Przedstawiam kolejny post z serii filmów nominowanych do Oscara.
Tytuł: ,,Mandarynki"
Reżyseria: Zara Urshadze
Czas trwania: 1. 30 h.
Rok produkcji: 2013
Gatunek: dramat, wojenny
Fabuła:
1992 r. - początek strasznej wojny, Abchazja chce odłączyć się od Gruzji i odzyskać niepodległość. Dwaj Estończycy (plantatorzy mandarynek) postanawiają pomóc rannym żołnierzom, którzy okazują się być wrogami walczącymi w różnych armiach.
Historia niewielkiej Abchazji jest krwawa. Od IV w. była ona pod wpływami Gruzji lecz charakteryzowała się suwerennością, w tym czasie państwo schrystianizowano. W X w. Gruzja przyłączyła Abchazję do swojego kraju. Następnie, od XV do XIX stała się księstwem zależnym od Turcji, która rozpoczęła na nowym terytorium długi proces islamizacji. W 1810 r. Abchazja została włączona do Rosji.
W latach 1992 - 1993 trwała wojna, która miała na celu osiągnięcie przez Abchazję niepodległości. Gruzini absolutnie nie zgadzali się na wolność kraju, twierdzili (i nadal twierdzą), że jest to ich własność, natomiast Abchazję popierała Rosja. Państwo proklamowało niezależność, którą do tej pory uznały jedynie cztery mocarstwa: Rosja, Nikaragua, Wenezuela, Nauru. Wojna abchaska stała się symbolem najpoważniejszego konfliktu etnicznego w Gruzji. Podczas walk zginęło tysiące niewinnych cywilów, miały miejsce przerażające zbrodnie wojenne. Gruzini niszczyli zabytki kultury abchaskiej, mordowali wrogów; natomiast Abchazja wygrała walki dzięki pomocy Rosji i wygnała z kraju 200 tysięcy Gruzinów - zajmując ich domy.
W Abchazji mieszkało wielu Estończyków lecz wraz z wybuchem wojny powrócili oni do ojczyzny. W filmie możemy poznać dwóch starszych mężczyzn, którzy nie zdecydowali się na wyjazd do praktycznie obcego im kraju. W Abchazji się urodzili, wychowali, tam była ich ziemia - na niej ciężko pracowali hodując mandarynki.
Niespodziewanie, bohaterowie zostali świadkami strzelaniny, skutkiem której zginęło 2 Gruzinów i 1 Czeczen (Czeczeni byli najemnikami Rosji i walczyli po stronie Abchazji). Konflikt przeżył Gruzin i Czeczen, Estończycy postanowili uratować żołnierzy. Nika i Ahmed powracali do zdrowia w chatce Iva. Początkowo, wrogowie jawnie okazywali sobie brak szacunku, jednak z biegiem czasu zawiązała się między nimi nić porozumienia, która mogła doprowadzić nawet do przyjaźni, lecz wówczas wydarzyła się tragedia...
Film bardzo mi się podobał, w sposób prosty przedstawił mądre treści, obnażył prawdziwą głupotę wojny. Walczący przeciwko sobie ludzie wstępowali do armii z poczucia obowiązku, dla pieniędzy; wykonywali swoje obowiązki - nie zastanawiając się nawet nad sensem konfliktu. Rządy kazały im się nawzajem nienawidzić, więc wykonywali posłusznie ich polecenia. Ivo namawiał rannych chłopaków do pogodzenia się ze sobą, tak naprawdę niczym się przecież od siebie nie różnili - najważniejszą kwestią jest zobaczyć w drugiej osobie wyłącznie człowieka, a nie osobę innej nacji. Ahmed był muzułmaninem - modlił się do Allaha, Nika nosił krzyż na szyi - należał do kościoła prawosławnego; różne religie nie przeszkodziły im ostatecznie w zawarciu porozumienia, żołnierze nauczyli się tolerować swoje wybory. Kiedy Ahmed oskarżał Nikę o zamordowanie jego przyjaciela, Ivo uświadomił mu jego wątpliwą przyczynę agresji - wszak Czeczen zabił przecież 2 wspólników Gruzina. Każde życie jest tak samo ważne, kłótnie o ich wartość pozbawione są logiki.
