czwartek, 31 lipca 2014

Blondynka na Bali

Siemka!
Zapraszam na recenzję kolejnej książki podróżniczej.




    Tytuł: ,,Blondynka na Bali"
    Autor: Beata Pawlikowska
    Okładka: twarda
    Ilość stron: 328
    Rok wydania: 2012










      W ubiegłym roku na facebooku podróżniczki wygrałam ,,Blondynkę na Jawie". Książka średnio przypadła mi do gustu, jednak ciągle chciałam przeczytać pierwszą część z wyprawy Pawlikowskiej do Indonezji. Szczególnie nabrałam ochoty na zapoznanie się z propozycją dziennikarki - zaraz po przyjeździe mojej koleżanki z Bali, gdzie kumpela spędzała swoje wakacje.
         Niestety, lekturą jestem rozczarowana. Oczywiście, wydanie książki jest piękne, czytelnik ma szansę zobaczyć wiele ciekawych zdjęć zrobionych przez autorkę w Indonezji. Z zaskoczeniem zauważyłam jednak mnóstwo pomieszanych motywów. Pawlikowska opisuje pobyt na Bali do połowy lektury, po czym ucieka z wyspy, która nie odpowiada jej standardom i w dalszej części swojego dzieła przedstawia Jawę. Co ciekawe, w drugim tomie przygód o Indonezji, autorka prezentuje po raz kolejny Bali, pomimo, że tytuł książki to ,,Blondynka na Jawie". Szczerze przyznam, że nie rozumiem tego zabiegu... Czy nie lepiej było umieścić wszystkie opowieści w jednym egzemplarzu bądź opisać je zgodnie z nagłówkami? 
      Pawlikowska ciągle narzeka na tubylców mieszkających w Bali, wszyscy ją oszukują. Pisarka nie rozumie jak Balijczycy mogą trzymać zwierzęta w klatkach. Podróżniczkę przeraża ilość turystów w większych miastach, więc szybko się z nich ewakuuje. Autorce nie podoba się atmosfera panująca na Bali, większą część lektury poświęca jedzeniu, toaletom i swoim mądrościom, których według mnie jest tutaj stanowczo za wiele. Jeśli chodzi o ciekawostki balijskie, Pawlikowska skupia się głównie na losie biednych zwierzątek, które żyją w niewoli (np. psy na łańcuchach) czy lokalnych sklepach, gdzie wszystkie produkty mają zawyżone ceny. W zasadzie zainteresował mnie jedynie wątek z Ketutem Liyerem - opisanym w książce, a następnie przedstawionym w filmie ,,Jedz, módl się i kochaj".
       Druga część lektury była ciekawsza, ale prezentowała historie z innej wyspy - Jawy, więc nie wiem dlaczego zostały umieszczone w ,,Blondynce na Bali". Moja koleżanka, która niedawno spędziła na tej wyspie urlop, zaprosiła mnie na pokaz zdjęć i fajne opowieści. Asia była bardzo zadowolona z wypoczynku, absolutnie nie narzekała, a o większości tubylców miała pozytywne zdanie (chociaż jak w każdym zakątku świata, napotkała nieprzyjazne jednostki). Tym razem książka Pawlikowskiej mnie nie zaczarowała, moja ocena to 5.5/10.

Lektura bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi II oraz Odkrywamy białe plamy.

28 komentarzy:

  1. Przyznam, że też nie rozumiem takiego zabiegu. Może autorka chce w ten sposób zmusic czytelnika do zdobycia obu książek? Szkoda, że się lekko zawiodłaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie każda z jej książek jest dobra - niestety.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam właśnie jedna z jej książek nirpodróżniczych i niestety mnie nudzi.. Nie wnosi nic nowego, czego bym nie wiedziała

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja kuzynka była na Bali w podróży poślubnej i była zachwycona. Ale pewnie ile ludzi, tyle opinii -widać Pawlikowskiej ta część świata nie przypasowała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam ani jednej jej książki i jakoś mnie do nich nie ciągnie. Za ta Ketuta kojarzę wlaśnie z "Jedź, módl się, kochaj" :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja mimo wszystko polecę mojej siostrze, bo jest ona wierną fanką Pawlikowskiej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za recenzję. Nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, że jestes rozczarowana tą książką ..:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, że tym razem Cię rozczarowała. Czasami tak bywa.

    OdpowiedzUsuń
  10. mnie ciekawią wszystkie książki tej autorki, wiadomo,że jedna jest lepsza a druga gorsza.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam żadnej jej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. No to mnie zdziwiłaś, że autorka narzeka na tubylców i w ogóle, na odwiedzaną przez siebie wyspę. Pawlikowska zawsze kojarzyła mi się z uśmiechem i bardzo pozytywnym podejściem do życia.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam jedna z książek pani Pawlikowskiej i również nie byłam nią zachwycona.:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie miałam styczności z żadną książką podróżniczą Pani Beaty do tej pory.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie lubię B.P - jakoś nie mogę się przekonać do niej.

    OdpowiedzUsuń
  16. Widac wiec, ze napisana przez blondynke ;) Bez urazy. Sama jestem blond :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedyś przeczytałam jedną książkę Pawlikowskiej i w mojej ocenie była średnia - ani dobra, ani zła. Ot, po prostu książka do przeczytania i zapomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj, nie, jakoś nie przepadam za tą panią.

    OdpowiedzUsuń
  19. A mnie się ona zawsze kojarzy z jej ex mężem Wojciechem Cejrowskim. I tak słuchając czasem jego opowiadań, a teraz po przeczytaniu Twojej recenzji przychodzi mi do głowi, że są jednak do siebie podobni. Przekonani o własnej mądrości, często złośliwi i tacy jacyś w ogólnym zarysie niezbyt fajni. Choć pozornie wydaje się wszystko ok.

    OdpowiedzUsuń
  20. Te mądrości autorki odrzucają mnie od jej książek. Co prawda nadal po nie sięgam, bo trochę ciekawostek w nich znajduję, no i dla samych zdjęć warto, ale zwykle połowę tekstu bym z jej książek wycięła.

    OdpowiedzUsuń
  21. nie czytałam

    ps. a u mnie? CAUSALOWO I MODNIE :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Na Bali to ja bym chciała pojechać i sama się przekonać, jak tam jest. Oj... coś podejrzewam, że ja bym nie narzekała :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Szkoda, że Pawlikowska idzie w ilość, a nie jakość - takie niestety odnoszę wrażenie bez czytania jej książek...

    OdpowiedzUsuń