Dawno nie było u mnie książki Wojciechowskiej :) Oto moja dzisiejsza propozycja :)
Tytuł: ,,Kenia" (miniseria ,,Kobieta na krańcu świata")
Autor: Martyna Wojciechowska
Okładka: miękka
Ilość stron: 128
Rok wydania: 2012
Lektura jest niewielkich rozmiarów, można ją bez problemu włożyć do torebki. Książka charakteryzuje się również wspaniałymi zdjęciami. ,,Kenię" przeczytałam bardzo szybko, ze wzruszeniem przewracałam kolejne stronice bardzo wartościowego dzieła dziennikarki.
Na początku lektury poznajemy pokrótce historię afrykańskiego państwa. Kenia znana jest z plemiennego języka Suahili. Warto zaznaczyć, że kraj ten jest niezwykle bogaty kulturowo - dzięki wpływom arabskim i europejskim. Stolica Kenii to Nairobi, a chcąc wybrać się w podróż do kolebki naszego gatunku, należy zaszczepić się przeciwko wielu chorobom.
Autorka przekazuje czytelnikowi kilka ciekawostek. Będąc w Kenii na prowincjach - kobiety powinny zrezygnować z noszenia spodni, bowiem taki ubiór jest symbolem prostytutek. W żadnym wypadku nie wolno spożywać nieprzegotowanej wody. Tubylcy są świetnymi biegaczami - uczą się tego sportu od wczesnego wieku - blisko 60 % dzieci jogginguje codziennie do szkoły. Najgroźniejszym kenijskim zwierzęciem wcale nie jest lew, lecz hipopotam - uciekać należy przed nim slalomem. Afrykańskie państwo jest wspaniałym miejscem dla reżyserów z całego świata. Najsłynniejsze filmy, w których tło stanowi Kenia to: ,,Pożegnanie z Afryką" czy ,,Tomb Raider".
Będąc w omawianym kraju, koniecznie trzeba zobaczyć: stare miasto Mombasa, wioskę Masajów czy piękne Parki Narodowe. Safari są głównym celem wielu wycieczek. Kenia jest naprawdę cudownym terytorium - zwłaszcza w okresie Wielkich Migracji, kiedy to ok. 2 mln antylop gnu i 0.5 mln zebr maszeruje z sąsiedniej Tanzanii, poszukując nowego domu.
Sytuacja kobiet w Kenii nie przedstawia się kolorowo. Są bardzo często gwałcone, nawet przez własnych mężów, którzy mogą mieć 6 żon. Najsłynniejszy poligamista był związany z setką kobiet i spłodził 160 dzieci.
Bohaterką książki jest 75 letnia Dalphe Sheldrick. Staruszka jest znaną na świecie założycielką schroniska dla samotnych bądź chorych, małych słoników. Każdego dnia mnóstwo dorosłych słoni ginie zamordowanych przez kłusowników. Okrutni mordercy nie zawahają się zabić niewinnych zwierząt, aby tylko dostać upragnioną kość słoniową. Niestety, wiele państw - zwłaszcza Japonia lub Chiny płacą ogromne sumy pieniędzy, żeby otrzymać cenny kruszec. Liczba populacji słoni jeszcze niedawno wynosiła: 1,3 mln, teraz pozostało już jedyne 300 tys. Wiele matek zostaje zastrzelonych bądź zasztyletowanych, podczas gdy malutkie słoniki stają się sierotami. Na wolności nie mają żadnych szans na przeżycie, ponieważ ich obecność przy rodzicielce trwa zawsze do 17 roku życia. 4 letnie słoniki ssą jeszcze pokarm mamy. Pozbawione najważniejszego członka rodziny - szybko umierają.
W rezerwatach prowadzonych przez Dalphe Sheldric, słonie po kilkunastu latach opieki, mają szansę na powrót na łono natury. Zwierzęta są codziennie wyprowadzane na spacer przez swoich opiekunów, karmione specjalnym mlekiem z witaminami, otulane ciepłymi kocami. Najważniejszą częścią ciała słonia jest trąba, pomaga ona m.in. w powalaniu drzew, obrony przed wrogiem, sięganiu po jedzenie, oblewaniu się zimną wodą będącą prysznicem w upalne dni, pływaniu. Co więcej, trąbą mama daje dziecku klapsa w tyłek, a zakochana w sobie para szturcha się tą częścią ciała - okazując swoje zaloty. Zwierzątka są świetnymi przyjaciółmi, po powąchaniu danej osoby, będą znać już jej zapach do końca życia. Mają również świetną pamięć obrazkową - jeśli ktoś skrzywdził danego słonia, lub członka jego rodziny - ssak będzie wrogo nastawiony do oprawcy. Bohaterka książki miała pod swoją opieką ok. 120 słoni - udało jej się uratować połowę z nich. Te które przeżyły, często wracają do rezerwatu po wypuszczeniu na wolność (jeśli dzieje im się jakaś krzywda, zachorują bądź chcą pochwalić się swoim opiekunom własnym potomstwem).
