Siema!
Pozostając w temacie tanecznym.. nabrałam ochoty na obejrzenie klasycznego musicalu ,,Moulin Rouge". Widziałam ten film ok. 4 lat temu, więc postanowiłam go sobie przypomnieć.
Pozostając w temacie tanecznym.. nabrałam ochoty na obejrzenie klasycznego musicalu ,,Moulin Rouge". Widziałam ten film ok. 4 lat temu, więc postanowiłam go sobie przypomnieć.
Tytuł: ,,Moulin Rouge:
Reżyseria: Baz Luhrmann
Czas trwania: 2.06 h
Gatunek: Musical, Melodramat
Rok produkcji: 2001
Fabuła:
Akcja toczy się w Paryżu (Moulin Rouge). Biedny
pisarz - Christian, przyjeżdża do stolicy Francji i poznaje piękną kurtyzanę - Satine.
Zakochuje się w niej z wzajemnością. Związek jest jednak od razu
skazany na niepowodzenie. Na samym początku filmu dowiadujemy się,
iż główna bohaterka umarła. Chorowała na suchoty, więc historia
miłosna nie miała się happy - end'u. Taki finał mi się
spodobał, bo większość produkcji kończy się pozytywnie, także
dzieło Baz'a Luhrmann'a było dla mnie miłą odmianą. Oczywiście
w owej wzruszającej opowieści, musiał pojawić się również zły
charakter - bogaty książę, który chciał, aby kurtyzana była
jego własnością.
Obsada:
Nicole Kidman jako Satine była rewelacyjna!
Rola nieszczęśliwej kobiety została odegrana znakomicie. Emocji,
które towarzyszyły bohaterce - nie można opisać, bo słowa nie są w stanie wyrazić podziwu dla tak wspaniałego talentu! Głos, ruchy,
subtelność – sprawiły, że postać kurtyzany stała się jedną
z moich ulubionych kreacji w historii kina. Co więcej, Kidman wyglądała prześlicznie i i mogła jeszcze wówczas ruszać mięśniami
twarzy. Szkoda, że artystka postanowiła skorzystać z zabiegów
upiększających...
Evan McGregor jako Christian również spisał
się doskonale. Tak fantastyczne stworzenie postaci pisarza sprawiło,
że Brytyjczyk dołączył do grona szanowanych przeze mnie aktorów. W
,,Moulin Rouge” szczególnie zachwyciły mnie jego sceny śpiewane, były nadzwyczajne.
Jacek Koman jako Argentyńczyk skradł moje
serce. Polak godnie reprezentował nasz kraj za granicą. Jestem
dumna, że rodzimy artysta wykazał się niezwykłymi zdolnościami aktorskimi w słynnym musicalu.
Moment, w którym Koman przedstawił sławną już wersję utworu ,,Roxanne” naprawdę mnie oczarował.
Pozostali aktorzy także wykreowali genialne
postaci.
Mając w pamięci oczarowanie produkcją w
przeszłości, spodziewałam się, że po świeżym seansie - będę po raz
kolejny zadowolona. Nie myliłam się. Mimo, że film skończył się
kilka godzin temu, nadal nie mogę uwolnić się od jego magii. W sieci
krążą o nim skrajne opinie. Część społeczeństwa twierdzi, że
jest to kiczowaty spektakl, a pozostali uważają, że ,,Moulin
Rouge” to arcydzieło. Ja jestem musicalem zachwycona.
Niewątpliwym plusem dzieła Luhrmann'a byli
rewelacyjnie dobrani aktorzy. Bardzo podobało mi się tło produkcji
– nakładanie się jednych scen
na drugie, ogromny przepych, chaos, ekstaza. Czułam się, jakbym uczestniczyła w środku spektaklu.
Ahh... Co ja bym dała, żeby chociaż na chwilę móc zobaczyć na
żywo scenografię.. Byłabym taka szczęśliwa, gdybym miała
możliwość: zaśpiewania u boku Christiana lub wspólnych pląsów
z Argentyńczykiem. Chciałabym choćby na małą chwilę stać się
olśniewającą Satine. Cieszyłabym się nawet z niewielkiej i nic
nieznaczącej roli statystki. Najbardziej jednak uszczęśliwiłaby
mnie wizja zatańczenia kankana ^^
Dodatkowy atut filmu stanowiły kreacje aktorów.
Szalenie zazdroszczę wszystkim paniom, które mogły założyć tak
wspaniałe sukienki. Ponadto, wielbię wszystkie piosenki, jakie
pojawiły się w spektaklu. Oczywiście moim faworytem stał się
utwór ,,El tango Roxanne”. Ciekawe były również przeróbki ,,I
will always love you”, ,,Smells like a ten spirit”, ,,Show must
go on” czy ,,Like a virgin''.
