Siemanko!
Tuż przed Międzynarodowymi Targami Turystycznymi we Wrocławiu, było na fanpage MTT wiele ciekawych konkursów. Wygrałam dwa z nich. Pierwszą otrzymaną nagrodą były kosmetyki Oriflame w oryginalnej torebeczce, a drugą - książka podróżnicza ,,Naga Asu".
Tuż przed Międzynarodowymi Targami Turystycznymi we Wrocławiu, było na fanpage MTT wiele ciekawych konkursów. Wygrałam dwa z nich. Pierwszą otrzymaną nagrodą były kosmetyki Oriflame w oryginalnej torebeczce, a drugą - książka podróżnicza ,,Naga Asu".
Tytuł: ,,Naga Asu"
Autor: Konrad Wilk
Okładka: Miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 216
Rok wydania: 2011
Fabuła:
Autor wspomina swoje wędrówki, siedząc
w świątyni u zaprzyjaźnionego mnicha w Kambodży (w biednej wsi).
Dla Wilka najważniejszą kwestią w podróży - jest spotykanie tubylców, dzięki którym potrafi zrozumieć różnice kulturowe w poszczególnych krajach. Będąc w hotelu, czy znajdując się wśród zorganizowanej
grupy turystycznej, pisarz nie doświadczyłby nigdy tylu przygód, nie
znalazłby swojego ego. Autor dokładnie opisuje: Kambodżę, Indie,
Nepal, Bangladesz i Birmę, a o Kenii Etiopii i Tajlandii przedstawia
krótkie wzmianki.
Książki nie czyta się jednym tchem
(nie została napisana prostym, zrozumiałym językiem jak np. u Beaty
Pawlikowskiej). ,,Nagą Asu” trzeba dawkować! Nie jest to opowieść
z którą szybko minie czas podczas leniwych wieczorów. Kartkując
lekturę, trzeba wytężyć wszystkie komórki mózgowe - pobudzić
je do rozważań, analizy. Dzieło Wilka nie należy do grupy typowych
książek turystycznych. ,,Naga Asu” oprócz opisów państw,
posiada również myśli metafizyczne pisarza – autor szuka prawdy
o sobie samym i ją znajduje. Podróż w głąb siebie zostaje
zakończona powodzeniem.
Historie Wilka byłyby świetnym scenariuszem do
powstania filmu kryminalnego. Ciężko uwierzyć, że pisarz biorący
udział w wielu, niebezpiecznych wydarzeniach - nadal żyje i to
głównie szczęście i jasność umysłu pomogły mu przetrwać.
Przez pierwsze 20 stron lektury, przebrnęłam z
trudem. ,,Naga Asu” składa się z fragmentów pisanych czcionką
standardową (opowieści podróżniczych) i kursywą (przemyśleń
autora). Długo nie mogłam przyzwyczaić się do oryginalnego stylu
literackiego Wilka, ponieważ momentami był to język bardzo
rozbudowany, wręcz poetycki.
Powtarzające się motto w książce, zawierało
słowa kambodżańskiego mnicha: ,,Dowiesz się w swoim czasie, a
to jeszcze nie ten czas". Celem
pisarza było odnalezienie prawdy życiowej, chciał ją uzyskać
poprzez wspominanie podróży i medytacje. We wnętrzu autora
dominował chaos, którego Wilk chciał się pozbyć.
Z każdą kolejną stroną lektury, byłam nią
coraz bardziej oczarowana. Kończąc książkę, doszłam do wniosku,
że przez całe życie nie otrzymałam tylu ciekawych informacji o
Azjatach - ich kulturach, religiach, tradycjach. Szkoła czy media
nie dostarczyły mi takiej wiedzy, a szkoda. ,,Naga Asu” skłoniła
mnie do wielu refleksji..