Podczas lektury moje serce kołatało bardzo szybko. Szkoda, że ludzie są potworami i potrafią zabijać dla pieniędzy; niestety cierpią na tym tylko niewinne zwierzęta, dlatego, że bogata elita chce pochwalić się figurką z prawdziwej kości słoniowej. Paradoksem jest to, że często zabawka stojąca na stole egoisty, mającego krew na rękach i duszy - przedstawia postać słonia z podniesioną trąbą... Polecam ,,Kenię" Martyny Wojciechowskiej. Moja ocena to 9/10.
Książka bierze udział w wyzwaniach POLACY NIE GĘSI II oraz Odkrywamy białe plamy.
Moja siostra uwielbia Wojciechowską i ma prawie wszystkie jej książki. Nie wiem, czy powyższą też już zdobyła, ale zapytam się i jak coś to polecę.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio czytałam pierwszą w moim życiu książkę tej podróżniczki o Jessice i bardzo mi się podobała. Mam także ochotę na inne jej pozycje.
OdpowiedzUsuńNie czytałam nigdy żadnej książki Wojciechowskiej, a szkoda :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z tej serii Argentynę i muszę przyznać, że książeczki nawet interesujące, jednak nie na tyle, abym sięgnęła po jeszcze jakiś tom.
OdpowiedzUsuńja bardzo lubię oglądać jej program, ogromnie ją podziwiam
OdpowiedzUsuńProgram uwielbiam, ale nie wiem czy na książkę bym się skusiła.
OdpowiedzUsuńChętnie ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCiekawa książka :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam żadnej książki Wojciechowskiej. :)
OdpowiedzUsuńbiedne słonie:( zawsze lubiłam programy Wojciechowskiej, chętnie książkę jej ksiązki też bym przeczytała:) ps. zapraszam do mnie na również na recenzje książki :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie bym przeczytała:) brzmi bardzo ciekawie:) widzę po komentarzach, że nie tylko ja jestem fanką Kobiety na krańcu świata:) a ogólnie podróż do Kenii jest moim małym marzeniem:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać książki podróżnicze, muszę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńŚwiadomość, że ludzie zabijają zwierzęta jest strasznie smutna :( Pamiętam, że mnie najbardziej wzruszyło i rozbolało serce, kiedy zobaczyłam zmasakrowane orki...
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam żadnej jej książki :).
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę na literacką podróż do Kenii. W towarzystwie Martyny Wojciechowskiej to będzie czysta przyjemność. ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka książek Wojciechowskiej, ale tej akurat nie miałam okazji. Bardzo interesuje mnie kultura afrykańska, jest niezwykle bogata. Ciekawostka o noszeniu spodni przez kobiety mnie mocno zdziwiła :) Chętnie przeczytam książkę.
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawa książka :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie i do obserwowania :)
Bardzo lubię programy Wojciechowskiej - podziwiam tę kobietę :). Książek jej jeszcze nie czytałam, ale może zacznę właśnie od Kenii :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam Cię do mnie na konkurs :)
U mnie też dawno nie było książek tej autorki, a przecież mam na półce trzecią część "Kobiety na krańcu świata".
OdpowiedzUsuńna całym świecie dzieją się tragedie, czasami duże lub małe, czasami dosłownie obok nas. . .
OdpowiedzUsuńzazwyczaj nie czytam książek przyrodniczych,ale może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńChętnie bym ją przeczytała:)
OdpowiedzUsuńgeneralnie nienawidze książek, ale wiem, że Wojciechowska na pewno włozyła w nią całą swoją pasje :)
OdpowiedzUsuńJak już kiedyś pisałam-bardzo lubię książki Martyny-tą też czytałam i uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zachęciłaś. Fajna publikacja.
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńMartynę znam z programu Kobieta na krańcu świata. Jej książek nie miałam jeszcze okazji poznać, ale widzę, że muszę szybko nadrobić zaległości, bo wart. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńmarzy mi się podróż do Kenii... kto wie, może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuń