Nie było mnie w sieci kilka dni, a jutro znowu wyjeżdżam na weekend, mam jednak nadzieję, że szybko nadrobię zaległości na Waszych blogach :) Tymczasem, dzisiaj u mnie recenzja filmowa. Dwie części produkcji postanowiłam połączyć w jedną, żeby można było łatwiej i szybciej przeczytać moją opinię :)
Tytuł: ,,Nimfomanka"
Reżyseria: Lars von Trier
Czas trwania: 2h
Rok produkcji: 2013
Gatunek: dramat,
erotyczny
Fabuła:
Joe (Charlotte Gainsbourg) leży zakrwawiona na ulicy. Spotyka ją nieznajomy mężczyzna, który postanawia jej pomóc. Seligman (Stellan Skarsgård) zaprasza gościa do swojego domu. Tam też nocną porą, główna bohaterka opowiada nowemu koledze o swoim życiu. Joe dzieli historie na kilka rozdziałów i nadaje im tytuły. Kobieta wspomina dzieciństwo, trudne kontakty z matką, wsparcie ze strony ojca, nastoletnią przyjaźń z B., szybkie zainteresowanie seksem. Z roku na rok jej pożądania stawały się coraz bardziej niebezpieczne. Mimo iż została matką, a przy boku miała największą miłość życia, nie potrafiła normalnie funkcjonować. Joe spodobały się praktyki sado - maso, jej obsesja sprawiania sobie bólu spowodowała, że syn musiał trafić do rodziny zastępczej. Następnie, bohaterka filmowa znalazła swoje miejsce w świecie przestępczym. Kto pobił kobietę? Jakim słuchaczem okaże się być Seligman? Dowiecie się tego, oglądając dzieło Larsa von Tiera.
Obsada:
Charlotte Gainsbourg jako Joe zaprezentowała się bardzo przekonująco. Oceniam jej kreację na plus, byłam pod wrażeniem talentu aktorki, jej przedstawienie uzależnienia od seksu, bólu było wiarygodne.
Stacy Martin w roli młodszej Joe nie wywarła na mnie dobrego wrażenia. Być może artystka miała za zadanie zagrać dziewczynę o pustym wnętrzu i bezmyślnym spojrzeniu, ale kreacja aktorki niestety mnie nudziła.
Stellan Skarsgård wcielający się w postać Seligmana nie spodobał mi się. Jego smętne gadki o wszystkim i o niczym sprawiały, że zasypiałam. Kiedy Skarsgård pojawiał się na ekranie, jego osoba bardzo mnie irytowała.
Shia LaBeouf jako Jerôme przypadł mi do gustu. Przystojny artysta wzbudził moje zainteresowanie postacią ukochanego Joe. Aktor był świadomy swojej roli, wiedział jak przedstawić poszczególne emocje zdesperowanego mężczyzny.
Christian Slater występujący w roli ojca głównej bohaterki sprawdził się doskonale. Chory pacjent, który umierał w szpitalu sprawił, że moja ocena wobec jego postaci uległa zmianie. Byłam przerażona widząc ostatnie chwile taty Joe, cierpienie miał wypisane na twarzy, dookoła wyczuć można było klimat obłąkania.
Uma Thurman zagrała żonę kochanka nimfomanki rewelacyjnie. Wystarczyło kilka sekund, a było już wiadomo do kogo należy cały film. Wspaniała aktorka udowodniła, że nie bez powodu jest zaliczana do grona najlepszych artystek. Thurman skradła całą produkcję, przyćmiła pozostałych kolegów po fachu swoim talentem.
Jamie Bell jako K. oceniam pozytywnie. Artysta świetnie wcielił się w postać mężczyzny lubiącego brutalne zabawy seksualne i doskonale znającego technikę sado maso.
Willem Dafoe w roli L. sprawdził się wspaniale. Aktor odgrywający niebezpiecznie skutecznego przestępcę był przekonywujący.
Mia Goth prezentująca nastolatkę z marginesu społecznego wzbudziła we mnie wiele sprzecznych uczuć. Zdaję sobie sprawę z tego, że postać P. miała być kontrowersyjna, dlatego moim zdaniem Goth odniosła sukces przedstawiając dwie (sprzeczne ze sobą) natury młodej dziewczyny.