Odwiedzone przez Wilka państwa, łączy jedna wspólna cecha
– bieda. Ludzie, którzy mieszkają na Dalekim Wschodzie, żyją w skrajnej
nędzy. Pomimo tego, że tubylcy mają piękne terytoria, wspaniałe
turystyczne atrakcje (często oznaczone patronatem Unesco) -
większość z nich bytuje za mniej niż 1 dolara dziennie. Cieszę
się, że urodziłam się w Polsce. Wiem, że nie mam prawa narzekać,
bo życie w Azji to walka o przetrwanie, nieśmiała prośba o kolejny dzień egzystencji. Jednak pomimo wielu nieszczęść, społeczeństwa tam mieszkające - są szczęśliwe. Cieszą się każdą dobą, członkowie różnych rodzin - bardzo
serdecznie goszczą autora i traktują go jak brata.
Pisarz wielokrotnie spojrzał śmierci w oczy
(często na własne życzenie). Wilk nie sprawdzał dokładnie
terminu ważności wizy, głodował, był ,,na muszce” rebeliantów,
widział tuż przed sobą węże, lwy, nosorożce... Dzięki jego
opowieściom zapamiętałam, że wyruszając w nieznane – należy
mieć zawsze przy sobie wszystkie pieniądze (głęboko schowane)
oraz szczegółowo obejrzaną wizę. Trzeba o tym pamiętać podczas
organizowaniu wycieczek w przyszłości :)
Historie Wilka bardzo mnie poruszyły. Najbardziej
zaszokowała mnie kultura hinduska. Sporo wiedziałam o Indiach,
jednak ciągle za mało... Ten bollywoodzki kraj - zamieszkały przez 1,5 miliarda
ludzi, to państwo pełne nierówności społecznych.
Przeraziła mnie religia, która dzieli tubylców na 5 kast. Hindusi
wychodzą z... poszczególnych członków Najwyższego. Ostatnia, 5 –
najgorsza sfera wyłania się z odchodów najważniejszego bóstwa. O
osobach będących w tej kaście mówi się ,,niedotykalni” - nie
mają oni żadnych praw, są traktowani jak gówno (z którego
podobno się wywodzą). Nie mogą przejść do wyższej strefy.
Hinduskie kobiety są w swoim kraju – nikim.
Najpierw należą do ojca, potem do męża, a następnie do synów.
Tuż po pierwszej miesiączce (zazwyczaj przed 14 rokiem życia)
zostają wydane za mąż, a małżeństwa aranżują rodzice.
Często dziewczynki nie znają swoich ślubnych, bo są od nich o
wiele lat młodsze. Ich jedynym poważnym zadaniem jest urodzenie
dzieci. W czasie ciąży nie mogą wychodzić z domu, w których
pełnią rolę gospodyń. Kiedy mają okres, nie wolno im dotknąć
żadnego mężczyzny (bo są nieczyste). Zazwyczaj małżonek umiera
pierwszy, kobiety pozostają same. I wówczas dalszy los Hindusek
zależy od rodziny poślubionego. Przeważnie są one wypędzane i
obarczane jarzmem klątwy. Czekają na śmierć. Do niedawna, wdowy
palono na stosie razem ze zmarłym mężem. Na szczęście,
(podobno) te czasy już się skończyły. Dziewczyny odbierają
porody, bo przy nich ma się styczność z krwią, która jest
nieczysta. Kobieta uzależniona są od mężczyzny, bo tak nakazuje
religia. Płeć żeńska jest wg kultury hinduskiej klęską dla mężczyzn.
Dziwnym zwyczajem jest palenie martwych ludzi przy
świętej rzece Ganges, do której następnie wsypuje się prochy
zmarłych. W tej wodzie codziennie kąpią się dorośli, pływają
dzieci. Można tam znaleźć różne śmieci z włączeniem... fekalii
krów – również taplających się w znanej rzece. Mućki
uznawane są w Indiach za święte. Kiedy idą prostą drogą, samochód
musi poczekać, aż krowa przejdzie dalej. Czasem trwa to bardzo
długo, należy być cierpliwym, bo krowy nie wolno pośpieszać –
nawet poprzez krzyknięcie. Łaciate zwierzęta mają w kraju większe
prawa niż ludzie, są ważniejsze niż kobiety. W Indiach czci się
również szczury. Istnieje specjalna świątynia tych gryzoni, to
miejsce chce zobaczyć każdy turysta.