Produkcja składała się z interesującej fabuły -
zgrabnie doprowadzonej do samego końca. Mimo, iż musical nie należy
do grona moich ulubionych gatunków filmowych, ,,Moulin Rouge” sprawił, że przez cały czas trwania seansu, siedziałam z
nosem przylepionym do ekranu, nie nudziłam się ani chwili. Często
śmiałam się z zabawnych żartów czy wibrowałam na krześle z nieukrywaną fascynacją - w międzyczasie przytupując nogą bądź podśpiewując. Podczas scen finałowych - wzruszyłam się i uroniłam kilka łez. Moja ocena filmu to 10/10.
Uwielbiam tę scenę!!!
Znakomity Jacek Koman...
I znany wszystkim klasyk :)
szczerze nie widziałam tego filmu :P muszę go obejrzeć :P
OdpowiedzUsuńja tak samo.. a nie powiem, kusi mnie już od dawna ;)
UsuńUwielbiam filmy bez happy endu, to chyba niekojące :D
OdpowiedzUsuńz tego filmu tańczyłam kiedyś chorografię :)
OdpowiedzUsuńprzyjemnie się go ogląda z dreszczykiem - co będzie dalej :)
jesteś kochana :* dziękuje za twój przecudny komentarz :* ♥ :)
Muszę obejrzeć koniecznie. :P
OdpowiedzUsuńNie lubię filmów tanecznych i obawiam się, że będę należeć do tej pierwszej grupy. Raczej sobie odpuszczę, chociaż nigdy nie mówię nigdy;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten film i jego ścieżkę muzyczną :-)
OdpowiedzUsuńNiezapomniany refren w wykonaniu Kryśki:
OdpowiedzUsuńVoulez vous coucher avec moi ce soir
Aż mi się tyłeczek rwie do tańca :)
li_lia
http://lilia.celes.ayz.pl/blog/
super <3
OdpowiedzUsuńzapraszam na konkurs: http://madame-chocolate.blogspot.com/2013/04/konkurs-z-m-joy.html
Filmu jeszcze nie oglądałam, ale ,,Lady marmalade" uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńlubię! nawet bardzo ;D
OdpowiedzUsuńLubię całą ścieżkę filmową z niego-porywająca muzyka.
OdpowiedzUsuńDam znać za jakiś czas jak z rozstępami.
lubię musicale, tego (wstyd się przyznać) jeszcze nie widziałam, ale na pewno nadrobię:) zwłaszcza teraz, gdy jest wolne, a ja jestem chora;/ super recenzja:)))
OdpowiedzUsuńcałkiem fajne :P
OdpowiedzUsuńoj nie znam niestety :(
OdpowiedzUsuńciekawa recenzja :)
fajny post, film juzjest na liscie musze obejrzec!
OdpowiedzUsuńaz oglądnę ;D:)
OdpowiedzUsuńAż wstyd sie przyznać ale ja nigdy chyba nie ogladałam :P
OdpowiedzUsuńNie oglądałam, ale raczej musicale mi nie podchodzą :P Dzięki za zgłoszenie :) Mam nadzieję, że zostaniesz u mnie na dłużej i faktycznie nadrobisz i znajdziesz się w Top Komentatorkach :)))
OdpowiedzUsuńŚwietny blog :)) bardzo miło sie go czyta !:)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejne notki i zapraszam do obserwowania naszego bloga ;*
Ps.Zachęcamy do wykonywania makijaży z naszego bloga i wysyłania nam zdjęć, które my bedziemy publikować na naszym blogu i promować wasze strony :))
http://make-up-prima-sort.blogspot.com/
Pozdrawiamy <3
ja też pierwsze widzę, ale czas chyba to zmienić :)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale jeszcze go nie oglądałam :)
OdpowiedzUsuńfilm rzeczywiscie super !:)) dziękujemy za miły komentarz i także obserwujemy :))
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM! KOCHAM ten film!
OdpowiedzUsuńi Bourlesque!
te dwa mogę oglądać w kółko!
a El Tango de Roxane... aż ciało samo tańczyć zaczyna i zapada się w słuchaniu.. !
pozdrawiam :) Cholera Naczelna / 4cholery.blogspot.com
Powinnam się schować ;) Nigdy go nie oglądałam ;> Pora nadrobić zaległości! :)
OdpowiedzUsuńnie ogladałam :
OdpowiedzUsuńto może dziwne, ale nigdy nie oglądałam Moulin Rouge! :o
OdpowiedzUsuńŚwietny film, a teledysk oglądam do teraz :P Przy okazji zapraszam do wzięcia udziału w moim drugim rozdaniu. Do wygarnia kosmetyki oraz pokrowiec na laptopa!
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten film <3. Widziałam go już tyle razy, że większość piosenek znam na pamięć :D.
OdpowiedzUsuńUbóstwiam ten film! :D Achhh,naszło mnie na oglądanie ;).
OdpowiedzUsuńEhhh Moulin rouge ..... byłam 4 lata temu w Paryżu - ten film ma dla mnie wyjątkową wartość - bo mam jedyne w swoim rodzaju wspomnienia :) Super post ! Tak trzymaj !
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten film. Za muzykę, za aktorów głownych i pobocznych. Świetny
OdpowiedzUsuń