Pozostali aktorzy drugoplanowi poradzili sobie ze swoimi zadaniami poprawnie.
Zacznę od tego, że druga część przypadła mi do gustu bardziej niż pierwsza. Ale po kolei... Film numer 1 dłużył się niemiłosiernie. 2/3 dramatu stanowiły bzdetne rozmowy Joe z Seligman'em. Pozostałe minuty, reżyser postanowił poświęcić na przedstawienie kobiety za czasów dzieciństwa i młodości. Bohaterka pod postacią Stacy Martin (dojrzewającej Joe) była piękna, ale nijaka. Oczywiście w produkcji nie brakowało wulgarnych scen seksu, ale widz mógł również obejrzeć zagubioną kobietę, która rozpaczliwie pragnęła miłości. Nie mniej jednak, już nie pamiętam, kiedy ostatnio wynudziłam się tak na jakimś seansie. Akcja została spłycona do poziomu maksimum. W zasadzie moją uwagę zwróciły tylko 2 sceny: pobyt Joe w szpitalu i jej czuwanie przy umierającym ojcu (łzy wzruszenia napłynęły mi do oczu) oraz wizyta pani H. w domu głównej bohaterki. Kilkuminutowy fragment produkcji z udziałem Umy Thurman utkwił w mojej pamięci najbardziej. Po takich wystąpieniach poznaje się klasę prawdziwego aktora. Na plus oceniam również motyw przewodni dramatu - piosenkę Rammsteina, bowiem uwielbiam ten zespół. Moja ocena tej części to 3/10.
Kontynuacja ,,Nimfomanki" podobała mi się przez ok. godzinę. Widz mógł przyjrzeć się zmaganiom starszej już Joe - nastąpiła zmiana aktorki na Charlotte Gainsbourg. Kobieta miała problemy ze zrozumieniem swojej seksualności, pogubiła się w życiu. Nie kochała syna, zostawiała go maleńkiego, samego w łóżeczku nocą, po czym uciekała realizować swoje fantazje sado maso. Po odebraniu jej dziecka, Joe dostała wypowiedzenie umowy o pracę. Bez problemu odnalazła się w brutalnym świetnie przestępczym - pełniąc rolę nielegalnego windykatora. Niestety, w dalszej części dramatu, główna bohaterka dokonała trefnych wyborów. Wybrała kandydatkę ze środowiska patologicznego - młodą nastolatkę - i przyuczała ją do nowej roli jako swoją zastępczynię. Pomimo dużej różnicy wieku, kobiety nawiązały ze sobą romans. Sytuacja stała się napięta; w wyniku niespodziewanej akcji, Joe została ciężko ranna. Po opowiedzeniu Seligman'owi całej historii i oczyszczeniu się ze wspomnień, bohaterka musiała opuścić szybko mieszkanie fałszywego znajomego. Moja ocena tej części to 4/10.
Podsumowując, ciekawa byłam filmu opowiadającego o uzależnionej od seksu dziewczynie. Jednakże, dzieło Larsa von Tiera niespecjalnie przypadło mi do gustu. Wiele scen przegadano, fabuła wydawała mi się banalna a gatunek dramat zamieniłabym raczej na science fiction. Erotyki nie brakowało, chociaż przypominała ona raczej taniego pornola. Co prawda, aktorzy nie grali gorących scen naprawdę, ciała zostały zredukowane komputerowo - zapożyczone z redtube, ale wiele przedstawionych momentów budziło niesmak - np. wizja masturbującej się 12 letniej dziewczynki. Nie brakowało także nawiązań do religii. Reżyser musiał być chyba pod wpływem środków odurzających kręcąc ten film. Jedynie finał produkcji uuratował trochę ,,Nimfomankę". Moim zdaniem jest to przereklamowany dramat (podzielony na 2 części dla większego zysku) o niczym. Ocena końcowa to: 3.5/10.
Czyli wiem, co mam unikać. Rzadko ostatnio trafiam na jakiś ciekawy film.
OdpowiedzUsuńNie oglądałam i nie wiem czy się zdecyduję by zobaczyć :D.
