Dzisiejszego dnia witam Was recenzją książki znanej podróżniczki.
Tytuł: ,,Blondynka na Czarnym Lądzie"
Autor: Beata Pawlikowska
Okładka: twarda
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 300
Pawlikowska zabiera czytelników we wspólną podróż po Afryce. Tym razem, dziennikarka jeździ terenowym samochodem, zwiedzając ziemię tanzańską. Wraz z autorką w wyprawie uczestniczą tubylcy - wspaniały kucharz Florian i kierowca David oraz para Szkotów i rodak Michał. Wszyscy turyści podziwiają piękną sawannę, korzystając z uroków safari - mają okazję zobaczyć z bliskiej odległości mnóstwo drapieżnych i niebezpiecznych zwierząt. Pawlikowska przedstawia wady i zalety podróży w mało komfortowych warunkach - bez wody, toalety, środków czystości. Czasem może się jednak okazać, że zwiedzanie świata w tak mało higieniczny sposób może przynieść więcej radości i spokoju ducha niż spanie w najbardziej ekskluzywnych hotelach. Autorka instruuje w jaki - prosty sposób można docenić własne życie, zdobyć odwagę - poprzez walkę z własnymi słabościami i przeciwnościami losu. Felietonistka zwraca uwagę na ludzi, którzy marnotrawią swoje pieniądze na markowe ubrania. Krytykuje osoby zakładające okulary z widocznym logo firmy. Czy obywatele chwalący się drogimi metkami są lepsi od ich skromniejszych znajomych? Nie, chcą być postrzegani jako znawcy mody, a stają się ich ofiarami, bo tracą swoje oszczędności, które mogliby wykorzystać w inny - ciekawszy sposób.
Pawlikowska opisuje swoje afrykańskie przygody. Z zainteresowaniem przeczytałam o kontaktach dziennikarki z tanzańskimi plemionami, poznałam kilka ciekawostek historycznych i geograficznych. Przyznam, że lektura przypadła mi do gustu. Książka jest formatu kieszonkowego i czas z nią spędzony upłynął mi bardzo szybko. Podobało mi się, że pisarka nie wstawiła wielu swoich filozoficznych przemyśleń, które znalazłam w kilku innych dziełach podróżniczych jej autorstwa. Lektura składa się z krótkich rozdziałów i charakterystycznych dla Pawlikowskiej rysunków. Minusem książki jest brak zdjęć (być może znajdują się one w większym wydaniu).
Jeśli chcecie wiedzieć, jakie szczęśliwe istoty wydają odgłosy przypominające zbliżającą się betoniarkę... Które afrykańskie zwierzę jest najbardziej niebezpieczne (nie, to nie lew!)... Jakie zwyczaje panują w wioskach tubylców... Co to jest język kliknięć, nie możecie przeoczyć ,,Blondynki na Czarnym Lądzie" :) Moja ocena lektury to 8/10.
Książka bierze udział w wyzwaniach POLACY NIE GĘSI II oraz Odkrywamy białe plamy.
Lubie Pawlikowska ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie własnie takie książki ; ) Nie miałam jeszcze jej , ale chętna jestem ją zakupić ; ) Obserwuję i zapraszam do siebie : http://spelniaj-swoje-marzenia.blogspot.com/ Pozdrawiam ; *
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki Pawlikowskiej i chętnie poczytam w wolnym czasie :)
OdpowiedzUsuńMoja siostra jej wielką miłośniczką tej Pani, więc jej polecę ową książkę.
OdpowiedzUsuńZ takich książek można się dowiedzieć naprawdę dużo fajnych rzeczy :D
OdpowiedzUsuńmam spore zaległości w czytaniu książek Pani Beaty
OdpowiedzUsuńAch, Beata! Jej książki podróżnicze są super!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Pawlikowską :)
OdpowiedzUsuńPo ostatnim spotkaniu z książką pani Beaty na razie muszę odpocząć od jej twórczości. Pani Beata imponuje mi swoja odwagą, spostrzegawczością, ale język i styl jej książek niestety mnie denerwuje.
OdpowiedzUsuńPo opisie widzę, że jest godna uwagi ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki traktujące o plemionach. Z chęcią bym się dowiedziała, jakie przygody spotkały Pawlikowską :)
OdpowiedzUsuńOooo...to może być coś dobrego dla mnie! :]
OdpowiedzUsuńPawlikowskiej czytałam tylko rozmówki, ale podróżniczą też bym mogła.
OdpowiedzUsuńnie przepadam za literaturą podróżniczą ;)
OdpowiedzUsuń"Odgłosy przypominające zbliżającą się betoniarkę" - pani Pawlikowska ma specyficzny styl. :D
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńlew nie jest najgroźniejszy? zaciekawiłaś mnie:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam podróżnicze opowieści Pawlikowskiej.
OdpowiedzUsuńChoć nie lubię książek podróżniczych to tą chętnie przeczytam
OdpowiedzUsuńZ jej książek, jak dla mnie, ta akurat była na średnim poziomie. Dużo bardziej mi się ta o Kubie podobała.
OdpowiedzUsuńJakoś do tej pory nie było mi po drodze z Pawlikowską, ale mam jej książkę w formie e-booka, więc za jakiś czas wreszcie się to zmieni. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę pozycję, ale nie przypadła mi do gustu. Kiedy czytałam miałam wrażenie, że Pawlikowska spisała te relacje dla dzieci, a nie dla dorosłych....i dzieci:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Raczej nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie. :)
OdpowiedzUsuńOstatnio na czytanie czasu brak, lecz marzy mi się tak na spokojnie usiąść i zagłębić się w lekturze :)
OdpowiedzUsuńWitaj! Czytałam parę ksiązek B. Pawlikowskiej i mi się podobały. Szybko i łatwo idzie :)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie miałam okazji bliższego spotkania z autorką, ale bardzo żałuję i mam nadzieję szybko to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tych odgłosów przypominających betoniarkę, więc bardzo chętnie książkę przeczytam:)
OdpowiedzUsuńJa raczej takich podróżniczych nie czytam, to mojego M klimat ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki, bo poznawanie innych kultur i obyczajów może być bardzo pasjonujące :) Z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńOsobiście bardzo lubię Pawlikowską
OdpowiedzUsuń