Kolejną, kontrowersyjną hinduską tradycją są
urzędujące w państwie Kumari. Podczas castingów - młode
dziewczyny zostają wybierane do pełnienia funkcji królowych. Dzieci,
które wygrają eliminacje, umieszczone są w świątyniach (biednych
ruderach) i tam mieszkają - odwiedzane przez pielgrzymów do momentu
uzyskania pierwszej miesiączki, kiedy to stają się nieczyste.
Następnie, wyrzuca się je na bruk i zastępuje nowymi Kumari. Skąd
wziął się ten dziwny zwyczaj? Pewien hinduski władca, który miał
5 żon i wiele dzieci, postanowił zorganizować przyjęcie.
Ostatnimi czasy, bardzo mu się nudziło (żadnych wojen, nowych
małżonek), więc postanowił urozmaicić swoje monotonne życie.
Nagle zobaczył przez okno piękną dziewczynkę o kobiecych już
kształtach. Okazało się, że jest to córka biednego złotnika,
który pobladł na samą myśl o niecnych zamiarach władcy wobec
jego dziecka. Wielka feta w pałacu udała się! Wszyscy bawili się
znakomicie, oprócz owej 11letniej dziewczyny (o imieniu Kumari).
Była ona gwałcona całą noc przez swojego zwierzchnika i zmarła
nad ranem. W tym samym czasie, piąta żona władcy - urodziła
mężowi kolejne dziecko, pierwszą córkę. Uznano to za cud, bo do
tej pory starszy rządzący miał tylko synów. Wzruszony zaistniałą
sytuacją mężczyzna, znalazł wytłumaczenie niespodziewanego
wydarzenia. Najpierw polecił, aby przyniesiono zwłoki Kumari,
owinięte w zakrwawione prześcieradło. Następnie oświadczył, że
zmarłe dziecko postanowiło dać z siebie ofiarę, aby mogła się
narodzić córka władcy! Wszyscy poddani oczywiście mu uwierzyli,
oprócz ojca Kumari, który zwariował z rozpaczy. Szczęście
barbarzyńcy nie trwało długo. Rok (a może 2?) po tym szokującym
zdarzeniu, na pałac najechały wojska nieprzyjaciół, zabiły
one całą rodzinę i świtę rządzącego. Na pamiątkę tej smutnej
(dla większości radosnej...) chwili – śmierci dziewczynki,
wybiera się w Indiach bogini Kumari, która jest uważana za świętą
do momentu pojawienia się u niej pierwszej krwi.
Ostatnim, wspomnianym w książce dziwnym zwyczajem
jest porywanie chłopców i pozbawianie ich całej męskości. Po tym
okrutnym zabiegu, oszpeceni mężczyźni nazywani są ciotami. W
dalszej części życia, okaleczone osoby wpraszają się na różne
uroczystości, przebierają za kobiety i tańczą. Szantażują
gospodarzy i grożą, że jeśli nie dostaną pieniędzy lub nie
zostaną spełnione ich zachcianki, porwą (przykładowo) pana
młodego i wcielą go do swojego grona.
Na finalnych stronach lektury, autor dosadnie
krytykuje pomoc międzynarodową. Podpiera się różnymi danymi
statystycznymi, książkami i przykładami z życia. Na zagranicznej
pomocy bogacą się tylko osoby pracujące w znanych organizacjach
(których obowiązuje podpisana umowa - nie wyznawania tego co dzieje
się wewnątrz instytucji) i władcy autorytarnych krajów,
powiększających swoje wielomilionowe, często miliardowe konta
walutowe. Obszar biedy w krajach trzeciego świata - pogłębia się
coraz bardziej, rebelianci buntują się, nie chcą przyjmować
wsparcia od ,,przyjaciół". Do najuboższych dociera
tylko 1 procent obiecanej pomocy z zewnątrz. Poziom cierpienia i
agresji wzrasta. Zachód (w szczególności USA), obdarował
nieświadome państwa wolnością, uwolnił od kolonializmu - ale tylko
pozornie, bo jednak uzależnił od siebie i swojej pomocy.