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie ciekawi ;D
OdpowiedzUsuńW ogóle nie ciągnie mnie do tego filmu.
OdpowiedzUsuńA mi się spodobał, jak większość filmów Larsa von Tiera :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie skuszę się na obejrzenie ;)
OdpowiedzUsuńto sobie raczej odpuszczę.
OdpowiedzUsuńmiałam ochotę go zobaczyć ale po twojej recenzji widzę że nie warto...
OdpowiedzUsuńto chyba raczej nie dla mnie film... już sam tytuł nie brzmi zachęcająco..
OdpowiedzUsuńMiałam zamiar go obejrzeć, ale teraz nie za bardzo.
OdpowiedzUsuńCzytałaś książkę na podstawie, której nakręcono ten film?
Zdecydowanie film nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńs takich filmach to powinni więcej pokazywać a nie gadać! :D
OdpowiedzUsuńnie dla mnie taka tematyka zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńNie oglądałam i raczej nie skuszę się :)
OdpowiedzUsuńDzięki za ostrzeżenie , bo gdzieś mi po głowie już chodziła
OdpowiedzUsuńPrzez pierwszą część przebrnęłam jedynie dlatego, że mogłam przewijać. Na drugą nie mam siły i szkoda mi trochę czasu...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Bardzo chciałam obejrzeć (dobra reklama robi swoje), ale nikt nie chciał ze mną, więc sobie odpuściłam, Teraz widzę, że nie mam czego żałować.
OdpowiedzUsuńWidzę, że niezbyt pochlebnie oceniłaś oba filmy. Ja jednak się nie zrażam i chce sama przekonać się na własne oczy, czy jest wart uwagi, czy też.
OdpowiedzUsuńA ja mimo Twojej niskiej oceny - obejrzę ;)
OdpowiedzUsuńOd razu wiedziałam, że nie będą zbyt dobre filmy. Jakoś mnie do nich nie ciągnie...
OdpowiedzUsuńciekawa opinia :) teraz wiadomo jakich filmów unikać żeby się nie zanudzić :D
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowo stworzonego bloga :D + obserwujemy :)
http://nikiijula.blogspot.com/
Oglądałam 1 część, widocznie szybko wypadła mi z pamięci, bo nie wiedziałam, że jest 2:) miłego weekendu:)
OdpowiedzUsuńA ja mam i tak ochotę zobaczyć te filmy :) Może dlatego, że było o nich głośno i budzą kontrowersję :)
OdpowiedzUsuńRaczej spasuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
dwa czy trzy razy zamierzałam oglądnąć ale co chwile mi limit wyskakiwa lub coś się rozłączało i to chyba był znak że nie warto hehe
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno obejrzę obie części tego filmu, choć przyznam szczerze, że nie bardzo mnie do nich ciągnie.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że jest druga część. Być może z ciekawości zobaczę.
OdpowiedzUsuńCo powiesz na wspólną obserwację ? ;)
Lars von Tier tworzy bardzo specyficzne filmy. Ja niekoniecznie umiem się nimi zachwycać, ale może kiedyś jednak obejrzę Nimfomankę.
OdpowiedzUsuńWow, zdecydowanie nie obejrzę tego filmu, a na prawdę chciałam! Ocenę końcową wystawiłaś bardzo niską, wow!
OdpowiedzUsuńOglądałam tylko pierwszą część przez którą ledwo przebrnęłam, do drugiej jakoś mnie już nie ciągnie ;)
OdpowiedzUsuńTematyka mnie nie zachęca, ale są ludzie którym bardzo sie podoba;*
OdpowiedzUsuńświetna recenzja;*
Ten film jest na moje liście do obejrzenia. Wiem że opinie na jego temat są różne. Jednak ja sama chce się przekonać jak to naprawdę jest z nim.
OdpowiedzUsuńTo na pewno nic dla mnie i widzę też, że zbyt wiele nie straciłam, bo zupełnie nic bym z tego filmu i książki nie wyniosła :)
OdpowiedzUsuń"Reżyser musiał być chyba pod wpływem środków odurzających kręcąc ten film". Idealne podsumowanie. Widziałam tylko część pierwszą. Drugiej nawet nie chciałam oglądać.
OdpowiedzUsuń