy 68%, Polacy 17%, Żydzi 8%, Niemcy 4% i inni). Małżeństwa były zawierane pomiędzy sąsiadami, bez względu na kraj pochodzenia czy religię. Wołyń był obszarem bardzo biednym, kiedy powstała OUN (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów). Ludzie uwierzyli słowom doktryny o szybkim wyzwoleniu, zniknięciu problemu głodu... Jednakże ideologia ukraińska oparta była na nienawiści do innych nacji, głównie: Polaków, Rosjan i Żydów. OUN głosiła hasła potężnego egoizmu i szowinizmu, nawoływała do usunięcia obcych jednostek z ziem ukraińskich. Najważniejszym mottem kraju zostało zdanie ,,Ukraina dla Ukraińców", cudzoziemcy bowiem mieli ich wyzyskiwać, więc zaczęto ich traktować jako wrogów. Szybko podjęto decyzję o depolonizacji Kresów; wschodnich sąsiadów opanowała żądza krwi, mordowali Polaków bez mrugnięcia okiem - nie mając żadnych wyrzutów sumienia. Naukowcy spisali ponad 365 sposobów zabijania naszych rodaków, którzy ginęli w okrutnych męczarniach. Według statystyk - zmarło ok. 60000 Polaków na Wołyniu, a licząc razem z pozostałymi terenami znajdującymi się dziś na Ukrainie - ok. 120000! Nie można jednak zapomnieć, że nie wszyscy nasi wschodni bracia byli źli. Ok. 80000 Ukraińców straciło życie, tylko dlatego, że sprzeciwili się oni mordowaniu niewinnych ludzi.
Obecna sytuacja nie pomaga w kształtowaniu pozytywnych więzi między narodami. Problemem jest brak wiedzy o niedalekiej historii. Kiedy byłam kilka lat temu na Ukrainie - poznałam ludzi sympatycznych i zgorzkniałych. Zawiedziona byłam szczególnie mieszkańcami Lwowa (pięknego miasta), którzy traktowali nas - Polaków dosyć wrogo. Nie chcieli przyjąć do wiadomości, że działania UPA doprowadziły do ludobójstwa. Dla wschodnich sąsiadów Stepan Bandera to ciągle dzielny heros, a jego pomnik stojący w centrum miasta był pilnowany przez żołnierza z karabinem, więc nawet nie miałam możliwości podejścia do najsłynniejszego Ukraińca... Niestety, również po stronie polskiej zauważam wiele błędów w nauczaniu. Będąc w szkole, nigdy nie słyszałam o rzezi na Wołyniu. Uczyliśmy się pilnie o różnych królach, dynastiach, wojnach, Holocauście, ale o tym co działo się na Wschodzie w latach 1943-1944 nawet nie wspomniano. W ubiegłym roku przeprowadzono badania wśród społeczności polskiej. Okazało się, że aż 47% ludności nie wie nic o masakrze na Wołyniu! Te dane są przerażające, smuci niezmiernie fakt, że tak niewielu Polaków pamięta o naszych cichych bohaterach, którzy bezgranicznie ufając ukraińskim sąsiadom - zginęli z ich rąk w bestialski sposób.
Książkę oczywiście polecam. Znajdziecie w niej zbór rozważań autora o jego przeszłości, piękne wiersze. Moja ocena to 8/10.
Lektura bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi II
To ciezki temat w tej chwili,fajnie,ze o nim piszesz :) Ksiązka napewno stanie na mojej polce :)
OdpowiedzUsuńTo straszne, że tylu ludzi musiało zginąć, często męczeńską śmiercią. Książka może nie jest zbyt obszerna, ale za to jaka potrzebna!
OdpowiedzUsuńOj niestety nie w moim guście, nie lubię takich ksiażek, miałam parę podejść i niestety, ale są dla mnie zbyt ciężkie :( Nie potrafię ich czytać :(
OdpowiedzUsuńWołyń. Mój tata stamtąd pochodzi...
OdpowiedzUsuńTo raczej nie typ książki należący do moich ulubionych.Może jak kiedyś ją spotkam to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńksiążka na pewno stanie na niejednej półce:)
OdpowiedzUsuńTemat Wołynia jak najbardziej mnie interesuje.
OdpowiedzUsuńja jestem zbyt wrażliwa na takie historie, od razu ciarki mnie przeszły.
OdpowiedzUsuńzdecydowanie godna przeczytania.
OdpowiedzUsuńKsiążki z autografem mają również dla mnie szczególne znaczenie. Ciekawa pozycja, więc może kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy o tej książce, ale postaram się mieć ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńNiestety nie lubię tego typu książek ;)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki. Będę o niej pamiętać.
OdpowiedzUsuńTen temat jest przerażający i smutny. Książka jak dla mnie obowiązkowa.
OdpowiedzUsuńDla mnie również. Poszukam jej w bibliotece.
UsuńNie wiedzieć czemu ksiazka przeraża mnie swoją treścią, ale chciałabym sie z nią kiedys zmierzyć.
OdpowiedzUsuńChyba Cie nie obserwuje. Zaraz sie to zmieni!
Książka zdecydowanie w moim klimacie! :)
OdpowiedzUsuńnie czytałam :)
OdpowiedzUsuńOkładka taka niepozorna, a wewnątrz tak ważne rzeczy... Mam nadzieję, że będę miała okazję przeczytać.
OdpowiedzUsuńMasz rację, mało wiemy o historii Polski. I w gimnazjum i w liceum miałam taką samą sytuację- skupialiśmy się na starożytności, a w 3 klasie zabrakło czasu na bardziej współczesne wydarzenia.
OdpowiedzUsuńJa akurat nie czytam tego typu książek.. ;)
OdpowiedzUsuńTaka tematyka zawsze mnie interesowała, więc z pewnością przeczytam.
OdpowiedzUsuń