Najpopularniejszą formą wsparcia są pożyczki udzielane za nic, z
których narastają coraz większe odsetki.
W zakończeniu, pisarz wyjaśnia, skąd zaczerpnął
pomysł na tytuł książki. Wilk zaraża pasją podróżowania.
Czytelnik chce wybrać się z nim na wycieczkę do Azji i poznawać
wszystkie kultury. Mam nadzieję, że autor napisze więcej ciekawych
lektur o swoich wyjazdach, bo uważam, że jedna pozycja to stanowczo
za mało. Jako, że uwielbiam dzieła o tematyce turystycznej, każda
kolejna książka jest dla mnie wielką radością. Przyznam, że o
,,Nagiej Asu” nigdy wcześniej nie słyszałam. Nie znałam również
podróżnika – Konrada Wilka, dlatego bardzo cieszę się z
wygranej lektury, bo dzięki niej mogłam uzupełnić swoją wiedzę
historyczną, geograficzną i kulturową.
Książka miała jednak również kilka minusów.
Przeszkadzało mi niedopasowanie zdjęć do tekstu. Kiedy
czytałam o Kambodży, przed moimi oczyma znajdowały się obrazki z
Bangladeszu itd. Musiałam zatem szukać ilustracji - adekwatnych do
aktualnie widniejących treści. Szkoda, że nie były one
umieszczone po każdym omawianym państwie jako podsumowanie, tylko
trochę pomieszane. Dodatkowo, drażnił mnie często język autora -
bardzo osobisty. Zdarzało się, że fragmenty pisane kursywą,
musiałam czytać kilka razy - aby zgadnąć, co Wilk miał na myśli.
Podsumowując moje zbyt długie pewnie wywody, polecam książkę
każdemu. Stawiam lekturze ocenę 8/10.
Równie szokującą książką jest "Kwiat pustyni". Po przeczytaniu jej otrząsnęłam się z ignorancji, zaczęłam współczuć kobietom żyjącym w Afryce. Aż strach myśleć, co przeżywają. Lubię książki, które pokazuję rzeczywistość taką, jaką jest naprawdę, a nie ukrywają ważnych faktów :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wygląda na ciekawą i wartą uwagi.. też lubię poczytać o faktach ze świata. Gratuluję wygranej ;)
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńTotalna magia, inny świat, zupełnie niezrozumiała dla mnie kultura, ale nie znaczy to, że wobec przytoczonych faktów zachowam się jak ignorantka. Bardzo, bardzo pomogła mi Twoja recenzja. Gdybym tylko miała odrobinę wolnego czasu z przyjemnością sięgnęłabym po powyższą lekturę.
OdpowiedzUsuńli_lia
http://lilia.celes.ayz.pl/blog/
Bardzo ciekawy opis, zakochałabym się w takiej książce :)
OdpowiedzUsuńdużo zdjęć - coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńa tak na serio to na mojej liście jest milion książek
podróżniczych nie czytałam nigdy, ale chętnie bym to nadrobiła - lubię rozszerzać swoje horyzonty, chciałabym móc na żywo zobaczyć egzotyczne zakątki świata, poznać tamtejsze kultury, ludzi... ehh, dobrze, że za marzenia się nie płaci...
jednak doba powinna mieć co najmniej 48 h... :/ dzień jest zdecydowania za krótki, żeby mieć czas czytać, gotować ciekawe potrawy, oglądać inspirujące filmy, programy, dbać o siebie w każdym calu, odkrywać świat... wszystko to chciałabym robić codziennie, ale czasu brak
Qurcze, dawno nie czytałam nic tak naprawdę dla siebie, przeważnie poradniki o dzieciach i bajki-cofam się, dobrze, że przypomniałaś ze jest coś innego, niż tylko "jak poradzić sobie z nocnikowaniem".
OdpowiedzUsuńtak jak uwielbiam książki, tak średnio przepadam za podróżniczymi.. chyba, że są o Barcelonie bądź Londynie;D
OdpowiedzUsuń