W produkcji wystąpiły 4 główne postacie: Ivo (Lembit Ulfsak), Margus (Elmo Nüganen), Ahmed (Giorgi Nakashidze) i Nika (Mikheil Meskhi). Wszyscy aktorzy doskonale zagrali swoje role, w wielu momentach doprowadzali mnie do wzruszeń i wielu refleksji na temat braku sensu wojny. Tło akcji było przepięknie, ciepła jesień uczestnicząca w wiosce - wskazała na jeszcze jednego cichego bohatera: mandarynki. Dla Margusa stanowiły one istotę jego egzystencji, trafnie podsumował swoje myśli - mówiąc: ,,Nie chodzi o pieniądze, tylko o zmarnowany urodzaj". Niesamowity film, który koniecznie trzeba obejrzeć. Wiem, że jako Polka powinnam kibicować ,,Idze" w otrzymaniu Oscara, jednak dzieło Urshadze jest po prostu lepsze od rodzimego kina. Dla mnie to arcydzieło, 10/10.
Edit: | A jednak ,,Ida", gratulacje! |
Mnie dramaty wojenne niezbyt do siebie przekonują, a przyznam się nawet, że gdy film jest nominowany do oscara, to tym bardziej jakoś moje zainteresowanie spada, wiem, że może coś mnie omija, ale nie trawię takich filmów.
OdpowiedzUsuńUwielbiam filmy wojenne, więc pewnie obejrzę. :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za wojennymi filmami czy nawet książkami, więc wątpię bym obejrzała ten tytuł.
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie mocno do tego filmu, ale obejrzę go już chyba po gali Oscarów :)
OdpowiedzUsuńEkranizacje o wojnie na pewno są potrzebne, cieszę się, że ,,Mandarynki" są warte obejrzenia.
OdpowiedzUsuńMam w planach, bo nie widziałam w całości, a jedynie fragmentarycznie. Ale nadrobię :)
OdpowiedzUsuńMusze nadrobić zaległości w filmach, bo są ogromne...
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o nim - musze obejrzeć - lubię filmy o takiej tematyce! :)
OdpowiedzUsuńKusisz. Dopisuję do listy.
OdpowiedzUsuńFilm raczej nie dla mnie. Taka wojenna tematyka za bardzo mnie porusza.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobał. :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tym filmie. Zwykle nie lubię oglądać produkcji o tematyce okołowojennej, ale wydaje mi się, ta coś w sobie ma... :) Zapisuję!
OdpowiedzUsuńFilmu jeszcze nie widziałam, ale z tego co wiem nie tylko Ty stawiasz Mandarynki ponad Idą :)
OdpowiedzUsuńMi również ten film bardzo przypadł do gustu :-)
OdpowiedzUsuńCiekawy film, chętnie obejrzę:)
OdpowiedzUsuńNawet o nim wcześniej nie słyszałam, ale chętnie go obejrzę.
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu lubię obejrzeć dramat wojenny, a ten film mnie zaciekawił. Chętnie obejrzę ;)
OdpowiedzUsuńFilmów o tej tematyce nie lubię :/
OdpowiedzUsuńObejrzałam część oscarowych filmów, ale ten jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńNie oglądałam tego filmu ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie film zasługuje na duże brawa pod wieloma względami, nie tylko świetnej tematyki ;)
OdpowiedzUsuńrzadka kiedy stawiasz tak wysoka notę, skutecznie mnie przekonała do zapoznania się z filmem!
OdpowiedzUsuńFilm będę musiała zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńJuż wcześniej miałam zamiar go obejrzeć, a Ty utwierdzasz mnie w przekonaniu, że powinnam to zrobić możliwie najszybciej. Takie kino cenię i takie filmy chcę oglądać.
OdpowiedzUsuńKONIECZNIE muszę obejrzeć!
OdpowiedzUsuńNiestety nie lubię takich filmów :(
OdpowiedzUsuńwww.brulionspadochroniarza.pl
Bardzo mnie zainteresowałaś tym filmem.
OdpowiedzUsuńMam w planach ten film! Głównie dlatego, że estoński i są w nim Estończycy, ale sam w sobie również wydaje się ciekawy 😃
OdpowiedzUsuńFilm muszę koniecznie zobaczyć. Takie kino zawsze mnie przyciągało. Kiedy czytałam Twoją recenzję przypomniał mi się znakomity film, nakręcony już kilkanaście lat temu, "Ziemia niczyja" podejmujący kwestię wojny w byłej Jugosławii i ukazujący bezsens wojny w ogóle.
OdpowiedzUsuńŚwietny film, trzymałam kciuki za Oscara! :)
OdpowiedzUsuń