Dzisiaj przedstawię Wam recenzję książkowo - filmową :) Papierowy egzemplarz ,,Reguły milczenia" wygrałam na stopklatce.pl, w wolnym czasie z zaciekawieniem sięgnęłam po lekturę.
Tytuł: ,,Reguła milczenia"
Autor: Neil Gordon
Okładka: miękka
Rok wydania: 2003
Ilość stron: 495
Fabuła:
Jim Grant jest wzorowym prawnikiem. Niestety jego życie komplikuje się. Dawna koleżanka Granta - Sharon Solarz zostaje aresztowana. Młody dziennikarz - Ben Schulberg odkrywa prawdziwą tożsamość Jim'ego. Okazuje się, że bohater kilkadziesiąt lat wcześniej należał to tajnej organizacji antywojennej - The Weather Underground, która protestowała przeciwko wysyłaniu żołnierzy do Wietnamu. Zbuntowani studenci starali się zwrócić uwagę na łamanie praw demokratycznych np. podkładając bomby pod gmachy rządowe (z wcześniejszym powiadomieniem ludzi o natychmiastowej ewakuacji). Ceniony prawnik jest poszukiwany przez FBI (listem gończym) od ponad 20 lat. Jim, a raczej Jason nie ma jednak zamiaru szybko oddać się w ręce policji. Musi udowodnić swoją niewinność, aby odzyskać prawa do opieki nad swoją 7-letnią córką, której matka jest narkomanką. Te wszystkie informacje ujęte zostały w formie e-maili do Isabell. Młoda kobieta ma do wykonania pewne zadanie. Czy 17-letnia studentka będzie w stanie pomóc pewnej osobie - uwikłanej we współudział w zabójstwie funkcjonariusza prawa? Jakie tajemnice skrywa Jason? W kim zakocha się Ben? Tego wszystkiego możecie dowiedzieć się z ,,Reguły milczenia".
Uczciwie przyznaję, że męczyłam się z tym thrillerem politycznym ponad tydzień. Denerwowały mnie szczegółowe opisy wszystkich wydarzeń, nie wnoszące nic do akcji. W zasadzie fabuła zaciekawiła mnie dopiero podczas ostatnich 100 stron książki.
Fajnym pomysłem było przedstawienie rozdziałów pod postacią e-maili. Wątpię jednak, aby kilkunasto bądź kilkudziesięcio stronicowe wiadomości prezentowały się wiarygodnie. Oczywiście adresaci prawidłowo opisywali swoje wersje wydarzeń, jednakże nie mam pojęcia, po co doprawiali e-maile znakomitymi szczegółami o swoim seksie czy ilości wypalonych papierosów. Wydaje się wówczas, że forma e-maili całkiem traciła sens, jeśli odbiorcą była 17-letnia Isabel.
Długo przyzwyczajałam się do chaosu panującego w książce, ciągłych retrospekcji z perspektywy wielu osób. Polubiłam jednak postaci głównych bohaterów: Jasona Sinai, Mimi Lurie, Bena Schulberga. Końcowe rozdziały mnie naprawdę zainteresowały. Nie mogę jednak napisać, że lektura trzymała mnie w napięciu, bo większa część książki mnie realistycznie nudziła.
Karygodnym błędem był jednak opis okładki z tyłu thrillera. Widocznie wydawca nie zajrzał nawet w głąb książki, bo na obwolucie widnieje streszczenie lektury z użyciem nazwiska Ben Shepard. Niestety, taka osoba w książce się nie pojawiła. Owszem bohaterem był Ben, ale... Schulberg. Shepard to postać występująca w filmie, a nie w lekturze. Szkoda, że papierowe wydanie zawiera taką pomyłkę. Rozumiem, że okładka z biegnącym Redfordem ma przyciągać czytelników, jednak ekranizacja reżysera nie jest podobna do dzieła Gordona, więc błąd z nazwiskiem nie powinien się zdarzyć.
Karygodnym błędem był jednak opis okładki z tyłu thrillera. Widocznie wydawca nie zajrzał nawet w głąb książki, bo na obwolucie widnieje streszczenie lektury z użyciem nazwiska Ben Shepard. Niestety, taka osoba w książce się nie pojawiła. Owszem bohaterem był Ben, ale... Schulberg. Shepard to postać występująca w filmie, a nie w lekturze. Szkoda, że papierowe wydanie zawiera taką pomyłkę. Rozumiem, że okładka z biegnącym Redfordem ma przyciągać czytelników, jednak ekranizacja reżysera nie jest podobna do dzieła Gordona, więc błąd z nazwiskiem nie powinien się zdarzyć.
Dużym plusem ,,Reguły milczenia" było jednak tło akcji z lat 70. Z przyjemnością powróciłam do czasów, gdzie rządzili hipisi, spodnie dzwony czy marihuana. Dowiedziałam się wielu ważnych szczegółów dotyczących organizacji The Weather Underground. Poznałam system nastrojów antywojennych panujących w USA, gdy wydano decyzje o wtargnięciu na teren Wietnamu, a później Kambodży i Laosu. Moja ocena książki to 5.5/10.
O filmie czytałam właściwie same kiepskie opinie, więc w ogóle mnie nie ciekawi. Co do książki, to na początku też było mi się ciężko wciągnąć i połapać we wszystkim, ale im dalej - tym lepiej.
OdpowiedzUsuńWidzę, że zbyt wielkich rewelacji nie ma, a szkoda, bo liczyłam na coś zdecydowanie bardziej spektakularnego.
OdpowiedzUsuńZ książki i filmu rezygnuję :/
OdpowiedzUsuńDo filmu nie jestem przekonana, ale książkę chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJak miło poczytać o czymś innym ;) Rewelacji nie ma, ale to porównanie bardzo mi się podoba i myślę, że mój Luby z przyjemnością obejrzałby ten film. Ja niekoniecznie ;)
OdpowiedzUsuńszkoda, że film okazał się trochę tandetny, spodziewałam się czegoś więcej :)
OdpowiedzUsuńNie znam ani filmu, ani książki. Książka na pewno nie jest dla mnie. Film... Chyba też nie :).
OdpowiedzUsuńFilm miałam z lubym obejrzeć, ale po chwili wyłączyliśmy.
OdpowiedzUsuńFabularnie książka już mnie za bardzo nie interesuje, więc nie będę się męczyć z jej lekturą.
OdpowiedzUsuńNo cóż...współczuję marnego czytelniczo i filmowo tygodnia. Ja podziękuję :)
OdpowiedzUsuńjeszcze nie czytałam
OdpowiedzUsuńNiee, nie lubię książek politycznych, a jeśli akcja w takim gatunku jeszcze dodatkowo się wlecze, nie dając porcji napięcia, której się od niej oczekuje, to zdecydowanie pasuję.
OdpowiedzUsuńTo już wiem, ze na ten tytuł szkoda czasu.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie ani ten film, ani książka nie są dla mnie.
OdpowiedzUsuńnie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja nie przepadam jak w książce jest chaos. Nie mogę się wtedy połapać w fabule
OdpowiedzUsuńna szczęście wiem czego nie czytać ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie i książce i filmowi mówię nie. Nie ma nic gorszego niż książka nie do przejścia i film zanudzający na śmierć.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wypada tak marnie, bo film miałam zapisany na liście do obejrzenia :/
OdpowiedzUsuńnie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie skuszę się ani na przeczytanie ani na obejrzenie ;)
OdpowiedzUsuńLubię książki które czyta się jednym tchem, więc znajdę inną :)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, ale film obejrzałam ze względu na Roberta Redforda i również mnie nie zachwycił, a szkoda...
OdpowiedzUsuńJa wole romansidła , dokładnie tak jak Sylwia M powiedziała ,, które czyta się jednym tchem"
OdpowiedzUsuńDobra recenzja;*
O to chyba nie mój gust :P
OdpowiedzUsuń